Nowy punkt widzenia

14 1 0
                                    

Siedze przy jej łóżku już trzeci tydzień, nie chce sie z tąd ruszać. Śpi tak spokojnie. Nie mogę jej obudzić, nikt nie może.

Maszyna obok ciągle pika i właściwie to ona utrzymuje Ash przy życiu. Błagam lekarzy by jej nie odłanczali mimo faktu że jest w naprawdę ciężkim stanie, straciła litry krwi.

Postanowiłem zostać dawcą i podarowałem jej trochę mojej ponieważ mamy te samą grupę "0 RH" .

Mogę powiedzieć że teraz łączą nas więzy krwi.

Spoglądam na jej rysy twarzy, są naprawdę wyraziste wręcz aż za bardzo. Widzę jak jej kości ledwo przenikają przez białą skórę. Jej piękne niegdyś bordowe usta są zaledwie różowe. A włosy, jest ich jeszcze mniej, są suche i rzadkie. Jest tak wychudzona, lekarze dają jej minimalne szanse na wyzdrowienie. Jest w dość wysokim stadium anoreksji do tego straciła tonę krwi a płyny które jej podają nie działają tak jak należy.

Trzymam jej dłoń, strasznie chudą dłoń i czuje zimno.

Modlę się by wstała, by odpowiedziała mi na moje wyznanie. Chce usłyszeć z jej ust swoje imię. Chce ją przytulić i pobiegać po łące.

Leży w cholernej śpiączce i nikt nie wie czy właściwie żyje. Bo co jeśli odłączenie aparatury spowoduje jej zgon. Co jeśli nie zawalczy. Mogę jedynie cieszyć się pikaniem aparatury informującej mnie o tym że jeszcze tu jest że jej serce bije i oddycha, ledwo oddycha...

Każdej nocy czytam jej książki, jej ulubione rozdziały i opowiadam jej wszystkie nasze przygody. Nawet zapisałem się na tańce by nie przegapiła żadnego kroku, a szczerze mówiąc nie jestem w tym dobry. Robię to dla niej, wskakuje w struj sportowy i człapie na sali a potem przysięgam ,tańczę przed jej łóżkiem nagrywając każdy krok by jej pokazać jak tylko się obudzi.

Wróciłem dla niej, zostawiłem matkę za granicą a sam zatrzymałem się u wujków.

Mogłem wpaść na to wcześniej, wtedy pewnie nic by się takiego nie wydarzyło. To moja wina.

Co prawda przekonanie Romana, mojego wuja nie było takie proste ale w końcu się udało jak padło hasło "robię to dla jednej dziewczyny" coś w nim pękło i się zgodził. Nie o minęły mnie pytania o różne sprawy ale było warto tylko szkoda że akurat nie zdążyłem.

Puk... Puk

Spoglądam na uchylające się drzwi, nie puszczam dłoni dziewczyny.

-Musisz już iść, pora odwiedzin minęła- Uśmiecha się szeroko Ada.

To pielęgniarka szpitalna z którą gadałem już nie raz i przeszliśmy na ty.
Starała się wiele razy mnie wyciągnąć z pokoju Ash ale nigdy się jej to nie udało więc zaczęłyśmy rozmawiać wchodząc w kompromis i dzięki niej udaje mi się tu wejść nawet w nocy. Tylko jak każą  zasady musi mnie wyprosić o 19 by jej nie wylali bo szef grasuje do 20. Zatem po tej godzinie zakradam się do środka a ona podaje mi kocyk i poduszkę.

Wstaje, spoglądam na Ashley z nadzieją że otworzy oczy. Nachylam się delikatnie i całuje ją w czoło.

Wychodzę i mijam Adę uśmiechając się szeroko.

-Do zobaczenia- szepta.

-Do zobaczenia.

Ostatnia/iskra nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz