Chłopcy pojechali a Lucy wróciła do swojego mieszkania. Jest na nas obrażona. Harry powiedział jej dopiero przed wyjazdem, że muszą już wracać. Wcześniej nie chciała z nim gadać, w ogóle z nami nie chciała rozmawiać więc może jedynie mieć żal do siebie samej. Co chwilę się burzyła i nie miała zamiaru słuchać ani jednego naszego słowa. Loczek był bardzo zaskoczony jej dziwnym zachowaniem i nie tylko on. Gdy Lucy wybiegła z domu, Connor poklepał kumpla po plecach w formie, współczucia i później ucałował mnie w policzek na pożegnanie. Samotna łza spłynęła po moim zarumienionym policzku a chłopak kciukiem ją zabrał. Rzuciłam mu ręce na szyje i go mocno przytuliłam a raczej się w niego wtuliłam.
- Co teraz będzie ?
- Tak jak było. Nie zapominaj, że cię kocham, dobrze ? Bądź silna dla mnie. Spotkamy się dopiero na rozprawie. Kocham cię - W odpowiedzi się uśmiechnęłam a następnie wyciągnęłam dłoń. Bez wahania wziął ją w swoje ręce tak delikatnie jakbym była z porcelany. Ścisnął ją mniej delikatnie niż ją chwycił ale to dodało mi otuchy. Gdy po chwili mnie puścił, przytulił mnie Harry. Szepnęłam mu, żeby nie przejmował się Łucją. Przejdzie jej i będzie nas przepraszała za swoje zachowanie. I tak musiałam po nią jechać. Jeszcze idiotka wypiłaby kawę i trafiła znów do szpitala. Wtedy naprawdę bym jej coś zrobiła. Jak tylko wyszli z mojego domu, poczułam się samotna. Tak szybko minione dni zmieniły się w wspomnienia. Poczułam jak ulotne były te chwile. Już na mojej bluzce nie ma zapachu, Connora a dopiero co wyszedł. Objęłam się ramionami i próbowałam sama siebie pocieszyć. Pamiętam ten okropny dzień jakby zdarzył się wczoraj. A minął od niego dokładnie miesiąc. A co to oznacza ? Za dwa tygodnie rozprawa. Teraz musiałam ostro wziąć się za lekcje, szkołę i naukę. Nadrobiłam dni, które opuściłam i dostałam z nich 4. Jak dla mnie to sukces. Albertyna załatwiła mi korki z matmy w zamian mam jej kupić jakąś sukienkę z H&M i wysłać kartkę z Londynu. Jest dziwna jak na dyrektorkę ale dzięki niej pozbędę się problemu z matematyki. Lucy chyba zrozumiała już, że nie może kawy i niektórych produktów, ponieważ po nie już nie sięga. Zapewne do zasługa mojej mamy, która przegadała jej do rozumu. Bardzo jej za to jestem wdzięczna, bo dłużej jej mówić ,,zostaw to'' albo ,,czy mogłabyś to odłożyć ? ''nie miałabym siły. Teraz siedzę nad cudownym wierszem Wiesławy Szymborskiej.
Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.
Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.
Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?
Czemu ty się, zła godzino,
CZYTASZ
Dream or dream|| Connor Ball
FanficDziewczyny za pomocą zebranych pieniędzy, jadą na koncert swoich idoli. Nie spodziewają się tego, że poznają ich osobiście.Wszystko zmienia się kiedy Vanessa gubi w tłumie fanów swoją przyjaciółkę. Jak bardzo odmieni się ich życie? Czy poznają taje...