— Bananku, trening walki. Ja cię zaatakuję, a ty musisz się obronić. — powiedziała mentorka Błotnistej Łapy na ich treningu. Ogólnie kotka od jakiegoś czasu nazywała go Banankiem, a on nie wiedział, skąd jej się to wzięło. W każdym razie samica bez ostrzeżenia skoczyła na niego po krótkiej chwili.
Walczyli długo, ale Błotnista Łapa był słabszy od kotki nawet pomimo wykorzystania ruchów z ciemnego lasu. W końcu ona wygrała i nie ukrywała tego. Zaczęła nawet mówić do kocura o tym, jak słaby jest.
— Oj Bananku, nie nadajesz się na wojownika… Jesteś taki słaby… — zamruczała z udawanym przejęciem kotka. Tego było dla niego już za wiele; dlaczego ona mnie nazywa inaczej niż naprawdę mam na imię?! Wysunął zdenerwowany pazury, chciał ją zranić nimi, ale wbił je w ziemię.
— Nie jestem Bananek, tylko Błotnista Łapa!
— Ale jednak kilka razy kazałeś mówić na siebie Bananowa Łapa!
— Nie!
— Tak!
Wtedy kocur nie wytrzymał. Skoczył na nią i przyszpilił do ziemi, a pazury przyłożył do szyi. Jeszcze trochę i by je wbił, pewnie ją zabijając. Ale nie zrobił tego, bo na razie chciał tylko ją nastraszyć. Ciemna Pręgo, patrz!
~ Widzę.
Ona nie ma prawa mnie tak traktować!
~ Tak! Dokładnie tak! Pokaż jej, na co cię stać!
Teraz jej nie zranię, ale tylko pogrożę.
~ Niech ci będzie… ~ Ciemna Pręga mówiąc to wydawał się być zawiedziony. Uczeń postanowił jednak już o nim na razie nie myśleć. Musiał zająć się mentorką. Chciał, by Szczawiowy Błysk w końcu zaczęła go szanować, tak, jak od początku powinna.
— Jeszcze raz mnie tak obrazisz, a więcej niż przytrzymam. — powiedział, jednocześnie orientując się, jak zimny i oschły jest jego głos. Jednak uznał, że nie powinien się tym przejmować, pewnie po prostu to efekt tego, że już nie jest małym kociakiem.
— Niech ci będzie… — powiedziała kocica, a kocur czuł ogromną satysfakcję to słysząc.
***
Zobaczył w obozie Wrzosową Łapę. To znaczy inne koty też, ale ją jako pierwszą. Często tak było, że ją zauważał jako pierwszą. Nawet jak łatwiejsze do zauważenia były inne koty. I do tego zawsze tak samo piękna… Zaraz, czy ona mi się podoba?
Nagle jednak zamknął oczy i była tylko ciemność.
***
Bananowa Łapa nie wiedział kompletnie co tu robi. Nagle zobaczył Jeżynową Łapę, która podeszła do niego. Pomarańczowooka kotka wyglądała na podekscytowaną jakimś faktem.
— Będą nowe kociaki w klanie, Błotnisty!
— Po pierwsze, Bananowy. Po drugie, czyje?! — ta informacja bardzo go zaskoczyła, ale i ucieszyła. Nowe kociaki w klanie zawsze dobre.
— No Drobnej Gałązki.
— A to wiem.
— Ale to już za kilka dni ona urodzi!!!
— No i?
— Nie mogę się po prostu doczekać!
— I musisz o tym rozpowiadać?
— Masz z tym problem? — zapytała kotka, a wtedy do kocura dotarło, że przesadził.
— Nie…
Jednak ona już odeszła.
***
Podczas treningu następnego dnia mentorka była dla niego nadzwyczaj miła. Ciekawe, dlaczego tak jest… Kocur nie wiedział, ale w sumie to dobrze, że tak jest.
CZYTASZ
SKR SE: Ścieżka Błotnistej Gwiazdy ✅
Fiksi Penggemarsuperedycja skr @slonecznika autorka okładki