Chce wyjść

13 1 0
                                    

Po 30 min Stałam w Wielkiej recepcji oddziału psychiatrycznego.

-Dobrze, musimy przeszukać twoje rzeczy czy czasem nie posiadasz żadnych ostrych przedmiotów- uśmiechnęła się lekko recepcjonistka.

-Że co, jakim prawem! -oburzyłam się.

-Takie reguły- oznajmiła moja mama.

-Dobrze, proszę podpisać i może pani wracać do domu. Zaopiekujemy się ashley- Po wypełnieniu cholernych formalności, zostałam sama.

Po chwili przyszła kolejna funkcjonariuszka wariatkowa.

Usiadłam na krześle na przeciw kobiety która przeszukiwała moją torbę.

Po chwili wszystkie moje rzeczy lezały na dużym stoliku.

Były tam ubrania, książki i szkicownik pomijając drobiazgi czyli ładowarkę, słuchawki itp.

-Dobrze, nic tutaj nie widzę prócz temperówki i kabli które ewidentnie muszę skonfiskować- zabrała małe ostrze i ładowarkę chowając resztę rzeczy spowrotem.

-Chodź ze mną- oznajmiła brunetka.

1 godzina. Później

Leżałam na łóżku w niewielkim pokoiku.

Podeszłam do okna które od dziwo nie było zakratowane tak jak w tych historyjkach.

Widziałam rzeczkę i wiele konar drzew a wokół milion ślicznych kwiatów.

Puk... Puk...

Odwróciłam głowę w kierunku drzwi.

-Dzień dobry, jak się czujesz? -odparła jasno oka brunetka w białej szacie.

Podeszła bliżej.

-Dr. Ambrith- przechyliłam lekko głowę spoglądając na niewielką etykietkę na białym materiale.

-Będe twoim psychoterapeutą na odziale- uśmiechneła się szeroko.

-Proszę nie oczekiwać zbyt dużo, nie jestem typem dobrego rozmówcy- skrzyżowałam dłonie.

-Napewno się polubimy- wyjmuje z kieszeni nie wilki notesik i długopis- powiesz mi proszę dlaczego to zrobiłaś? -Spojrzała na mnie z zastanawiającym wyrazem twarzy

-Oj, już się zaczyna, tylko przypominam że na ty jeszcze nie przeszłyśmy- usiadłam na łóżku.

-Dobrzw, to może powiedz mi czy brałaś kiedyś.. - przerwałam

-Narkotyki? Mefedron, papierosy, marihuana, koka...Nie- oparłam się o ścianę przewracając oczami.

Kobieta z zaskoczeniem odfajkowała wszystkie okienka.

-Jakieś traumy? Przeżycia? -Spojrzała na mnie z wielkim zaciekawieniem.

Milczałam.

-Strata bliskiej osoby, Gwałt? -usłyszałam i poczułam jak łza spływa mi po policzku.

Szybko otarłam policzek i zaprzeczyłam.

-Napewno? -powtórzyła pytanie.

-Naprawdę, proszę wyjść!- krzyknęłam rozgniewana.

Kobieta położyła dłoń na moim lewym ramieniu.

-Proszę, mnie nie dotykać! I wyjść! -wstałam jednocześnie strąca ją dłoń kobiety.

Wskazałam na drzwi.

Blondynka wstała.

-Dobrze odpocznij, jutro porozmawiamy- uśmiechnęła się szeroko i wyszła.

Ostatnia/iskra nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz