rozdział 11

21 4 0
                                    

Przez te śmieci przywódczyni straciła jedno z żyć. Zresztą nie tylko ona, gdyż z powodu odpadów zastawionych przy rzece przez, jak się ostatecznie okazało, dwunożnych, w klanie pioruna wiele kotów zachorowało na tajemniczą chorobę. Objawiała się ona ciągłym bólem głowy i stawów, ale mogła skończyć się nawet śmiercią do czego doszło w przypadku czterech kotów, nie licząc oczywiście przywódczyni która przecież jeszcze żyła. 

Co do Błotnistej Łapy, to on miał takie szczęście że nie zachorował. Niestety jego brat, Krucza Łapa już tak. Z każdym dniem z młodym czarnym kocurem było coraz gorzej. Błotnista Łapa naprawdę się o niego obawiał. A co jeśli onn umrze?

~ na pewno nie umrze a nawet jeśli to co; będziesz się tym przejmował? ~ zapytał Ciemna Pręga, mentor Błotnistej Łapy mrocznej puszczy.

W sumie masz rację…

W takim razie kocur zdecydował się zignorować na razie to że jego brat cierpi. Zresztą miał inne sprawy na głowie niż patrzenie co Krucza Łapa robi u medyka. Na przykład teraz podszedł ze swoją przyjaciółką, Wrzosowa Łapą przed wysoki głaz, gdyż nadeszło mianowanie najstarszych uczniów. Kocura co prawda to nie obchodziło jakoś bardzo, ale jednak dobrze że w jego klanie są nowi wojownicy.

— Ja, Żurawinowa Gwiazda, przywódczyni klanu pioruna, proszę moich gwiezdnych przodków, aby spojrzeli z góry na tych troje uczniów. Każdy z nich trenował pilnie, by móc bronić klanu nawet za cenę życia i polować dla niego. Nauczyli się przestrzegać kodeksu wojownika, dzięki radom przekazywanym im przez mentorów. — powiedziała młoda przywódczyni, po czym uczniowie wystąpili. 

Dokładniej mówiąc, byli to Sosnowa Łapa, czyli ciemnobrązowa kotka; również brązowy ale nieco jaśniejszy Żmijowa Łapa, a także Głogowa Łapa, największa z rodzeństwa szaro–biała kotka. Chociaż ona czasami mówiła o sobie używając zaimków męskich; zdarzało się to jednak niezbyt często. Zawsze trwało to przez kilka dni, a później kotka powracała do nazywania siebie formą dla samicy. Błotnista Łapa nigdy jednak nie miał okazji jej o to zapytać. A może jego? Nie wiem, jak o Głogowej Łapie myśleć…

— Głogowa Łapo, od teraz będziesz nazywać się Głogowa Róża. Klan gwia… — przywódczyni nie było dane dokończyć, bo nowo mianowana jej przerwała.

— Nie, nie chcę takiego imienia! Ono jest bardziej pasujące do kotek niż do kocurów! Mam dość ukrywania, jestem samcem, a nie samicą! — krzyknęła… a raczej krzyknął Głogowa Łapa. Klan był zszokowany, a nawet kilka kotów krzyknęło, żeby Głogowa Łapa przestała szukać atencji. A co do Błotnistej Łapy, mu było wszystko jedno, czy Głogowy jest samcem czy samicą. I tak rzadko z nim rozmawiam. 

— W takim razie nazwę cię Głogowe Światło. Klan gwiazdy podziwia twoje umiejętności walki oraz męstwo. Witamy cię jako nowego wojownika klanu pioruna. Z kolei ty, Sosnowa Łapo, będziesz nazywana Sosnową Korą. Klan gwiazdy podziwia twoje… — tu przywódczyni się zawahała, co mało kiedy się jej zdarzało. Dziwne… — … zaangażowanie i spokój. — tymi słowami liderka klanu pioruna zakończyła mianowanie.

***

Było źle, a raczej bardzo źle. Błotnista Łapa poszedł zobaczyć jak się jego brat czuje, a zastał go w jeszcze gorszym stanie niż wczoraj. Zresztą wtedy młody Krucza Łapa też był już słaby. Ale wtedy przynajmniej można było z nim normalnie porozmawiać. Teraz już wszystko wskazywało na to, iż kruczoczarny brat Błotnistej Łapy stracił świadomość do tego stopnia, że mówił od rzeczy i nie wiedział gdzie jest. 

— Kruczy, wróć… — powiedział Błotnista Łapa, nie wiedział co innego ma mówić. Nagle Krucza Łapa dostał przebłysku świadomości.

— Ja… musiałem cię unikać, bo klan gwiazdy… oni powiedzieli mi, co mnie czeka… śmierć. — wyszeptał słabo Krucza Łapa. On zaraz umrze! Pomyślał przerażony Błotnista Łapa. Nie wiedział co ma robić po usłyszeniu tych słów brata. W końcu wybiegł z legowiska medyka; potrzebował teraz ciszy i spokoju.

***

Kilka minut później Krucza Łapa już nie żył. Przez chwilę Błotnista Łapa czuł ogromny smutek, jednak uznał, że tak być nie może. Życie jest za krótkie, by się przejmować stratami. Tak mi mówił Ciemna Pręga. Dlatego też uczeń nie chciał przejmować się śmiercią brata. Trudno, stało się. Jego rodzice mieli najpewniej inne zdanie. 

— Nasz mały synek… Nawet wojownikiem nie był… — powiedział załamany ojciec Błotnistej Łapy, Mróźna Burza.

— No i co? Trzeba żyć dalej. — powiedział obojętnie Błotnista Łapa. Miał dość słuchania rozpaczy rodziców i reszty klanu. 

— Nie myślałam, że jesteś tak zepsuty! — warknęła zirytowana Lisia Pręga.

— Nie jestem! 

A może jestem? Może przez treningi w mrocznej puszczy całkowicie przestaje mi zależeć na innych?

705 słów








SKR SE: Ścieżka Błotnistej Gwiazdy ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz