rozdział 12

22 3 0
                                    

— Bananku, trening walki. Ja cię zaatakuję, a ty musisz się obronić. — powiedziała mentorka Błotnistej Łapy na ich treningu. Ogólnie kotka od jakiegoś czasu nazywała go Banankiem, a on nie wiedział, skąd jej się to wzięło. W każdym razie samica bez ostrzeżenia skoczyła na niego po krótkiej chwili.

Walczyli długo, ale Błotnista Łapa był słabszy od kotki nawet pomimo wykorzystania ruchów z ciemnego lasu. W końcu ona wygrała i nie ukrywała tego. Zaczęła nawet mówić do kocura o tym, jak słaby jest.

— Oj Bananku, nie nadajesz się na wojownika… Jesteś taki słaby… — zamruczała z udawanym przejęciem kotka. Tego było dla niego już za wiele; dlaczego ona mnie nazywa inaczej niż naprawdę mam na imię?! Wysunął zdenerwowany pazury, chciał ją zranić nimi, ale wbił je w ziemię.

— Nie jestem Bananek, tylko Błotnista Łapa!

— Ale jednak kilka razy kazałeś mówić na siebie Bananowa Łapa!

— Nie!

— Tak!

Wtedy kocur nie wytrzymał. Skoczył na nią i przyszpilił do ziemi, a pazury przyłożył do szyi. Jeszcze trochę i by je wbił, pewnie ją zabijając. Ale nie zrobił tego, bo na razie chciał tylko ją nastraszyć. Ciemna Pręgo, patrz!

~ Widzę.

Ona nie ma prawa mnie tak traktować!

~ Tak! Dokładnie tak! Pokaż jej, na co cię stać!

Teraz jej nie zranię, ale tylko pogrożę.

~ Niech ci będzie… ~ Ciemna Pręga mówiąc to wydawał się być zawiedziony. Uczeń postanowił jednak już o nim na razie nie myśleć. Musiał zająć się mentorką. Chciał, by Szczawiowy Błysk w końcu zaczęła go szanować, tak, jak od początku powinna. 

— Jeszcze raz mnie tak obrazisz, a więcej niż przytrzymam. — powiedział, jednocześnie orientując się, jak zimny i oschły jest jego głos. Jednak uznał, że nie powinien się tym przejmować, pewnie po prostu to efekt tego, że już nie jest małym kociakiem.

— Niech ci będzie… — powiedziała kocica, a kocur czuł ogromną satysfakcję to słysząc.

***

Zobaczył w obozie Wrzosową Łapę. To znaczy inne koty też, ale ją jako pierwszą. Często tak było, że ją zauważał jako pierwszą. Nawet jak łatwiejsze do zauważenia były inne koty. I do tego zawsze tak samo piękna… Zaraz, czy ona mi się podoba?

Nagle jednak zamknął oczy i była tylko ciemność.

*** 

Bananowa Łapa nie wiedział kompletnie co tu robi. Nagle zobaczył Jeżynową Łapę, która podeszła do niego. Pomarańczowooka kotka wyglądała na podekscytowaną jakimś faktem. 

— Będą nowe kociaki w klanie, Błotnisty!

— Po pierwsze, Bananowy. Po drugie, czyje?! — ta informacja bardzo go zaskoczyła, ale i ucieszyła. Nowe kociaki w klanie zawsze dobre. 

— No Drobnej Gałązki.

— A to wiem.

— Ale to już za kilka dni ona urodzi!!! 

— No i?

— Nie mogę się po prostu doczekać! 

— I musisz o tym rozpowiadać?

— Masz z tym problem? — zapytała kotka, a wtedy do kocura dotarło, że przesadził. 

— Nie… 

Jednak ona już odeszła.

***

Podczas treningu następnego dnia mentorka była dla niego nadzwyczaj miła. Ciekawe, dlaczego tak jest… Kocur nie wiedział, ale w sumie to dobrze, że tak jest.

SKR SE: Ścieżka Błotnistej Gwiazdy ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz