76. Powrót do El ...

384 8 35
                                    

*Miesiąc później*

Przeźroczysty płyn powoli przepływał przez plastikową rurkę, znikając tuż pod bladą skórą nieruchomej ręki. Białowłosa dziewczyna już od kilku dni zupełnie nie reagowała na bodźce zewnętrzne. Cały czas siedziała w tym samym miejscu na ziemi, gapiąc się w jeden punkt. Ataki szału ustały, lecz co jakiś czas zaczynała uderzać głową w ścianę, nie wiadomo dlaczego. Azazel badał ją na wszystkie znane sposoby, nawet poprosił swoją żonę o wejście do głowy córki, w końcu była to jej specjalność, bezskutecznie. Do umysłu Lau i znajdującego się w nim szaleństwa, dostęp został zablokowany. Pozostałe wyniki od miesiąca nie uległy zmianie.
Można było odnieść wrażenie iż z Nekromantki pozostała jedynie pusta skorupa pozbawiona duszy. Na szczęście Sousuke szybko obalił te teorię.

Obecny stan Białowłosej można było porównać do swego rodzaju hibernacji. Temperatura ciała mocno spadła a co za tym idzie płynąca w żyłach krew, będąca trucizną pełną ciężkich metali, zaczęła krzepnąć utrudniając poruszanie oraz ogólne funkcjonowanie. Nastąpiło spowolnienie akcji serca któremu pomimo ulepszonej budowy ciężej było przepuścić gęstą krew. Tempo oddychania również zmalało a także aktywność nerwowa, co mogło wyjaśniać brak reakcji na bodźce zewnętrzne. Jednak ten stan mógł w każdej chwili ulec zmianie. Lau znowu mogła by mieć ataki agresji i rzucać się na wszystko co się rusza lub zupełnie odwrotnie, zapaść w śpiączkę. Jednak to tylko przypuszczenia ...

Daemon odłączył pustą kroplówkę, związując cieniami kaftan bezpieczeństwa. Zmienił się w cień, nie kłopocząc się wyjściem przez zamknięte od zewnątrz drzwi. Przeniósł się do pracowni a gdy odłożył niepotrzebne rzeczy, przeniósł się do domu.

***

Azazel wyszedł z cienia tuż przed zamkniętymi drzwiami prowadzącymi do dawnej sali balowej, zza których dobiegały niezidentyfikowane dźwięki. Ktoś inny mógł by czuć lekki niepokój, a może nawet strach, lecz on dobrze wiedział że właśnie w tym pomieszczeniu znajduje się Serafine. Wiedział to nie dzięki swojej mocy, która była ogromna, lecz przez więź jaka łączyła go z Aengelem. Gdy była martwa zupełnie zanikła, lecz w ciągu  tego miesiąca, miał wrażenie że wróciła jeszcze silniejsza. Dzięki niej oboje mogli odnaleźć swoje położenie czy to w domu czy w mieście, czuli swoje emocje a także silniejsze myśli.
Sięgnął cienistą dłonią do klamki, po czym wszedł do pomieszczenia. W środku... toczyła się nierówna walka z kurzem. Pierwsza rzecz jaka rzuciła się w oczy i wywołała niewielkie zdziwienie na twarzy Daemona, był Kuro, cały w kurzu i pajęczynie, stojący na pozbawionym pudeł stole.  Za wszelką cenę próbował miotłą, pozbyć się pajęczyn z żyrandola... oraz mieszkającego tam Cheada. Chowaniec wyglądał jak kościany pająk którego odwłok w całości pokrywały dziury ze złotymi oczami, przez swoje gabaryty zajmował cały żyrandol i nie wyglądał jakby chciał go opuścić. Według Azazela mógł by nawet zostać, pewnie i tak zdążył się zadomowić, ale w tej kwestii ostatnie zdanie należało do jego żony.
Zwykłe, dość dużej wielkości pająki widząc że, prawdopodobnie ich "przywódca", za nic ma starania smoka, jak gdyby nigdy nic, chodziły po pomieszczeniu.
Sousuke również cały w kurzu, stał bardziej z tyłu przez co nie dało się go odrazu zauważyć. Jemu przypadło zaszczytne zadanie przestawiania pudeł spod stołu jak i eksterminacja tamtejszych pająków, które uciekały w popłochu. Gdyby była tu Lau, na ten widok najprawdopobniej zeszła by na zawał ... albo zamknęła pokój na wszystkie spusty i uciekła jak najdalej się da. Pod tym względem jej arachnofobia była wyjątkowo uciążliwa.

Serafine musiała wyczuć jego obecność, gdyż po chwili wychyliła się zza stosu pudeł na których szczycie siedział mały chead. W przeciwieństwie do synów, nie pokrywały jej pajęczyny a jedynie drobna warstwa kurzu która zebrała się na jej splecionych w warkocz, białych włosach. Ubranie pozostawało wyjątkowo czyste, jakby dopiero teraz postanowiła pomóc synom.
- Coś się stało?
- Nie ... - Daemon odpowiedział chłodno. Rzucił szybkim spojrzeniem po pomieszczeniu, zatrzymując go na chłopcach, którzy przerwali wykonywane czynności. - Możemy porozmawiać? Sami...
Nie czekając na jakąkolwiek reakcję, odwrócił się na pięcie i wyszedł z pomieszczenia. Po chwili tuż za sobą usłyszał charakterystczne stukanie obcasów oraz dźwięk zamykanych drzwi. Czuł zaniepokojenie Aengela, co równie dobrze mógł wywnioskować z sposóbu chodzenia który był o wiele bardziej dynamiczny i nierówny.
- Azazel? - Serafine weszła do salonu za Daemonem. - Coś się stało Lau?
- Nie...wszystko bez zmian. - Odparł beznamietnie zatrzymując się przy kanapie, o którą się oparł, krzyżując cieniste ręce na piersi. - Chodzi o coś innego, muszę zniknąć na parę dni.
- Słucham? - Aengel wpatrywała się z niedowierzaniem w niewyrażającą kompletnie żadnych emocji twarz męża. Nie wiedziała w jaki sposób powinna to rozumieć. - Jak to zniknąć? Co masz na myśli?
- W zapiskach Asmodeusza nie znalazłem żadnych informacji które mogły by nam pomóc. W rodzinnym spisie, również nic ... Muszę wrócić do starego domu, przy odrobinie szczęścia może znajdę coś w  pozostawionych księgach. - Westchnął przenosząc spojrzenie na wejście do salonu. Był pewny że Sousuke i Kuro podsłuchują pod drzwiami sali balowej. - Pozatym tylko w tym miejscu będę mógł wykonać Sanguinem Rituale. To ostatnie wyjście. - Był to obrzęd inaczej znany jako rytuał krwi. Pozwalał odnaleźć dowolną grupę osób z tą samą cechą na przykład wampirów, osób bez zdolności magicznych lub osoby o zielonym kolorze oczu, w zależności od intencji osoby wykonującej rytuał. Wystarczyło posiadać przedmiot, krew a nawet własne geny, cokolwiek co miało związek z cechą którą chciało się odnaleźć. Przez swoją specyfikę rytuał choć prosty, wymagał drogich i rzadkich składników pozatym mógł zostać wykonany tylko przez osoby o bardzo wysokich zdolnościach magicznych. Głównym warunkiem do jego użycia było wykonywanie go w miejscu urodzenia, w innych wypadku nie działał.
- A co z tym wampirem? Niczego się od niego nie dowiedziałeś?
- Jego umysł jest zbyt zniszczony. Niektóre wspomnienia zostały wymazane, inne są splątane z jakimiś surrealistycznymi obrazami. Pozatym co już wiemy, nie jestem w stanie dowiedzieć się niczego więcej. - Po chwili dodal spoglądając na kobietę. - Osoba której szukamy celowo zniszczyła jego umysł.
- Nie możesz go naprawić? Nie takie rzeczy potrafisz ...
- Umiem. - Przerwał stanowczo. - Jednak na jego umyśle znajduje się bardzo irytująca pieczęć. Jeśli tylko ją ruszę albo będę chciał grzebać w jego głowie, umrze. Wyprzedzając twoje pytanie skarbie, trupa nie zbadam. Gdy pieczęć się aktywuje, zostanie po nim tylko proch ... - Przetarł cienistymi palcami nasade nosa. Wiedział co za chwilę powie jego żona. " Podobno nie istnieje słowo niemożliwe." Tak jest, wszystko da się zrobić. - Mógł bym to obejść ... Stworzyć ciało na podobieństwo oryginału, aktywować pieczęć, później zabrać duszę i ożywić ... Ale to pochłonie zbyt dużo materiału oraz czasu. Ta opcja nie wchodzi w grę.
Serafine skineła głową na znak zrozumienia. Posiadali zbyt mało informacji a sytuacja była naprawdę nie ciekawa. Ich priorytetem stało się odnalezienie odpowiedzialnego za to wszystko nekromanty. Pozostawała również kwestia Ezekiela, Daemona elektryczności, o którym nic nie wiedzieli.
- Czyli musisz wrócić do domu? Do ziem El? - Nie musiał jej odpowiadać, nawet tego nie oczekiwała dokładnie wiedząc co powie. - Idę z Tobą.
- Serafine ... - Zaczął chłodno wbijając lodowate spojrzenie w Aengela.
- Myślisz że pozwolę Ci pójść samemu? - Skrzyżowała ręce na piersi uparcie wpatrując się w męża. Jego stanowczy ton czy lodowate spojrzenie, nie robiły na niej wrażenia. Nigdy się go nie bała, nie miała ku temu powodów. - Idę z Tobą, koniec tematu.
- Sera...
- Nie. - Przerwała. - Jeśli masz zamiar podać jako argument nasze dzieci, to wiedz że poradzili sobie kilkadziesiąt lat zupełnie zdani na siebie, te parę dni bez nas sobie poradzą. Przypilnują Lau. - Energicznie tupneła płosząc małego pajęczego chowańca, który nie wiadomo kiedy zjawił się w salonie. - Pozatym, zawsze chciałam zobaczyć miejsce w którym dorastałeś.
- Chciałem tylko przypomnieć, że teraz to ty sprawujesz władze w Yarnam i w teorii powinnaś być na miejscu. - Daemon zaczął spokojnie, przenosząc spojrzenie na wejście do salonu. Pojawienie się chowańca nie umkło jego uwadze, tak samo jak twarz Serafine która oblała się lekkim rumieńcem zażenowania. Jak mogła pomyśleć o tak niedorzecznym argumencie? - Nigdy nie wątpiłem w nasze dzieci ... nawet jeśli stoją tuż za ścianą i podsłuchują.
Przez dłuższy czas panowała kompletna cisza. Dopiero po stanowczym chrzaknięciu Dramona, Kuro i Sousuke postanowili ujawnić swoją obecność wchodząc do salonu.
- Rozumiem że wszystko słyszeliście, więc nie muszę wam mówić żebyście zajęli się siostrą?
- Nie. - Odparł białowłosy. - Więc... kiedy ruszacie?
- Jutro.. 

Eldarya: Pozory mylą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz