7. Wspomnienie (+16)

1.7K 92 44
                                    

Uwaga ! Roździał zawiera drastyczne opisy które mogą u niektórych wywołać dyskomfort.

Zirytowana kopnełam kupkę śniegu. Że też królowa nie potrafi sama załatwić takich spraw. Usiadłam na ośnierzonych schodach obserwując otoczenie. Wszędzie było tak samo ponuro jak zawsze, jedynie śnieg dawał złudne uczucie radości. Zniszczone wysokie domy, ciemne uliczki, księżyc w pełni, który oświetlał bardzo wyraźnie okolice i trupy ... mnóstwo bardziej lub mnie rozkładajacych się trupów. "Uroczy" obraz tego co mamy na co dzień. Otuliłam się szczelniej płaszczem. Nie lubiłam zimna.
- Czemu zawsze to my odwalamy brudną robotę? -warknełam uderzając ogonem o schody.
- Bo tylko my nie mamy sumienia siostrzyczko...
Spojrzałam za siebie słysząc dźwięk uderzajacych o siebie łańcuchów. Za mną stał chłopak podobny do mnie tylko starszy. Jedynie jego włosy sięgały ramion a pod oczami miał tylko jedną kropkę, w kącie oka. Miał złożone czarne skrzydla okute łańcuchami, może wyglądały na miłe i puszyste ale tak naprawdę pióra w nich były ostre jak brzytwa. Do naszych uszu dobiegł krzyk jakiegoś dziecka i kłótnia ... Chyba jego rodziców. Przeniosłam wzrok na budynek przede mną. W oknie stał jakiś mężczyzna z wyglądu przypominający królika, w rękach trzymał coś albo raczej kogoś ... małe niemowlę. Po chwili wyrzucił je przez okno. Krzyk ucichł gdy dziecko spadło na schody przed domem rozwalając się na nich. Śnieg przybrał krwisty kolor a małe zwłoki spadły po stopniach na chodnik.
- Chyba nie tylko my, nie mamy sumienia - oparłam się o kolana obserwując dalszy ciąg wydarzeń.
Podobna rasowo do niego kobieta zaczęła go szarpać i krzyczeć coś przez łzy. Ten bez ceregieli wepchnął ją w głąb mieszkania. Może trwało to parę minut ale oboje znowu się pojawili w oknie.
- Ty głupia dziwko zapłacisz mi za wszystko !
Mężczyzna wyrzucił kobietę przez okno. Próbowała się ratować jednak nie zdarzyła złapać się parapetu. Usłyszeliśmy tylko gwałtowne łapanie powietrza gdy lina wokół jej szyji się zacisneła a ta zawisła jak zmora z okna. Ciało stało się bezwładne a ręce którymi jeszcze chwile temu chciała odciągnąć linę opadły wzdłuż tułowia. Mężczyzna zauważył że to obserwujemy, oparł się o parapet wściekle krzycząc.
- To ich wina, zasłużyli sobie na to ! Spierdalajcie stąd, to nie wasz zasrany inte. ...ekh ! - złapał się za ranną pierś dusząc się krwią.
Jego ciało w kilka chwil zostało naszpikowane długimi czarnymi piórami a do moich uszu dobiegł dźwięk łańcuchów i składanych skrzydeł. Przeniosłam wzrok na brata który mrocznie się uśmiechnął.
- Byli siebie warci ...
- Tak samo jak my. Eh czasami Cię nie rozumiem. Prędzej uwierzę jak powiesz że Cię irytowali.
- To też... idziesz ? - odwrócił się idąc w kierunku budynku wyglądającego jak stary sierociniec.
Wstałam ostatni raz spoglądając na budynek. Mężczyzna opadł na parapet martwy. W taki sposób zgineła trzy osobowa rodzina której zniknięcia nikt nie zauważy. Teraz będą tylko zwykłymi trupami, które będą mijane bez większych emocji.
Podbiegłam do brata zrównując z nim krok. Nigdy nie potrafiliśmy cicho chodzić. On robił hałas łańcuchami obijajacymi się o siebie jak i jego ciało, a ja stukaniem obcasów o bruk jak i odgłosem "ruszania " kości.
- Sousuke... Nie wiesz co mamy zrobić?
- Pozbyć się problemu ... tyle wiem co i ty. - podszedł do ciężkich drzwi otwierając je.
Odrazu do naszych nozdrzy dotarł silny zapach krwi i rozkładu. Gdzieniegdzie wisiały łańcuchy a na nich powieszone części ciał albo całe ciała ... dzieci.
- Chyba już wiemy dlaczego królowa nas wybrała ...
- Obrzydliwe ... - weszłam do środka patrząc pod nogi by nie nadepnąć jakiegoś trupa. Poczułam jak coś złapało mnie za kostkę i delikatnie pociągło. Spojrzałam na to coś a widząc pół żywe dziecko znieruchomiałam. Zanim jednak zdarzyłam zareagować brat wbił w nie skrzydło zabijając je.
- Sou! Co ty robisz ?!
- Przyjrzyj się ... - warknął na mnie twardo, mijając mnie - ja mu tylko ulżyłem w cierpieniu.
Spojrzałam jeszcze raz na dziecko. Dopiero teraz zauważyłam że było w połowie przecięte a jego flaki ciągły się za nim. Musiał się z kąś przyczołgać i to najwyraźniej z tego miejsca do którego zmierzaliśmy. Ruszyłam dalej uwalniając nogę z martwego uścisku.
Dotarliśmy pod drzwi głównej sali skąd dochodziły głosy. Sousuke pchnął drzwi wchodząc jak gdyby nigdy nic do sali. Zawsze był pewny siebie i nie cackał się z żadnym zadaniem.
Sala była... straszna. Na wprost nas stal stół zastawiony czerwonym obrusem i różnego rodzaju potrawami ... prawdopodobnie z dzieci. Poza makaronem z jelit, przekąską z dziecięcych palców i napojami z krwi w których pływały oczy było jeszcze mnóstwo bardziej lub mniej obrzydliwych potraw. Na końcu stołu siedział jakiś gruby dziad wyglądający jak jakaś tania hybryda. Wokół niego było mnóstwo klatek z dziećmi które były poruszone naszym widokiem. Nie wiem czego ich oczy były bardziej pełne... strachu czy nadzieji?
- Ooo czyż to nie nasi najlepsi mordercy ?! Nie krępujcie się, siadajcie i częstujcie się! - mężczyzna rozłożył ręce obleśnie się szczerząc. - A może godzi to w wasz autorytet i potrzebujecie czegoś swieższego ?!
Wykonał ruch ręka po czym jedno z dzieci podeszło do niego prowadząc inne. Czyli niektóre robiły za służbę? Złapał dziecko swoimi grubymi dłońmi skrecając mu kark i rzucając na stół by wbić w jego brzuch nóż. Chwilę bawił się jego zwłokami po czym wyciągnął serce w naszym kierunku.
- Proszę! Tylko mi nie mówcie że to zbyt mało jak dla tak wysoko postawionych zabójców!
Spojrzałam na barata zdegustowana.
- A podobno to ja mam zryte... - fukłam pod nosem powoli obchodząc stół.
- Bo też jesteś popierdolona... ale on Cię przebił. - fuknął do mnie po czym w jego dłoni pojawiła się czarna kosa. - Chyba nie skorzystamy z zaproszenia ...
- Ah, a ja tak liczyłem że zjem wspaniałą kolację w tak wspaniałym morderczym towarzystwie! - jego głos doprowadzał do mdłości, był jednocześnie słodki i przesiąknięty chęcią zabijania. - Ale w takim razie weźcie sobie któreś na drogę! Tyle tu jedzenia ! - wskazał na dzieci w klatkach.
- Obrzydliwe... uważać kogoś za jedzenie - podeszłam wystarczająco blisko by zauważyć że pod stołem gnieździ się parę dzieciaków i zjadają żywcem jego nogi.
- Oj droga Lau Hu ...- oparł się o stół który groźnie zaskrzypiał pod jego ciężarem, przechylając się w moja stronę - Nie mów mi że nigdy nie jadłaś ludzkiego mięsa, bo ci nie uwierzę.. hahaha!
Sousuke stanął po jego drugiej stronie przykładając mu kosę do gardła.
- Nawet jeśli, to kogo to obchodzi? - rzucił bez emocji.
Mężczyzna tylko wrócił do swojej poprzedniej pozycji głośno się śmiejąc. Dzieci przy jego nogach niespokojnie się ruszyły a gdy ten warknął rzuciły się spod stołu na nas ...

Eldarya: Pozory mylą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz