Rozdział 60

297 24 6
                                    

- To dlaczego masz taką minę ? - pytam się chłopaka. Nie wiem mam się śmiać czy płakać ? O co chodzi ? Obraz przed oczami mi się zamazuje. Super jeszcze tego brakowało. Czyżby on mnie kłamał ? Może on mnie oszukuje ? Ale dlaczego ? Słyszę wokół siebie głośne śmiechy i nagle ktoś mnie podnosi. Kręci do okoła własnej osi i mnie całuje.
- Dlatego, że chciałem się pośmiać. Vanessa wszystko dobrze ?
- Tak - nie. Kłamię, że wszystko w porządku ale nic nie jest. Głupi pomysł z kręceniem i tym całym żartem. W głowie mi huczą śmiechy tak głośne, że muszę zakryć sobie dłońmi uszy. Przed oczami mam zamazaną karuzelę. Zamykam je ale czuję jak wszystko wiruje koło mnie.
- Vanessa ? Cholera pomóżcie mi ! - ostatnie słowa, które słyszę i opadam w czyjeś ciepłe ramiona.
##########################
Budzę się na wygodnym łóżku i mrugam kilka razy oczami aby mgła przeszła. Rozglądam się dookoła i nie wiem gdzie jestem. Jak chcę wstać, czuję czyjąś ręke, która mnie obejmuje w tali. Connor. Nagle przypominam sobie całe wczorajsze zajście. Rozprawa, koncert z Trisem, głupi żart i ja mdlęjąca w Connora ramionach. Powinnam być wściekła na niego. Też mi żart. Kosztował mnie zdrowiem, siłami i chyba dobrze dla niego, gdybym się dobrze czuła to cały sąd przysłuchiwałby się naszej kłótni. Kładę się znowu i obracam na bok w stronę drzwi.Teraz najchętniej bym wywineła się z jego uścisku i poszła do łazienki. Ale wcześniej czy później musiałabym spojrzeć mu w oczy. Wolę to chyba mieć za sobą.
- Śpisz ? - zamykam oczy i udaję. Czuję jak jego dłoń poprawia moje włosy i przysuwa się bliżej. Czuję jego oddech tóż przy swoim uchu a jego włosy łaskoczą mnie w szyję. Otwieram lekko oczy i obracam delikatnie głowę czego on nie zauważa i spoglądam w jego oczy. Błękitne tęczówki wpatrują się we mnie jak w obrazek. Złość w tej sekundzie odchodzi tak szybko jak przyszła. Swoje włosy ma w nieładzie. A zachrypnięty jeszcze bardziej głos niż ma mówi, że dopiero co wstał.
- Przepraszam. Chciałem zrobić ci niespodziankę ale nie wyszło mi. Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłaś- całuje mnie w policzek i po chwili przygryza moje ucho. Składa drobne pocałunki na mojej szyji a z moich ust wydobywa się jęk. Serio ? Policzki mnie palą a on spogląda mnie. Odsuwa się a ja otwieram szerzej oczy.
- Nie całuj mnie więcej jak śpię- burczę a on się uśmiecha.
- Jasne. Nie spałaś. Wiedziałem o tym. Nie oddychałaś miarowo- rzucam w niego poduszką i w tym czasie wyrywam się z jego uścisku. Jak tylko moje stopy dotykają zimnej podłogi znów powraca karuzela. Nagle brunet jest przy mnie i mnie przytrzymuje.
- Bądź grzeczna - bierze mnie na ręce i kładzie znów do łóżka. Okrywa mnie kołdrą i obejmuje swoimi silnymi ramionami.
- Jesteś zła ?
- Jak myślisz ? Przepraszam po prostu wtedy to nie był za dobry pomysł. Z tej sprawy nie można było żartować. Ja naprawdę się martwiłam i myślałam, że...
- Że co ? Vanessa powiedz
- Że... to twoje dziecko- spuszczam głowę w dół i zamykam oczy. Nie czuję jego oddechu przy swoim uchu jak przedtem a jego ramiona przestały mnie obejmywać tak mocno. Mogłam tego nie mówić. Odsunął się teraz ode mnie, myśli, że mu nie ufałam. Ale gdyby tak było, nie zostałabym jego dziewczyną i mnie tutaj też nie było. Obracam się w jego stronę i otwieram oczy. Nie odsunął się nadal leży w tej samej pozycji tylko nic nie mówi. Przysuwam się do niego i każe mu spojrzeć w moje oczy. Nie spogląda. Nie reaguje na mój zniżony głos. W końcu wpadam na plan. Całuję go. Nie odwzajemnia pocałunku. Gryzę go w wargę i w tym momencie patrzy się na mnie.
- Powiedz coś proszę
- Co mam powiedzieć ? Że moja dziewczyna mi nie ufa ?- puszcza moją talię i wzrusza ramionami. Widzę ból w jego oczach i całej jego posturze.
- Ufam ci. Myślisz, że byłabym tutaj gdybym ci nie ufała? Pozwoliłabym ci mnie całować gdybym ci nie ufała ? Ufam ci, że nic mi nie zrobisz i że mnie kochasz. Zaufałam ci od razu ale nie jest czasem łatwo. Nie masz tak czasami? Zastanawiasz się czy to na pewno jest prawda ? Czy ona mnie na pewno kocha ? Jest szczęśliwa przy mnie ? - milczy - Więc przestań się tak zachowywać. Obraziłam twoje ego. Przepraszam - mówię i powoli wstaję.
- Gdzie idziesz ?- pyta się kiedy zakładam kapcie na nogi.
- Dlaczego mam tu zostać skoro mój chłopak uważa, że mu nie ufam ? - powtarzam jego zachowanie i w tym samym czasie łapie mnie za ręke.
- Przepraszam. Masz racje. Zostaniesz ? Powinnaś odpocząć- kręce głową.
- Chyba musisz przemyśleć pare kwesti. Ja położę się w innym pokoju
- Przepraszam. Poniosło mnie. Inaczej wyobrażałem sobie ten dzień
- Jeszcze możesz wszystko naprawić. Ale nie licz, że będę zachowywała się normalnie jakby nigdy nic - Obracam ostatni raz w jego stronę twarz i wstaje z łożka. Stawiam małe kroki i mój wzrok przykywa coś na dworze.
- Śnieg - szepczę i podbiegam do okna.
----------------------------------------------------------
Och Connor ale sobie zawarzyłeś piwa. Co sądzicie o tej wymianie zdań ? Kto ma racje ? Vanessa czy Connor ? Czekam na Wasze komentarze :* <33

Dream or dream|| Connor BallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz