Spotkanie

28 2 0
                                    

                                                         1.05.2022

Po wykonaniu porannych czynności jak i obowiązków.

Naszykowana na spotkanie wybrałam spódnicę w kratkę, spodenki pod spód oraz rajstopy które specjalnie były po rozdzierane. Dodałam czarne podkolanówki oraz dodatki czyli pasek, łańcuchy, pasek na udo. Na górę ubrałam czarny top i założyłam czarną oversize bluzę zapinaną. Dodałam parę wisiorków a włosy zostawiłam rozpuszczone.

O godzinie 13:55 byłam już pod domem instruktorki.

Czekałam na nią właściwie tylko 2 min. Zaszczyciła mnie swoim przyjściem o godzinie 13:57.

Ja stałam pod drzewem opierając się o nie.

-Dzień dobry- uśmiechnęła się do mnie blondynka.

-Dzień dobry- skinęłam głową i odezwałam się od korony drzewa.

-Powiedz mi jak ci mija dzień- zapytała odkładając torebkę na pobliską ławkę.

-Dobrze a pani- zapytałam z ciekawości.

-Szczerze mówiąc początek dnia nie zapowiedział się wspaniale ale teraz jest dobrze- uśmiechnęła się szeroko.

-Rozumiem

-Ale nie po to ci tu kazałam przyjść chodzi o twoje samopoczucie oczywiście mówisz że jest dobrze... Ale widać że oszukujesz- odparła wskazując na ławkę.

Usiadłam obok kobiety. Bawiłam się palcami z nerwów, pstrykałam kośćmi.

-Od dawna tak masz? - zapytała spoglądając na moje dłonie.

-W sensie jak? - skierowałam wzrok w jej stronę.

-Pstrykasz palcami... Jaka jest tego przyczyna... Może ze stresu?- złapała mnie za dłonie uniemożliwiając mi kontynuację.

-Nie istotne- Opuściłam głowę.

-Czemu nie chcesz nic powiedzieć?-Nie odzywałam się.. -Wiesz że nie możesz trzymać tego wszystkiego w sobie... Czasami trzeba się wygadać a nawet poszukać pomocy.

-Nie potrzebuje "pomocy"- podkreśliłam wypowiedź.

-potrzebujesz i sama o tym wiesz ale nie dopuszczasz do siebie tej myśli.

Zapadła chwila ciszy.

-Wiem że ten temat może być dla ciebie trudny. Ale jak nie ja to może ktoś inny... Ktoś bardzo ci bliski... Może z nim porozmawiać- wstała biorąc z sobą torebkę.

-Miałam... Ale odeszła- wyszeptałam pod nosem.

-Słucham? - zapytała

-Nic ważnego- wstałam z ławki.

-Jak coś pisz...zawsze pomogę- porzegnała się i udała w swoją stronę- widzimy się na zajęciach- dodała

I po spotkaniu, wydaje się mi że coś za bardzo wtrąca się w nie swoje sprawy.

Do domu wróciłam o 18:50.

Po drodze do domu musiałam wstąpić do rossmana w którym zakupiłam nowe żyletki, tusz do rzęs, korektor oraz puder. Potem przeszłam się po parku oraz wstąpiłam do apteki po paracetamol.

Gdy weszłam do domu tradycyjnie wykonałam obowiązki i wzięłam prysznic po czym ubrałam oversize koszulkę z napisem "Kill me".

Siedziałam na mojej ulubionej pufie słuchając muzyki a dokładnie utworu "Someone you loved".

Poczułam straszny nacisk w okolicy żołądka. Tak jakby był skurczony.

Powinnam coś zjeść...

Ale nie miałam ochoty zresztą mało jem i jakoś mi to nie przeszkadza.

Wsłuchując się ponownie w muzykę zasnęłam.

___________________________________________

W następnym rozdziale mija pierwszy tydzień od kiedy rodzice Ashley są w delegacji.

Zapraszam na resztę rozdziałów które będą się pojawiać tak szybko jak tylko się da.


Ostatnia/iskra nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz