Rozdział 51

342 24 6
                                    

Jesteśmy już w domu. Connor obudził mnie pocałunkiem w policzek i jeszcze raz życzył mi wszystkiego najlepszego. To moje chyba najlepsze urodziny. Chociaż mam niezłego siniaka ale Lucy zrobila cuda, żeby go zakryć przed rodzicami i jej się to udało. W czasie drogi Connor przeprosił Igora ale pogroził mu palcem, że jeśli jeszcze raz mnie dotknie to go popamięta. Zaczeli się kłócić a obydwie z Lu oburzyłyśmy się i kazałyśmy się im przytkać i odziwo się zamkneli. Lucy sykneła, że było tam paparazzi i na pewnonukaże się to jutro w gazecie. Connor tylko wzruszył ramionami. Cudownie. Obraziłyśmy jego ego, żeby się zamkneli na moment, ponieważ jest tutaj dziecko. Igor podwiózł nas do mojego domu. Podziękowałam mu za wszystko i zaprosiłam go do siebie ale odmówił i posłałam wściekłe spojrzenie Connorowi, który widać było bardzo się z tego cieszył. Jak tylko weszliśmy do domu rodzice złożyli mi wspaniałe życzenia i podarowali bilety do Londynu na ferie. Ucałowałam ich i zaniosłam bukiet kwiatów do swojego pokoju, gdzie idealnie się wpasowały. Teraz siedzimy z Connorem na huśtawce i patrzymy w niebo. Dziwne uczucie siedzieć i milczeć.
- Jak myślisz, jak zachowują się zakochani ? - Pytam nagle i gryzę się w język. Co za głupie pytanie. Spogląda w moje oczy i się przysuwa.
- Niby ma się motyle w brzuchu - Zaczyna mnie łaskotać a ja wybucham śmiechem.Zaczyna się śmiać, kiedy o mały włos spadam z huśtawki.
- Co dalej ?
- Mówią sobie komplementy- Przysuwa się do mojego ucha i łaskocze mnie gdy szepcze
- Jesteś śliczna- Czuję rumieńce na twarzy i się lekko uśmiecham.
- Ii ?
- Pragną być siebie tak blisko jak się tylko da. - Przyciąga mnie i mocno całuję.Gryzę jego wargę na co namiętniej mnie całuje. Oplatam jego szyję rękoma i wdycham jego zapach.
- Gołąbeczki rzygam na wasz widok - Natychmiast przestajemy i spoglądamy na Lucy, która udaje, że wymiotuje. Wywracam oczami a Connor się śmieje.- Chodźcie na torta
- Już idziemy, księżniczko - Mrugam do niej a ona wystawia mi język. Wybucham śmiechem i biorę Connora za rękę i biegniemy do domu.

********

,,Ludzie nie lubią zakochanych, bo miłość to prywatna impreza,na którą nikt poza głównymi bohaterami nie dostaje zaproszenia''

To nie koniec rozdziału ! Izzy , izzy ;) Wpadłam na pewny pomysł. Wy tworzycie to opowiadanie i Wy wymyślacie co ma znaleść się w tym rozdziale. Będzie to nasz wspólny rozdział co Wy na to ? Czekam na Wasze pomysły, cytaty, dialogi i wszystko co przyjdzie Wam do głowy ! Wszystko zostanie zamieszczone w tym rozdziale a wię piszcie i czekam z niecierpliwością xoxo
Autorka tego nieszczęsnego ff :P

Dream or dream|| Connor BallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz