Ciagle w biegu

13 1 0
                                    

Kładę jednorożca obok innych pluszaków które jej przyniosłem, są też baloniki w kształcie serduszka.

Siadam obok i przyglądam się dziewczynie.

-Dalej śpisz, tak bardzo mi ciebie brakuje- przeczesuje palcami jej piękne włosy, są suche- Czeka cię długa odbudowa tych niteczek- chichocze.

Zabieram ręce i opieram się na przed ramionach.

-Skosztowałem dzisiaj twojego ciacha, i naprawdę żałuję że nigdy nie chciałem go zjeść, było obłędne. Szkoda tylko że nie widziałaś mojej miny gdy wziąłem kęsa- uśmiecham się.

Kieruje wzrok na drzwi kiedy słyszę krząknięcie.

-Dzień dobry- uśmiecha się brunetka.

-Dzień dobry- odpowiadam i wstaje bo tak wymaga kultura, bynajmniej u mnie w domu.

Mama Ashley podchodzi do łóżka córki.
Spogląda na nowego pluszaka.

-Jednorożec- uśmiecha się i chwyta po maskotkę. Przygląda się i odkłada w inne miejsce- lepiej mu będzie obok tego króliczka.

Uśmiecham się i wskazuje na drugi fotel.

Kobieta siada obok i przygląda się dziewczynie.

-Nie idziesz na zajęcia? -pyta kobieta wskazując na zegarek wiszący nad łóżkiem.

Spoglądam na wskazówki.

-Cholera prawie 17:00- wstaje.

Uśmiechem się do Ash i jej mamy.

-Panie wybaczą- kłaniam się i wybiegam.

-Jeszcze wróce! -krzyczę przechodząc przez próg.

Słyszę śmiech mamy mojej ukochanej.

Szybko wychodzę ze szpitala.

Patrzę na wyświetlony rozkład lini ZMKS w pobliżu.

Za 2 min mam autobus.

Czekam chwile i wsiadam do jadącego pojazdu.

Pare przystanków później.

Wbiegam do sali i dysze z przemęczenia.

-Co to za spóźnienie- spogląda na mnie instruktorka tym swoim wrogim spojrzeniem typu "Masz 2 min aby się przebrać, rozgrzać i dołączyć do grupy bo inaczej będziesz robił 30 brzuszków".

Uśmiecham się ironicznie próbując złapać oddech. Kieruje się do szatni i właśnie wtedy zdaje sobie sprawę że nie mam nic na zmianę.

Wychodzę z pomieszczenia. Wychylam delikatnie głowę, spoglądam na Delisha.

-Pst... -Szeptam- Delish.

Chłopak odwraca się i powoli oddala się od prowadzącej konwersacje grupy.

-Co jest? -pyta chłopak. Ma on czarne długie włosy i ciemno szare oczy. Jest umięśniony oczywiście nie tak jak ja.

-Strój- uśmiecham się.

-Znowu? -Podnosi rękę i uderza sie w czoło.

-Byłem u Ash- Odpowiadam spoglądając kątem oka na nauczycielkę która dalej nie ogarnełam że chłopak odszedł od grupy.

-I jak z nią? - pyta i od razu zmienia temat- Dobra, potem. Dresy w czarnej torbie a bluzki niestety nie mam- przewraca oczami.

-Dziękuję- robię minę jak pies proszący o jedzenie i znikam.

Chłopak wraca do grupy a ja szukam w torbie dresu.

Zakładam je na dupe i wybiegam na salę.

-30 Brzuszków- uśmiecha się szeroko blondynka.

-Serio? -pytam robiąc te samą smutną minkę co wcześniej.

Kobieta robi to samo po chwili się uśmiechając.

-Niee- wstaje na równe nogi bo już się szykowałem do ćwiczenia, zadowolony spoglądam na grupę do której właśnie mam iść -50 brzuszków- śmieje się złowieszczo chwytając telefon.

Czuje jakby napąpowała balon moich wszelkich nadziei że jednak nie będę musiał tego robić po czym go przebija wielgachną szpilką.

Przyjmuję pozycję i napierdalam brzuszki pod okiem tej wścibskim baby.

Ostatnia/iskra nadzieiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz