Zderzenie z prawdą

13 1 0
                                    

Tayler poszedł ja właściwie też, nocuje dzisiaj normalnie i wójuw.

Leżę i wpatruje się w ekran smartwona.
Mogłem poprosić Taylera o numer telefonu.

Super się z nim rozmawia jest naprawdę insteresujący i zabawny. Jego oczy są tak nadzwyczajnie brązowe że mógł bym się w nich utopić. Ale to nie to samo co jasno zielone tęczówki Ashley, jej błyszczą jak emeraldy piękne diamenciki które orbitują w wszechświecie.

Ale wiem jedno i chodź to może wydawać się dziwne to bardzo bym chciał jeszcze raz poczuć pod opuszkami palców kształt jego torsu. Pomuskać jego kawowe i delikatne włosy. Posmakować jego truskawkowych ust.

Otwieram szeroko oczy, wstaje jak opatrzony i podbiegam do lustra.
Podnoszę rękę do góry i gwałtownie uderzam się mocno w twarz.

-Nathan zgupiałeś!- mówię do siebie.

Patrzę w odbicie i nie wiem kim już jestem, kocham Ash a teraz jeszcze Tayler. Ale przecież ja nie jestem gejem co nie?

Podchodze do łóżka i wskakuje na nie całym ciałem. Leżę na brzuchu z twarzą w poduszcze.

-Co za idiota! Nie jesteś gejem!! -uderzam pięścią w materac.

-Nie jesteś! Nie jesteś! -Chwytam poduszkę mocniej i przyciskam ją bardziej do twarzy, próbuje nie dopuścić do siebie świadomości że mogę być innej orientacji.

-Ugh!! -krzyczę tłumiąc dźwięki w puchu.

Kłade się na plecach wpatrując się w śnieżno biały sufit.

-Skoro nie jestem gejem to kim?

Przekręcam się na bok. Oddaje się objęciom Morfeusza.

Ostatnia/iskra nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz