Rozdział 62

336 27 4
                                    

Siedzę na lotnisku i czekam. Paznokciami wybijam rytm na oparciu krzesła i oczekuję na bruneta. Święta bardzo szybko zleciały, nawet nie wiem kiedy, dokładnie. Pamiętam ostatni telefon z Connorem po którym ryczałam ze szczęścia. Mama nie wiedziała o co chodzi a Antek powiedział, że płaszcz mi się tak bardzo spodobał i o takim marzyłam, że dlatego płaczę. Zdaje mi się, że mama nie do końca uwierzyła w to i jej się nie dziwię. Gdyby ktoś wcisnął mi taki kit, wyśmiałabym tą osobę i kazałabym skontaktować się z lekarzem. Wzdycham i wstaje. Poprawiam sweter ,który mi się podwinął i ide w stronę wyjścia, wtedy ktoś krzyczy moje imię. Obracam się na pięcie i spoglądam w oczy Connora. Uśmiecha się szeroko a ja odwzajemniam uśmiech. Podbiega do mnie i całuje w usta. Co prawda między nami często jest nie- fair. Często się kłócimy, krzyczymy i fochamy ale umiemy się zawsze, zawsze pogodzić. Kocham go i nie chcę go stracić. Puszczam rączkę walizki i obejmuję rękami jego kark. Podnosi mnie a ja mimowolnie muszę opleść moje nogi na jego pasie. Nasze języki walczą o władze ale ja gryzę go w ciepłą wargę na co się lekko odchyla. Marszczy brwi a ja się śmieję
- Oh Connor nic nie zrobiłeś. Przepraszam - mruga kilka razy i mnie puszcza. Patrzę się troche zdziwiona na jego reakcję na co on parska śmiechem.
- No co ? Dosyć tych czułości. No chodź- bierze moją walizkę i wyciąga do mnie rękę, którą po chwili ściskam.
- Jesteś okropny. Romeo pocałowałby Julię gdyby mógł
- Sorrki ale Romeo nie żyje w naszych czasach a gdyby żył to wysłałby jej buziaka przez messengera -wybucham śmiechem i uderzam naszymi splecionymi dłońmi jego tors. Wywraca oczami i dołącza do mojego chichotu.
- Czy już nie mówiłam, że jesteś okropny ?
- Wspomniałaś mi to już- mruga do mnie, kiedy stoimi przy jego czarnym aucie i wkłada mój bagaż do bagażnika.- Madame - kiwam głową w geście podziękowania na co wybucham śmiechem jak zamyka za mnie drzwi do auta. Jak dobrze nareszcie widzieć go w świetnym humorze. Zapinamy pasy i włączam radio. Brunet spogląda na mnie ze zgrozą i wyłącza je.
- Hej ! Chciałam posłuchać !
- Hej ! Muszę powiadomić cię o planie feryjnym i nie włączaj radia na razie - przygryzam wargę i z udawanym smutkiem kiwam głową- A więc... Dzisiaj jest impreza powitalna i będzie Lu, Harry i The Tramps oraz cała paczka *The Tide, jutro bitwa na śnieżki i jedziemy na plan Harrego Pottera nie Stylesa, w środę lodowisko i luźny dzień ze mną i tylko ze mną, w czwartek koncert Rihanny a nazajutrz koncert Beyonce a później jesteście z nami w trasie
- ,, Jesteście ?'' - Pytam się zdziwiona i spoglądam się na niego. Zmienia bieg i kiwa głową.
- Lucy i ty - nie wytrzymuję i całuję go mimowolnie w usta. Szybko jednak się odsuwa i zjeźdża z drogi. Boże o mały włos moglibyśmy mieć przeze mnie wypadek. Mierzwi włosy i wpija się w moje usta. Odwzajemniam namiętny pocałunek i kiedy czuję jego dłoń na moim udzie, przechodzą mnie dreszcze. Gryzę go w wargę i spoglądam w jego oczy. Odsuwam się lekko i uśmiecham.
- Dziękuję za wszystko
- Nic nie zrobiłem - wybucha swoim niskim śmiechem a mi się robi ciepło na sercu.
- Dużo zrobiłeś. Kochasz mnie, wytrzymujesz mnie a to trudne wyzwanie, dbasz o mnie i zaplanowałeś ferie moich marzeń choć szkoda, że nie zwiedzamy planu Stylesa byłoby bardziej zabawnie. Kocham cię - ściska swoją dłoń na mojej nodze i odpala silnik.
- Ja ciebie też i to moje podziękowanie dla ciebie. Ten rok był dla mnie bardzo ciężki i trudno ze mną było wytrzymać, a ty byłaś najlepszym w tamtym roku. Muszę podziękować tej dziewczynie, że postawiła ci nogę
- Spadaj - mówię z uśmiechem na ustach, jak już jedziemy- To mogę puścić radio ?
- Teraz tak - włączam radio i uśmiecham się szeroko na głos Brada
- Czy to... ?
- Tak. Słuchasz teraz naszej drugiej płyty- Piszczę z radości i wsłuchuję się w nieznane mi dotąd słowa piosenki
- Jak się nazywa ta piosenka ?
- Coming Home
-  Muszę kupić tą płytę i pojechać na koncert aby dostać od was autografy a co do piosenki to faktycznie wracam do domu- wybucha śmiechem i całuje mnie w policzek jak stoimy na czerwonym świetle. Mróży oczy i kaszle. Marszczę brwi i spoglądam na niego. Jest coś o czym nie wiem?
- Czemu tak na mnie patrzysz? Nie mogę się skupić na drodze
- Ukrywasz coś. Co się zdarzyło odkąd się nie widzieliśmy?
- Nic Vanessa. Dowiesz się w swoim czasie- uśmiecha się nadzwyczajnie z nutką tajemniczości na co tylko kiwam głową i do końca drogi słucham ich nowej płyty.
--

- Jesteśmy !
- Hey moja Vampette! Miło cię znów widzieć -puszczam walizkę i przytulam się do Bradleya.
- Łapy precz od mojej dziewczyny - mówi mój chłopak takim tonem, że wybucham śmiechem. Później witam się z Jamesem i Tristanem. Idziemy do kuchni a ja sięgam do lodówki.
- Czego szukasz ?
- Szczęścia
- W lodówce ?
- Od czegoś trzeba zacząć... Jest - wyciągam nutelle i oblizuję wargi. Smaruję chleb, kremem i chwalę chłopców za płytę. Naprawdę jest świetna. Różni się bardzo od debiutanckiej brzmieniem i ich głosy są bardziej dojrzalsze niż wcześniej. Czy naprawdę w ciągu roku tak bardzo się zmienili? A może mi się tylko wydaje? No cóż czas ucieka.
- To ile sztuk się sprzedało ?- pytam aby nie wracać do przemyśleń.
- Nie chcemy zapeszać ale jak na razie to sporo (Nie chcę zapeszać xdd ) - Kiwam głową i gryzę kanapkę. Rozmawiamy o trasie i pytam się czy odwiedzą Polskę na co oni spoglądają na siebie i po chwili wzruszają ramionami, *( Nie chcę kolejny raz zapeszać, ponieważ fajnie byłoby zobaczyć ich u nas... No czytajcie dalej xd ) smutno mi się robi no cóż już raz u nas byli( tylko w tym ff). Zjadam swój ,, obiad '' i pytam się bruneta gdzie śpię. Zaprowadza mnie na górę do swojego pokoju i kładzie walizkę na podłodze.
- Idę się odświeżyć, mógłbyś dać mi ręcznik ?
- Jasne. Czeka na ciebie już w łazience
- Dzięki - uśmiecham się do Connora, który idzie za mną aż do łazienki.- Ej co ty robisz ?
- Nic. Chciałem tylko upewnić się, że cała i zdrowa dotrzesz do łazienki
- Umm jasne. Idziesz sobie czy chcesz zostać ?
- Mogę zostać ? - w jego oczach rozbłyska iskra a ja wybucham śmiechem i zamykam mu drzwi przed nosem i zakluczam.
- Niestety nie - śmieję się i ściągam bluzkę.

Godzinę spędzam w łazience. Umyłam się, założyłam długą dżinsową koszulę, czarne rurki i do tego założyłam trampki. Wyglądam seksownie i młodzieżowo jednocześnie. Rospuszczam włosy i robię lekki makijaż. Wychodząc z łazienki natrafiam na loczka, który do mnie mruga. Wywracam oczami i idę na dół. Na parterze czeka na mnie niespodzianka.
- Vanessa ! - Łucja piszczy a ja podchodzę do niej i przytulam się do niej. - Pogodziliście się ?- szepcze do mnie blondynka.
- Tak
- Cieszę się Van. Naprawdę się cieszę- Puszczam ją i się szeroko uśmiecham. Brad puszcza muzykę, przynosi wino i chipsy, tak zaczyna się domówka. Rozmawiam chwilę z Harrym, wygłupiam się z Bradem, później popijam wino i przez chwilę gadam z Lucy. Jestem zmęczona. Za dużo atrakcji jak na jeden dzień. Nagle podchodzą do mnie jacyś chłopcy i przedstawiają mi się. Uśmiecham się szeroko i każdemu podaję dłoń. Tristian przytula mnie w tali, i mówi, że to drugi zespół z ich wytwórni. Kiwam głową i opieram głowę na ramieniu Trisa.
- Co jest ?
- Jestem już zmęczona i...
W tym czasie znów rozlega się dzwonek. Kogo tym razem przyniosło ? Tris mnie puszcza a ja mówię, żeby zabrał chłopców do salonu. Poprawiam koszulę i otwieram drzwi. Niedowierzanie ? Wściekłość ? Żart ? Strach ? Sama nie wiem jak mam opisać uczucie, które teraz mi towarzyszy. Spoglądam w szare oczy Lauren, które są podkrążone. Cała jej sylwetka zdradza jak bardzo się wściekła. Jej twarz jest cała we łzach a jej dłonie się trzesą z gniewu. O co jej znów chodzi? Alkohol kręci się w moich żyłach co dodaje mo większej pewności siebie niż mam
- Jest Connor ? - pyta jadowitym  głosem.
- Może...Czego chcesz ?
- Zawołaj go albo nie. Connor!-
- Co tu ona robi? Lauren to zamknięta impreza- blondyn podchodzi do niej i próbuje wyprowadzić ją za drzwi. Niestety z trudem. Słyszę rozbite kieliszki w salonie i Connora, który właśnie zmierza z piwem w naszą stronę. Odwracam wzrok na Tristana aby w nim odnaleść podpowiedź co powinnam zrobić. Niestety tak samo jest zdziwiony tym co Lauren tu robi.
- Czemu tutaj stoicie? Lauren? - Przerażony chłopak patrzy się na nas.  Nic nie słyszę oprócz głośnej muzyki i krzyków Connora z hegi byłą. Obracam się dookoła i usiłuję coś zrobić. Tracę chyba kontakt z rzeczywistością. Kolorowe światła, twarze, butelka migają mi przed oczami jak reflektory na koncercie.  Nagle tracę kontrolę nad ciałem i upadam na zimną podłogę słysząc tylko zduszone okrzyki.
----------------------------------------------------------
*zespół

Dream or dream|| Connor BallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz