Rozdział XXXVIIII

368 29 12
                                    

Na początek kilka słów. Dziękuję już 2k wyświetleń ! Jesteście niesamowici ! Kocham Was i dziękuję za każdy komentarz. :) <3  Mamy wakacje ! Co za nowość nie ? A więc zdaje mi się ,że Was jest tutaj coraz mniej :(.... Myślę ,że na jakiś czas będzie to ostatni rozdział i po wakacjach ( no może trochę szybciej ) wrócę z nowymi pomysłami , ciekawą fabułą i zakończę to ff. Boję się waszych komentarzy i pewnie mam się was spodziewać w domu... Jest jednak ale :). Ale jak będzie 10 komentarzy i 10 ⭐ pod tym rozdziałem to kontynuuję . Zapraszam do komentowania i czytania :))

Lucy wiezie nas do swojego mieszkania. Poinformowałam mamę ,że zostaję u Lucy na noc żeby się nie martwiła ale nic nie wspomniałam o zdarzeniu ,która miała miejsce godzinę temu. Connor siedzi ze mną z tyłu i głaszcze mnie po ręce. Łzy spływają po moich policzkach a nikt nie wie co ma powiedzieć. Harry czasem się obraca i rzuca jakimś żartem ,który w ogóle nie jest śmieszny ale wymuszam uśmiech ,ponieważ wiem jak bardzo się stara mnie rozweselić. Lucy stuka nerwowo w kierownicę i wiem ,że obwinia siebie . Nie ma za co ,to nie jej wina. Nie powinnam była zgadzać się na to spotkanie i powiedzieć rodzicom albo nie wiem zrobić coś ,żeby tylko nie doszło do dzisiejszej sytuacji. Connor kciukiem ociera mi łzę z policzka i ze smutkiem uśmiecha się. Lu bierze swoje długie blond włosy do tyłu i zwraca się do mnie po długiej chwili ciszy.

- Były tam paparazzi ? - Wzruszam ramionami. Skąd mam to wiedzieć ? Nie przyglądałam się ludziom czy mają aparaty cyfrowe czy jakieś notatki i spoglądają w moją stronę. Potem patrzy  na bruneta z burzą loków na głowie. Powinien pójść w końcu do fryzjera i ściąć się tak jak wyglądał w 2012. Lucy siłą go tam zabierze albo sama mu obetnie i raczej z tego nie byłby zadowolony.

- Co mu zrobiłeś ? - Uśmiecha się słodko i odwraca głowę do okna. Lucy nie dowierza. - Harry ? Nic mi nie powiesz ? Harry ?!

- No dobrze słyszę. Tylko mu wyjaśniłem ,żeby lepiej się trzymał od niej z daleka i może jeszcze go lekko uderzyłem.- Chce ją pocałować w policzek ale ona wyrywa się mu i wybucha zimnym śmiechem. Nie wróży to nic dobrego.

- Ty sobie żartujesz prawda ?! Nie dość ,że i tak mamy już problem to jeszcze ty go uderzyłeś ?! Po to nie wysyłałam Connora ,ponieważ zbiłby go na kwaśne jabłko a ty go uderzyłeś ?Uszczypnijcie mnie bo nie wytrzymam ! - Teraz zastanawiam jakim cudem się tutaj znaleźli. Lucy ich poprosiła ,żeby przyjechali ?A może sami chcieli wpaść ? Wątpię w to.

- Jakim cudem się tutaj znaleźliście  ? - Zwracam się do chłopców a oni wymieniają spojrzenia. Connor odchrząkuje i zaczyna mówić swoim niskim głosem.

- Nie odzywałaś się przez cały tydzień ,wystraszyłem się i dogadałem z Harrym i przylecieliśmy.- Posyła mi smutny uśmiech  i mnie przytula. - I znaleźliśmy się na właściwym miejscu i o właściwej prawie porze.- Obrzuca wymownym spojrzeniem dwójkę naszych znajomych ,którzy zaczerwieniają się na policzkach i chyba nie chcę wiedzieć co robili. Przyjaciółka zaczyna się bronić ,że nic nie robili tylko się pocałowali a ja nie wiedziałam ,że ich związek jest już na tak wysokich obrotach. Harry cały czas się śmieje a Lu uderza go w umięśniony tors. W końcu dojeżdżamy do apartamentowca w ,którym mieści się mieszkanie blondynki i wysiadamy z auta. Obciągam czarną sukienkę a Connor podaje mi ramię ,które tym razem przyjmuję. Winda jest zajęta a więc musimy się jakimś cudem wdrapać na 18 piętro. Na początek ściągam szpilki a później kiedy nie daję rady chłopak bierze mnie na ręce. Po jakimś czasie nareszcie dotaczamy się do piętra mieszkania. Lu zasapana otwiera drzwi i zwalamy się na kanapę. Po chwili Lu mnie obejmuje i łzy balansują na jej rzęsach.

- Gdybym przyjechała szybciej ale musiałam tutaj posprzątać przed ich przyjazdem oraz na nich poczekać ,gdyby...

- ... Nic się przecież nie stało. Nie straciłam dziewictwa a ,że mnie obmacał ... po jakimś czasie zapomnę. Nie ma sprawy.- Mówię i posyłam jej uśmiech. Niszczy mi fryzurę i uderzam ją poduszką ,nagle Con wychodzi z łazienki. Marszczymy brwi. Kiedy wstał z kanapy ?

- Madame kąpiel gotowa. Nie wiem czyj ręcznik ale pewnie czeka w łazience. Później kucharz Harry zaprasza na pyszne naleśniki. - Wstałam najszybszym ruchem z miękkiej kanapy i pocałowałam bruneta w policzek. Uśmiechnął się szeroko i ukłonił się przede mną. Zaśmiałam się i udałam się do łazienki. Otworzyłam szeroko swoje brązowe oczy na widok świec i zapachu wanilii w wannie wypełnionej po brzegi wodą z pianą na wierzchu. Wygląda to cudownie. Wzdycham i zrzucam swoją sukienkę ,której nigdy więcej nie założę. Sprzedam ją na Allegro. Gdy tylko zamaczam się w wodzie ,czuję się błogo. Gorąca woda ogrzewa moje ciało i zmywa ze mnie ten okropny wieczór. Nadal czuję Igora dotyk na moich pośladkach i moich plecach. Wzdrygam się na te wspomnienia i próbuję je wyrzucić choć na moment. Niestety w końcu muszę wyjść ,ponieważ ktoś puka do łazienki oznajmia ,że ,,kolacja '' jest już gotowa. Jest już dobrze po 24 i przytyjemy ale co z tego. Naleśników Harrego nigdy się nie odmawia. Wycieram się ręcznikiem i spuszczam wodę z wanny. Teraz zastanawiam się w co niby się ubiorę ,ponieważ brunet nie pomyślał o ubraniach na zmianę. Trudno. Zauważam jednak pidżamę w lamy i ją zakładam. Gdy tylko wychodzę z łazienki czuję zapach naleśników dobiegający z kuchni. Kieruję się do kuchni i wybucham śmiechem ,gdy zauważam bruneta z różowym fartuszkiem Lucy z napisem Gotowa na wszystko . Connor nakrywa wraz z Lucy do dużego ,białego stołu i jak tylko mnie zauważają posyłają mi szeroki uśmiech. Con odsuwa mi krzesło i przysuwa ,gdy już zajęłam miejsce przy stole. Nalewa mi wina i za moment pojawiają się piękne naleśniki z syropem klonowym. Nic ta kolacja nie dorównuje do tej w najdroższej restauracji. Śmiejemy się czasem i wspominamy nasz pobyt w Londynie. Niebieskooki wciąż spogląda na mnie i dolewa mi wina. Pomińmy ,że jestem jeszcze nie pełnoletnia i nie przepadam na alkoholem prawie tak samo jak blondynka ,która zajada się kolejnym naleśnikiem.

- Naprawdę świetnie gotujesz Harry. Masz jeszcze jakiś nieodkryty talent ? - Mówię z pełną buzią. Uśmiecha się szeroko ,kiedy bierze łyk alkoholu i udaje ,że się zastanawia nad odpowiedzią.

- Hmm.... Jestem zabawny ale nikt tak nie sądzi ,nawet wy. - Wybuchamy wszyscy śmiechem. To pierwszy dowcip bruneta ,który mu wyszedł. O mały włos obydwie nie zachłysnęłyśmy się jedzeniem przez Harrego.  W końcu zbieramy talerze i szykujemy się do spania. Chłopcy śpią w salonie a my w naszych pokojach. Gdy jestem już w swojej sypialni ,czuję ,że na coś nadepnęłam i się szybko odsuwam i zapalam światło. Zauważam Connora śpiącego na kocu ,okrytego pościelą i gaszę światło. Uśmiecham się i składam na jego policzku lekki pocałunek. Muszę jutro rano podziękować mi za wszystko co zrobił i ,że jest. Zdaje mi się ,że się uśmiechnął ale pewnie mam zwidy. Gdy leżę już w łóżku ,odzywa się zaspanym głosem.

- Też cię kocham.



Dream or dream|| Connor BallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz