Skrzydła

11 1 0
                                    

"Uścisk w klatce
Łzy na posadzce
Krew na kafelkach
Serce mi pęka
Oddychać już nie chce
Do góry ręce
Ciemność jest nikła
Śmierć mnie wita"

Powtarzam ten słowa w głowie jak tabliczkę mnożenia.

Leże na podłodze ledwo widzę jak ktoś wchodzi do środka.

Nathan?....

Zamykam oczy czując wielki ból powstrzymując upadek.

-Ashley!!

Upadam na podłogę.

-Nie!!!

Krzyczy i czuje jego ciepły uścisk. Znowu widzę jego piękne zielone i za szkolne tęczówki. Jego jakże błyszczące i lekko ułożone na bok czekoladowe włosy.
Patrzy na mnie.
Jest tu.
Jest.

Czuje jak odpływam ale jego widok nie pozwala mi usunąć z twarzy delikatnego uśmiechu.

-C... Co tu robisz- od kaszluje dławiące się łzami.

-Nie mogłem znieść że ciebie nie ma obok! Że jesteś w tak okropnym miejscu i nic nie mogę zrobić! Jesteś dla mnie nie tylko przyjaciółką ashi... -Zatrzymuje sie i bierze głęboki wdech. Przeciera łzy spływające po moim policzku.

Czuje jego ciepłe dłonie tak ciepłe ciepłe ciepłe.

-Kocham cie

Przymykam powieki.

___________________________________________

Per. Nathan

Widzę jak cierpi widzę jak się boi. Ona nie może odejść. Znam ją zbyt długo i wiem że jest silna wiem. Przecieram jej łzy, policzki ma tak zimne jak nigdy dotąd, zawsze była czerwona jak burak i tak ciepła a teraz jest blada, blada jak trup. Oczy jej się przymykają, krew spływa i spływa tworząc na podłodze kałuże czerwieni. Chwytam jej dłoń i przykładam do swojej klatki. Płacze.

Słyszę jak wokół mnie zbiegają się ludzie i spoglądają na mnie i na Ashley zasłaniając usta.

Przytulam ją i czuje jej zimne ciało.

-Kocham cie- mówię dławiąc się łzami.

Nagle jej ciało sztuwnieje. Jej dłoń zlatuje z mojego uda.

Patrzę na jej chłodną twarz. Ma zamknięte oczy i rozchylone usta.

-Nie.... Nie... - powtarzam

-Nie!!!! -Przytulam ją jeszcze mocniej.

Czuje jak ktoś mnie odciąga. Nie mogę się ruszyć moje ciało jest uwięzione.

Widzę jak jakiś facet podją próbę reanimacji.

Nie mogę przestać płakać, nie mogę oddychać.

Brunet spogląda na kobietę z recepcji z wielkim smutkiem.

-Nie... -mówie i wyrywam się ochroniarzom

Podbiegam do dziewczyny i odpycham mężczyznę, padam na kolana i podejmuje sie kontynuacji ratowania życia.

Kładę dłonie na klatce piersiowej Ash mojej Ashley! Umierającej Ashley!

Próbuje!

-Oddychaj kurwa!! -przykładam swoje usta do jej ust nabierając dużo powietrza, przekazuje je.

Znowu chcą mnie odciągnąć ale nie daje za wygraną jestem tak zdesperowany.

-Nie!!!!!

Ostatnia/iskra nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz