Siedziałam na scenie starego zniszczonego teatru cieni, razem z chłopakiem przypominającym smoka. Miał krótkie brązowe zaczesane do góry włosy z których wystawała para albo raczej dwie pary średniej wielkości czarno-brązowych rogów. Był ubrany podobnie do nas, przesiąkmiętą krwią kurtkę i spodnie, których jedna nogawka była owinięta bandażem w kolanie. Pozatym w niektórych miejscach był pokryty kremowo- brązowymi łuskami a zza niego wystawał gruby i długi smoczy ogon. Uporczywie wpatrywaliśmy się w trupa. Był postawiony w groteskowej pozie, jak by szedł w naszą stronę a ktoś wbił mu miecz w plecy przez co polała się krew a on runął do przodu. I od nowa ... Szedł, umierał, znowu szedł i umierał. Wszystko to było spowodowane tym że został zamknięty w czymś na kształt zakrzywienia czasu, jak to określił mój brat. Zakrzywienie było doskonale widoczne gdyż wokół... osoby ... zwłok, tworzyło się coś na kształt jasnego pryzmatu.
- I co o tym sądzicie? Prawda że wspaniałe? - Sousuke stanął obok pryzmatu krzyżując ręce na piersi. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, ale tylko my byliśmy w stanie rozpoznać że było w nim coś psychicznego.
- Jesteś pierdolniety... - rzucił smok opierając głowę na swojej dłoni.
- Dzięki Kuro ... - daemon warknął niezadowolony. Może brat wyglądał na zimnego skurwiela, przynajmniej gdy zabijał ale nie lubił gdy ktoś go krytykował ... szczególnie my.
Zaskoczyłam ze sceny powoli podchodząc do "eksponatu" i oglądając go z każdej strony. Muszę przyznać że było w tym coś hipnotyzujacego. Nie codziennie ogląda się czyjąś śmierć kilka razy i to w zwolnionym tempie. Gdy było się wystarczająco blisko można było zobaczyć nawet drobne kropelki krwi. Z radości zaczęłam machać kościanym ogonem co nie umknęło uwadze chłopaków.
- To jest ... zajebiste ! Sousuke naucz mnie tego ! Stworzymy takie w całym mieście! - w momencie znalazłam się przy nim, patrząc na niego błagalnie i ciągnąc za rękę.
- A podobno to ja jestem pierdolniety ? - rzucił do Kuro który tylko pokrecił głową. Po czym złapał mnie za jeden z rogów odciągając od swojej ręki.
- Ej to boli ! Zostaw ! - w momencie się cofnełam wbijając w niego spojrzenie i dotykając rogu.
- Wybacz Lau ale nie potrafisz posługiwać się taką magią. Inaczej bym Cię nauczył. - uśmiechnął się tym razem czochrając mi włosy.
- Ojej i nasza malutka siostrzyczka sobie nie poczaruje. - smok pokazał mi język śmiejąc się. Wredota... Po prostu zawsze uwielbiał mnie drażnić.
- Gdybym Cię nie kochała to już byś nie żył. - warknełam wbijając w niego wzrok.
- I wzajemnie ! Że też tak zajebistemu smokowi jak ja przypadła tak popierdolona rodzina daemonów. - wyszczerzył się do nas A po chwili wszyscy wybuchliśmy śmiechem który odbił się echem w pustym teatrze.
Nie byliśmy do końca rodzeństwem. Matka przygarneła Kuro gdy znalazła go ledwo żywego na ulicy. Ale nam nigdy to nie przeszkadzało, po prostu mieliśmy kolejnego członka rodziny. A to że był smokiem tylko wzbudziło nasze zainteresowanie.
CZYTASZ
Eldarya: Pozory mylą
FanficYarnam - miejsce opanowane przez wiele okrutnych bestii. Wszędzie czuć odur zmasakrowanych i rozkładających się ciał. Po drogach miasta walają się odcięte części organizmów tamtejszych istot a najgorsze akty przemocy i tortur są tutaj na porządku dz...