Rozdział VI

770 49 6
                                    

- Cześć Bradley. - Chłopak rozgląda się dookoła czy nikt tego nie słyszał a ja skarcam się w duchu ,że tak głośno to powiedziałam. Kilka osób się odwróciło ale widocznie byli tak zainteresowani dyskusją, którą prowadzili od czasu gdy tu weszłyśmy ,że tylko popatrzyli na niego ,jak się uśmiechnął i pomachał - wrócili do swoich kaw. Ja natomiast zdziwiłam się skąd pamięta moje imie.
- Możemy się dosiąść.?
- Ktoś z tobą jeszcze jest.? - Marszczę czoło i się uśmiecham. Lucy właśnie przyszła z kawami z miną zbitego psa, gdy zauważa chłopaka szybko się uśmiecha ale on nie nabrał się na nagły przypływ szczęścia.Spoogląda na mnie pytający a ja kręce głową.
-Tak Connor. Tristan zabrał siłą Jamesa do sklepu muzycznego, ponieważ zobaczył tam fajną perkusje i zapewne szybko nie wrócą.- Macha do niezbyt wysokiego bruneta w okularach przeciwsłonecznych a ten jak tylko go zauważa to zmierza w naszym kierunku.Nie dobrze. Połykam z trudem ślinę gdy Connor podchodzi rzuca na mnie wzrokiem i się uśmiecha. Wydaje się być wyluzowany i szczęśliwy. Każdy na jego miejscu byłby. Uśmiecham się lekko do niego gdy siada na przeciwko mnie, koło Lucy ,która wygląda ,teraz zszkowana sytuacją i widzę ,że jest jej niezręcznie.Brad mówi, że idzie zamówić koktajle czekoladowe dla wszystkich a Lucy sądzi, że pójdzie z nim ,ponieważ ona nie chce czekoladowego.Spoglądam na Connora, który czuje się trochę niezręcznie. To samo mogę powiedzieć o sobie.
- A więc to twoja przyjaciółka ?- Pyta się mnie ,lekko zachrypniętym głosem.
- Tak.Nazywa się Lucy ale również nie oczekuj, że będzie piszczeć na twój widok. - Mrugam do niego na co się śmieje. Nie ściągnął okularów zapewne dlatego żeby nikt z jego fanów go nie poznaz. Ma ładną czerwoną koszulę w kratkę i czarne dżinsy. Mi jednak najbardziej podobają mi się jego oczy. Niebieskie. Mogłabym się w nich roztopić ,gdybym na nie za długo patrzyła.
- Szkoda liczyłem na to. - Robi minę przybitego psa a ja wybucham śmiechem.
- Ej... Stalkujesz mnie.? Skąd wogóle Brad zna moje imie i jak się tu znaleźliście ?
- Stalkuje wszystkie fanki, którym pomogłem, drugim moim krokiem będą liściki z groźbami a więc się strzeż a Bradowi trochę co i owo mówiłem.
- Stary nawijałeś bez końca o tej dziewczynie. - Nagle spoglądamy na Bradleya, który posyła szeroki uśmiech do Connora na co on robi się lekko zakłopotany .Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, ponieważ przyszli z dużymi napojami czekoladowymi i jednym shake-iem czekoladowym ,który zapewnie należy do mojej przyjaciółki. Uśmiecha się lekko do mnie i podnosi pytająco brwi ,,przeszkodziliśmy wam? '' a ja kręce głową. Popijam kawę a w tym czasie kumpel bruneta zaczyna rozmowę. Connor próbuje koktajlu i ma teraz wąsy ,a my wybuchamy śmiechem. Con nie wie o co chodzi ale jak biorę serwetkę i delkatnie wycieram mu wąsy z czekolady sam zaczyna się śmiać.
- Dziękuję. Ej może,wszyscy zrobimy sobie wąsy i wstawimy to na twittera.? - Pyta się a my kiwamy wszyscy głową. Zaraz po kawie ,napój czekoladowy to chyba niezdrowo ale nie przejmuje się tym zbytnio, kiedy już wszyscy mamy zacne wąsy, brunet robi nam zdjęcie.Gdy dodaje na serwis społecznościowy zdjęcie z napisem,, Miłe spotkanie z naszymi nowymi znajomymi :3 '' robi mi się ciepło na sercu. Nagle słyszymy, że piosenka ,która teraz leciała Ellie Gulding ,,Love me like you do '' ucicha i bańka radości znika z naszych twarzy. Chłopaki spoglądają na nas,ze zdziwieniem.
- O co chodzi.? - Pyta się Con ale na to pytanie odpowiada mu speakerka.
- Dzień Dobry Londyn. Niestety przez złe warunki pogodowe wszystkie loty zostają odwołane do czwartku.A teraz czas na wiadomości ze świata. - Bańka mydlana prysła. Lucy bawi teraz się napojem, a ja patrzę się w przestrzeń.
- Skąd jesteście ? - Pyta loczek.
- Z Polski. - Odpowiadamy chórem na co się lekko do siebie uśmiechamy. Chłopaki kiwają,głową.
- Macie gdzie nocować do czwartku.? - Pyta się Connor. Nie chcę litości a więc kiwam głową na co obrusza się Lucy ale nic nie mówi.
- Jeśli chcecie możecie przenocować u mnie. - Proponuje blondyn ale ja tym razem kręce przecząco głową.
-Na prawdę mamy ale jeśli coś mam twój numer. - Poprawiam brązowe włosy ,które spływają falami na moje ramiona.
- Ok jak chcecie ale jak... - Słychać melodyjkę i Con sięga do swojej kieszeni w spodniach. Jego wyraz twarzy mówi, że czuje się nieco zakłopotany.
- Moja dziewczyna przepraszam muszę odebrać. - Mówi i wychodzi. Nie wiem co powiedzieć. Lucy wstaje.
- Fajnie było was poznać i pogadać mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy ale na nas chyba czas.
- Nie no zostańcie. Dokąd się spieszycie.?
- Obiecałam mamie ,że pogadamy na skepie.Dzięki za koktajle, pożegnaj od nas Connora. Pa - Zbieramy się do wyjścia a Bred do nas macha. Uśmiecham się lekko do niego i zamykam drzwi od kafejki.

- Po co dawał mi swój numer skoro ma dziewczynę.? - Pytam się Lucy i trzaskam płytę na podłogę naszego pokoju. Szłyśmy w ciszy aż do hotelu gdzie ja wybuchłam złością. Teraz Łucja siedzi po turecku na podłodze i analizuje moje słowa a ja chodzę po pokoju jakbym miała owsiki. Co to wogóle miało być.? Najpierw daje numer ,potem nawija o mnie swojemu kumplowi z zespołu i nagle mówi ,,przepraszam moja DZIEWCZYNA dzwoni. '' ?! Jestem wściekła na samą siebie. Jak przez moment mogłam pomyśleć, że coś do mnie czuje. Rzucam się na łóżko i zakrywam twarz dłońmi.
- Zawsze może z nią zerwać.- Próbuje pocieszyć mnie przyjaciółka a ja uderzam ją poduszką. Przypominam sobie o niespodziance.Wstaję z łóżka i szukam tego w torebce. Gdy już to mam podchodzę do Lucy i jej to wręczam.
- Suprose.! - Mówię i się uśmiecham. Kiedy wyjmuje bilety z eleganckiej torebki zaczyna piszczeć z radości na co ja wybucham śmiechem.
- Bilety na One Direction.? Zwariowałaś.?! Skąd miałaś kase.?
- Dorobiłam sobie w zoo. Pamiętasz? Byłam na kursie nurkowania a potem uczyłam delfiny sztuczek i tak sporo zarobiłam. - To była prawda. Zapisałam się na ten kurs, ponieważ chciałam popływać z delfinami a gdy otrzymałam propozycje, że mogę sobie dorobić po prostu się zgodziłam.Lucy ściska mnie mocno ale nagle puszcza i patrzy na mnie smutnym wzrokiem.
- To wspaniały prezent ale będziemy musiały je sprzedać wtedy wynajmiemy jakiś pokój.
- Nie będzie to konieczne. Zobaczysz.
---------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać ale nie miałam siły ani humoru na pisanie. Już jest Ok a więc piszę. Całuski i smacznego rosołu życzę ♡♡♡♡

Dream or dream|| Connor BallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz