Domek był dosyć skromny, białe ściany, dywan w kolorze brzoskwiń. Dwie duże czarne kanapy i ogromna szafa. Do tego dwie pary drzwi prawdopodobnie prowadzących do łazienki i kuchni.
-Ładnie sobie mieszkasz, ale czy tu czasem nie mają tu wglądu szychy od nieruchomości? -zapytałam łudząc się.
-Domek należał do moich rodziców jeszcze przed ich śmiercią, kiedy odeszli przejełem go. Policja po całej sprawie o której już trochę wiesz, nie zapuszcza się w te okolice więc jestem tu bezpieczny- usiadł na kanapie wskazując gestem dłoni na pozostałe siedziska- rozgoście się.
Zajęłam miejsce obok chłopaka zaś Teresa i Kayl drugą kanapę.
Siedzieliśmy tak w ciszy przez jakieś 20 min.
Obecnie mamy godzinę 2:20.
-Zapewne was już szukają- chwycił pilot leżący pomiędzy nami- Proszę bardzo- włączył małe pudełko gdzie właśnie leciały wiadomości.
-Z ostatniej chwili, dzisiaj o północy z pobliskiego szpitala psychiatrycznego zbiegło 3 pacjentów. Między innymi nie jaki Kayl. P. Oraz dwie dziewczyny Ashley. W. I Teresa. H. Jeśli ktoś zobaczy uciekinierów lub ma z nimi jakiś kontakt,zmuszony jest o powiadomienie policji w trybie natychmiastowym. Uwaga są niestabilność emocjonalnie. Każda pomoc co do kontaktu jest bardzo przydatna- zaczełam się śmiać jak szalona.
-Nie stabilni?! Że co kurwa! -podskoczyłam oburzona, kanapa nagle się przechyliła do tyłu.
Po chwili leżałam na podłodze a Tayler zaraz na mnie.
Spojrzałam na jego piękne piwne oczy które błyszczała jak milion gwiazd w rozgwieżdżoną noc. Był tak blisko że czułam jego oddech. Słyszałam bicie serca. Czuje jak się rozpływam i z jakiegoś powodu nie chce by ta chwila mineła.
-Oooooo- rozległy się śmiechy.
Chłopak szybko odskoczył i pomógł mi wstać. Poprawił kanapę.
Zawstydzona usiadłam ponownie na materacu.
Spojrzałam na dwójkę rozśmianych nastolatków srogim wzrokiem jakbym miała im wyryć w głowie dziurę.
Momentalnie spoważnieli.
-Dobra, ale ja naprawdę nie wiem co teraz. Jak tam wrócimy będziemy siedzieć jeszcze dłużej- Schowałam głowe pomiędzy kolana mocno owijając je dłońmi.
-Ej, coś wymyślimy- Tayler położył dłoń na moim ramieniu delikatnie później mnie przytulając.
-Po chuj ja chciałam uciekać, narobiłam jeszcze większych problemów! Nie tylko sobie a jeszcze wam! Jestem beznadziejna kurwa! Sprawiam same problemy! -zaczełam płakać, dostałam ataku.
Po chwili poczułam nie tylko uścisk Taylera. Teraz starali się mnie pocieszyć też Kayl i Teresa.
Nagle rozbrzmiał mój dzwonek.
-To jakiś Nathan- powiedziała Teresa podając mi komórkę.
-Nie mam chęci gadać- wydusiłam zapłakanym głosem.
-Masz, może się uspokoisz- podała mi odebrany telefon.
___________________________________________
-Halo, Ash? Co się dzieje? -usłyszałam zaniepokojony głos chłopaka.
-Sprawiam same problemy Nathan... Uciekliśmy i w wiadomościach już jest głośno, jeszcze będą mieli przezemnie kłopoty- wydusiłam próbując złapać oddech.
-Ej ale sami chcieli! To nie twoja wina Ashi. Przypomnij sobie nasze wszystkie przypały. To jak nas goniły psy bo na jednego wskoczyłaś krzycząc że jest skończonym dupkiem bo myślałaś że to ten typ z szkoły którego tak nienawidzisz. Kiedy się okazało że to policjant wystraszyłaś się i pierdolnełaś mu z kolanka. Wtedy zaczęliśmy uciekać.
Moje łzy powoli przestały płynąć.
-Strasznie to przeżywałaś, kolejnego dnia się z tego śmiałaś wtulając w moje ramiona- słyszałam jak bierze oddech- nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli i trzeba liczyć się z konsekwencjami kochana. Ale pamiętaj że sama nie jesteś i wiem że na pewno coś wymyślisz, jesteś mądrą dziewczynką- niemal poczułam jego obecność.
-Dziękuję ci- podniosłam głowę zza kolan.
Chłopak był na głośniku więc każdy słyszał naszą rozmowę i niemal wszyscy się popłakali.
-A gdzie teraz jesteście? - zapytał.
-Siedzimy w tej starej części lasu w domku Tylera.
-Słyszą mnie?
Spojrzałam na wszystkich, mieli poważne miny.
-Tak.
-Słuchajcie, Ashley wie gdzie chowam klucz do mieszkania. Możecie się tam ulokować na jakiś czas. Tylko pamiętajcie prędzej czy później was znajdą- oznajmił i zerknęłam na reakcje innych.
-Jestem za- podniosła rękę Teresa, zaraz po niej Kayl.
Spojrzałam na Tylera.
-Ja tu zostanę, w razie czego- uśmiechną się delikatnie.
-Dobra, to powodzenia. Prześpijcie się- usłyszałam w słuchawce.
-Dziękuję jeszcze raz, dobranoc. Błagam nie wydaj nas- Dodałam.
-Spokojnie, papa-rozłączył się.
___________________________________________
-Nie wiem jak typ to robi ale jest dobry w poprawianiu humoru- Spojrzała na mnie Teresa.
-Mnie ciekawi co ty miałaś w głowie że tak sponiewierałaś policjanta. Aż mnie bolą jaja- odparł wystraszony Kayl.
Każdy zaczą się śmiać.
-Dobra wydaje mi się że dziewczyny mogą spać razem a jeśli chodzi o ciebie Kayl- Pauza- będziesz musiał spać na podłodze- mina chłopaka nagle zbladła.
-Stary nie jestem pedałem! -hrząkną obrażony blondyn.
-A skąd masz pewność że ja nie jestem? -Twarz Kayla gwałtownie nabrała rumieńców.
-Ooo, mamy tu pedałów- wzdrygneła Teresa.
Chłopaki popatrzyli na siebie uwodziecko.
-Dobra, możemy spać razem ale jeśli dotkniesz moją seksowną dupe to jak Boga kocham zrobisz wylot przez okno- Kayl nabrał władczego tonu.
-Przypominam ci że to pod moim dachem jesteś- skrzyżował dłonie brunet.
Wraz z Teresą przyglądałam się dialogowi.
-Jak wy z nim wytrzymujecie? -zapytał.
Wzruszyłyśmy ramionami.
-Ja znam go tylko dzień- spojrzałam na chłopaków przy okazji zaścielając łóżko.
Połorzyłyśmy się nasłuchując kłutni który to ma leżeć od prawej strony a który od lewej.
-Kurwa nie mogę! -Wstałam a wzrok teresy mnie śledził.
Podeszłam do Kayla, chwyciłam go za czuprynę powalająco na ziemię. Wydał z siebie cichy pisk.
Weszłam pod kołdre odwracając się tyłem do Tylera.
Teresa patrzyła na mnie z niedowierzaniem podobnie jak Kayl.
Chłopak wstał trzymając się za obolałe ramie i podszedł do Teresy.
-Spierdalaj! Ja śpie sama- rozłożyła się na całym materacu.
Chłopak chwycił koc leżący obok szafy i położył się na podłodze.
-Podli jesteście- wykrząkał zwijając się w kłębek.
Zaśmiałam się cicho.
CZYTASZ
Ostatnia/iskra nadziei
Roman pour AdolescentsNadzieja się rodzi w każdym z nas. Jest naszym wskaźnikiem i drogowskazem. Tracimy ją wtedy gdy walczymy z czasem, usiłujemy na przekór przeszłości w biec w sidła. Toczymy tam walkę z demonem ciemności ale i tak nie zmienimy przyszłości. Dzieje się...