rozdział 24

22 4 0
                                    

Wschód słońca później Błotnisty Ogon wracał z patrolu wieczornego do obozu. Towarzyszyli mu Borsucza Łapa, Czarny Ogon i Szczawiowy Błysk. Ta ostatnia właśnie dzisiaj wyszła z legowiska medyka. Z kolei jasnoszara samica o czarnym ogonie, łapach i końcówkach uszu już od jakiegoś czasu sprawiała wrażenie rozkojarzonej. 

Czy ja też tak się zachowywałem, myśląc ciągle o Wrzos? Kocur miał pewne podejrzenia, że tak właśnie było, pamiętał jak raz nazwał kota stojącego dwa metry od granicy i to ze strony klanu wiatru intruzem. Ale teraz takich rzeczy nie robił, bo myślał o innych sprawach niż o kotce… Ale dlaczego nie mogę pokochać Jeżynowego Kwiatu, tak jak pokochałem Wrzosowy Kwiat? Kotka była dobrą znajomą, może nawet przyjaciółką, ale jednak nie potrafił poczuć do niej niczego więcej. A ona mnie kocha… 

W końcu patrol wrócił do obozu. Do Czarnego Ogona podbiegła jej siostra, szara kotka Szczurzy Ogon. Obok kotki stanął, łącząc z nią ogon, Żwawy Ogień. Chciałbym tak łączyć ogon z Wrzosowym Kwiatem… Ale nie mogę; jednak z Jeżynowym Kwiatem jak najbardziej tak. Błotnisty Ogon uznał, że musi to zrobić za każdym razem, gdy kotka będzie w pobliżu.

— Moje młode są już uczniami! — wymruczał podekscytowany wojownik o rudej sierści.

— Naprawdę, Żwawy? — miauknęła ironicznie jego partnerka, a Czarny Ogon cicho się zaśmiała. On to naprawdę szybko to zauważył…

— Może chce mieć kolejny miot kociąt? — zasugerowała siostra matki dwójki uczniów. — Taka rada, Żwawy, lepiej czasami poczekać.

Kocur polizał czule partnerkę po uszach i przytaknął jej siostrze. Do Czarnego Ogona podszedł kocur o imieniu Ruda Nadzieja, brat Szczawiowej Nadzieji, która była blisko z Bluszczowym Ogonem. 

— Może wspólny spacer? — zaproponował rudy kocur o gęstym futrze. W jego oczach Błotnisty Ogon nie mógł dostrzec niczego; on musiał coś ukrywać.

— Zaraz. — wymruczała kotka i spojrzała w stronę siostry. — a według ciebie kiedy będzie na świecie twój drugi miot?

— Szybciej będzie twój pierwszy. — powiedziała spokojnie Szczurzy Ogon. — I założę się, że ojcem tych kociąt będzie Ruda Nadzieja.

Czarny Ogon wyglądała na odrażoną wizją zostania matką kociąt Rudej Nadzieji… Ale nic nie powiedziała co do tego, przynajmniej nic zaprzeczającego słowom Szczurzego Ogona.

— Pewnie tak… — jednak te słowa wcale nie brzmiały tak przekonująco.

Podszedł do sterty zwierzyny, bo tam stała Jeżynowy Kwiat.

***

Bananowy Ogon nie wiedział co tu robi, ale uznał, że to nie czas na takie rozmyślenia. Żmijowa Pręga i Wierzbowy Połysk patrzyli na siebie jakoś inaczej niż zwykle. Zresztą odkąd zaczęli razem trenować uczniów, bardzo się do siebie zbliżyli.

— Wiesz, jesteś dla mnie ważna… — miauknął Żmijowy, a Bananowy Ogon nie wiedział, czy on chce właśnie zrobić to, o czym pomyślał brązowo-czarny samiec. Może on jej powie, że chce ją jako partnerkę… Oby go nie odrzuciła, tak jak Wrzos mnie… o ile to zrobiła, bo ja nawet tego nie pamiętam.

— Oj Żmijku, to już zabrakło słów na więcej? 

— To znaczy?

— Wyduś to z siebie! Kochasz mnie, czy nie?!

— No tak. — złączyli ogony.

Kocur dostrzegł blisko siebie ciemnobrązową wojowniczkę, chyba Wrzosowy Kwiat. 

— Miej ze mną kociaki. — miauknęła ona ni z tąd, ni z owąd.

Nie wiedział, skąd jej się to wzięło, ale ucieszył się to słysząc. 

— Z chęcią Wrzosowy Kwiecie. — odparł, co ani trochę się jej nie spodobało. Wojowniczka mocno nastroszyła futro.

— JAKI Kwiecie?! — syknęła zdenerwowana. — JESTEM JEŻYNOWY KWIAT!

— Wybacz, pomyłka.

— NIE, BŁOTNISTY OGONIE! TY PO PROSTU NADAL JĄ KOCHASZ!

Teraz to, że nazwała go Błotnistym, a nie Bananowym Ogonem nie było aż takim problemem co fakt, że właśnie stracił przyjaciółkę. 

559 słów DRAMA TIME!!!!&#€×8#€

SKR SE: Ścieżka Błotnistej Gwiazdy ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz