- Myślałam że daemony wygineły.
- Jak widać nie...
- Miko nie jestem pewna czy ją uratuje. W jej ciele jest pełno trucizny ... to cud że jeszcze żyje.
- Ale możesz jakoś ją zatrzymać prawda ?! - ktoś uderzył w stół.
- Nevra uspokój się... mogę ale ... nie wiem czy to coś da.
Byłam pół przytomna. Słyszałam czyjeś głosy, niby znajome ale nie potrafiłam ich rozpoznać. Wszystko czułam jak przez mgłę. Ostatnie co pamiętam to ból, ciemność ... i głos ... Nevry? Chyba tak.
- To powinno pomóc...
Poczułam coś cienkiego wbijajacego się w moją rękę po chwili chłód i ból od miejsca ukłucia. W jednej chwili moje serce zaczęło bić jak szalone a ja się obudziłam. Mimowolnie zlapałam się za serce chcąc się uspokoić lecz ból był nie do zniesienia. Zaczęłam kaszleć i dławić się krwią. Przeturlałam się na łóżku ostatecznie z niego spadając na podłogę. Słyszałam wokół siebie wzburzone, pełne paniki głosy ale nie rozumiałam ich. Moje usta były pełne krwi. Splunełam na ziemię czarną krwią która wręcz się gotowała i zmieniała kolor na czerwony. Widząc to, odrazu sięgnęłam do kieszeni po trucizne i szybkim ruchem wbiłam sobie igłe w szyję. W mgnieniu oka zawartość zniknęła a mnie zaczął opuszczać ból. Klęczałam tak na ziemi próbując się uspokoić zupełnie ignorując otoczenie i fakt że moje usta , koszulka jak i podłoga są całe w czarno- czerwonej krwii.
- N.. następnym razem ... jak będziecie chcieli mnie zabić ... uprzedzicie mnie - wychrypiałam odgarniając włosy z twarzy by jeszcze bardziej ich nie umazać.
- Lau ! Czy ty możesz nam wyjaśnić co tu się właściwie stało ?! - kitsune uderzyła laską w ziemie wkurzona. Nie dziwię jej się, w takiej sytuacji też bym była.
Ktoś złapał mnie w pasie a później pomógł wstać i usiąść na łóżku. Po chwili zauważyłam że to Nevra. Na jego twarzy malowało się coś na kształt ulgi. Skuliłam się czując poza bólem w piersi, ból w boku. Dyskretnie przycisnełam dłoń do rany. Wiem że nic mi to nie pomoże ale chociaż trochę się uspokoje.
- C..Chyba nie chce ...wyjaśniać - wysyczałam starając się opanować ból. Daemony nie lubią pokazywać swoich słabości.
- Nie obchodzi mnie to! To rozkaz ! Masz powiedzieć co to było i o co w tym wszystkim chodzi! -chciała do mnie podejść ale Nevra zagrodził jej drogę.
- Miko ona jest ranna ... nie męcz jej jeszcze bardziej.
- Eh ... dobrze - zamilkła robiąc głębszy wdech, wbijając w Nevre ostre spojrzenie. Po chwili powiedziała już spokojniejszym tonem. - Możesz nam to wyjaśnić?
Chciałam zaprotestować ale Nevra położył mi dłoń na ramieniu dodając otuchy i zachęcając do mówienia.
- Nie wiem od czego zacząć... - zacisnełam dłoń na swoim boku. Przez ten ból miałam ochotę wyrwać w tym miejscu dziurę byle by pozbyć się tego uczucia.
- Może najpierw od tego, co sobie wstrzyknełaś? - elfka podeszła do mnie z ręcznikiem w ręce podając mi go.
- Trucizne - wzięłam od niej ręcznik wolną ręka ocierajac sobie twarz z krwii. Ich wyraz twarzy był dość zabawny, niby byli w szoku a jednak dalej dość ciekawscy. - Jestem specyficznym daemonem. Moja krew to po prostu silnie żrąca trucizna. Nie przeszkadza mi to jednak nie mogę stosować żadnych lekarstw bo w dużym stężeniu mogą mnie nawet zabić.
- T..to ... interesujące - Miko sprawiała wrażenie jakby nie była pewna co ma powiedzieć. Albo wiedziała tylko nie chciała nic mówić? - W takim razie odpoczywaj, a gdy tylko będziesz na siłach zdasz raport z misji. Ewelein mogę Cię prosić na moment ?
Otworzyła drzwi i wyszła razem z elfką. Zostałam sama z Nevra. Usiadł obok mnie wzdychając.
- Nie strasz nas tak więcej...
- Ooo czyżby największy podrywacz w K.G się o mnie martwił? - wyszczerzylam się do niego odkładając ręcznik na stolik.
- Nie ... Ale byłem pewny że nie żyjesz.. - był całkiem poważny gdy to mówił. - Gdy Cię znalazłem nie czułem pulsu ...
- Musiałam zatrzymać krążenie. Nie przejmuj się, czasami tak mam. Nie panuje nad tym, ale to coś na kształt systemu obronnego. - uderzyłam go w ramię - Może trucizna nie robi mi krzywdy ale gdy tracę przytomność nie panuje nad nią więc wyłączają mi się wszystkie akcje dopóki się nie obudzę.
- Żywy trup ? - zaśmiał się przez co sama się uśmiechnęłam. - Chyba Ez będzie mieć dla Ciebie nową ksywkę.
- O nie ! Ani mi się waż mu o tym wspominać ! - znowu go uderzyłam na co on mnie szturchnął ramieniem.
Choć trochę poprawiłam mu humor. Ale to ciekawe, mówi że nie martwił się o mnie ale wygląda to zupełnie inaczej. Nie wiem, nie znam się na facetach. Do przychodni wróciła Ewelein wyrzucając z niej wampira. Obejrzała mnie jeszcze raz i kazała ściągnąć zakrwawioną koszulkę i spróbować odpocząć. Wykonałam jej polecenia, bo w końcu nie będę spać w zakrwawionym ubraniu. Położyłam się w miarę wygodnie na łóżku przykrywając się i powoli zasypiając.
CZYTASZ
Eldarya: Pozory mylą
FanfictionYarnam - miejsce opanowane przez wiele okrutnych bestii. Wszędzie czuć odur zmasakrowanych i rozkładających się ciał. Po drogach miasta walają się odcięte części organizmów tamtejszych istot a najgorsze akty przemocy i tortur są tutaj na porządku dz...