18

2.8K 72 1
                                    

Nie zważając na konsekwencje przyciągnęłam ją do siebie i zaczęłam całować z namiętnością. Smakowała tak dobrze. Jak zakazany owoc. Odwzajemniła pocałunek i złapała mnie za kark. Polizałam jej dolną wargę przez co wydawała z siebie ciche odgłosy. Bezczelnie wsadziłam jej język do środka po czym ścisnęłam jej pośladki. Całowałyśmy się dość długo do momentu gdy zaczęło brakować nam powietrza. Oparlysmy się o swoje czoła i patrzyłysmy prosto w swoje oczy.
- Nie pozwolę Ci się znowu ode mnie oddalić- lekko musnelam jej usta.
- Alex...to nie jest takie proste- uciekła wzrokiem.
- Daj nam szansę. Zmienię się. Chce być lepsza dla Ciebie. Zależy mi na Tobie- zeszłam z parapetu i zamieniłam nas miejscami- nie potrafię funkcjonować bez Ciebie. Kocham Cię rozumiesz?
- Co?- popatrzyła na mnie zdezorientowana.
- Kocham Cię Aniu. Od dawna. Nie potrafiłam ci tego powiedzieć bo się bałam ale już nie chce- pocałowałam ją jeszcze raz tym razem z delikatnością. Położyłam ręce na jej udach i lekko ścisnęłam. Przeniosłam się z pocałunkami na szyję i z każdym jednym buziakiem mówiłam słowo kocham. Kobieta zaczęła głośniej oddychać i popatrzyła mi prosto w oczy.
- Przeleć mnie Alex. Teraz.
- Tutaj?- powiedziałam między pocałunkami na jej dekolcie.
- Tak. Dłużej już nie wytrzymam- patrzyła na mnie z pożądaniem.
Od razu zabrałam się za całowanie jej soczystych ust a jedną rękę wsadziłam jej pod sukienkę. Przesuwałam powoli wzdłóż jej uda i natrafiłam na mokre majtki.
- Boże, jaka ty jesteś mokra. Chodź tu do mnie- przysunelam ją jeszcze bliżej siebie i wsadziłam dwa palce do jej wnętrza na co ta westchnęła.
- Pieprz mnie. Nie baw się mną- wystękała pomiędzy pocałunkami.
Poruszałam się w niej dość intensywnie dokładając później następne palce. Kciukiem drazniłam jej łechtaczkę, a pocałunki tłumiły jej głosy, które próbowały dostać się na zewnątrz. Długo nie musiałam czekać bo po chwili poczułam jak ścianki zaciskają się na moich palcach, a ciało kobiety opadło z rozkoszy. Wyciągnęłam powoli palce i je oblizałam.
- Tak dobrze smakujesz Skarbie. Chce więcej- Chciałam już klęknąć przed nią lecz usłyszałyśmy kroki, które kierowały się w naszą stronę. Ania szybko zeskoczyła i poprawiła sukienkę biorąc do ręki apteczkę.
- Plastry nie będą ci potrzebne. Niech rany oddychają- powiedziała w momencie kiedy dyrektorka weszła do łazienki.
- Alex, do gabinetu. Już. Pani Zalewska lepiej już tego nie opatrzy- i wyszła odwracając się na pięcie. Wiedziałam, że muszę iść za nią bo inaczej czekałby mnie niezły opierdol. I tak czeka.
Weszłam do pokoju dyrektorki i usiadłam na krześle.
- Co masz mi do powiedzenia młoda damo?- usiadła za biurkiem i złożyła ręce.
- A co mam powiedzieć?
- Dlaczego biłaś się z Mateuszem? Bo z tego co wiem ty zaczęłaś.
- Powiem tylko tyle, że w mojej obecności ten buc nie ma prawa nikogo obrażać. Pozwolił sobie za dużo więc dostał wpierdol.
- Masz szczęście, że nie złamałaś mu nosa. Nie moge tego tak zostawić więc masz do zrobienia prezentacje na temat przemocy w szkole. Ma być obszerna i dokładna. Masz na to tydzień. Nie mogę pozwolić na to, żeby takie rzeczy działy się u nas w szkole. Nie będę Cię karać bo i tak mnie nie posłuchasz więc zrób przynajmniej to.
- Dobrze, dziękuję. To wszystko?
- Tak, możesz już iść.
Wyszłam od dyrektorki i skierowałam się z powrotem do sali od polskiego. Gdy weszłam standardowo wszystkie oczy były skierowane na mnie.
- Nie macie na co patrzeć?- sapnełam i usiadłam na swoim miejscu. Chwilę po mnie do klasy wszedł Mateusz, który jak mnie zobaczył od razu uciekł wzrokiem.
- Co za kutas- powiedziałam do siebie.
- Ej Alex co Cię opętało, że zaczęłaś go napierdalac?- zapytała Gośka.
- Nie teraz- wyciągnęłam zeszyt i zaczęłam spisywać to co było na tablicy.
Gdy zadzwonił dzwonek, spakowałam się i wyszłam ze szkoły, a za mną przybiegły Karolina i Gośka.
- Już słyszałyśmy o co poszło. Musiałaś mu od razu przypierdalać? Przecież to od razu wydaje się podejrzane.
- Nie potrafiłam się opanować. Z resztą każdy by tak zrobił.
- No właśnie nie każdy Alex. Chodź pojedziemy na jakieś kręgle. Musisz się odprężyć.
- Dzięki ale mam boks więc sobie odpuszczę dzisiejsze kręgle. W weekend jest jakaś impreza u Ady więc możemy wbić, a tymczasem sajonara- pomachałam i odjechałam samochodem spod szkoły.

Po ciężkim treningu poszłam od razu pod prysznic żeby się odświeżyć. Przebrałam się w szare spodnie dresowe i białą koszulkę. Dostałam smsa od mamy z listą zakupów więc musiałam po drodze zajechać do jakiegoś spożywczaka. Odpiełam wózek spod sklepu i szukałam produktów znajdujących się na liście. Byłam tak zaoferowana zakupami, że nie zauważyłam koszyka stojącego naprzeciwko i w niego uderzyłam.
- O przepraszam- schowałam telefon do kieszeni- a to ty. Cześć Ola.
- No hej szwagierko. Ładnie to tak się obijać o kogoś?- uśmiechnęła się.
- Ehm no przeprosiłam. Szwagierko?- spytałam zmieszana.
- Oj przecież wiem, że długo tak bez siebie nie wytrzymacie. Anka dzisiaj wieczorem przychodzi do mnie na ploteczki i dobrego winiacza. Może się dołączysz?
- O nie. Ploteczki nie są dla mnie. Podziękuję. Mam pytanie do Ciebie bo hmm mama dała mi listę zakupów ale za cholere nie mogę znaleźć mleka kokosowego. Wiesz gdzie on leży?
- Z tego co pamiętam to przy puszkach, konserwach, te okolice. Chodź pokażę Ci- skierowała mnie w stronę alejki- a tak poza tym rozmawiasz z Kamilą? Bo Anka coś mówiła, że pojawiła się u was w szkole.
- No tak bo organizuje konkurs talentów artystycznych. Mam jej w tym pomóc choć za bardzo nie wiem jaka tam będzie moja rola. Ważne, że będą z tego jakieś korzyści.
- No proszę. To tutaj- pokazała na półkę- ja już będę leciała ale odzywaj się do mnie czasem, a nie muszę Cię spotykać w takich miejscach jak to, żeby porozmawiać- przytuliła mnie i poszła w swoją stronę.
Gdy zapłaciłam za zakupy podjechałam jeszcze do kwiaciarni żeby kupić jakiś mały bukiet kolorowych kwiatków. Postanowiłam, że zajadę do Ani i je jej wręczę. Podjechałam pod jej dom i gdy wysiadłam z samochodu zauważyłam jakiegoś gościa kręcącego się przy jej garażu. Nie znałam go więc postanowiłam podejść i zapytać co tu robi.
- Pan tu raczej nie mieszka, prawda?- spytałam podirytowana.
- Ja jestem...- przerwałam mu.
- Jeśli złodziej to radzę szybko spierdalac, a jak nie to masz pięć sekund na wytłumaczenie się.
- Alex zostaw go. To pan złota rączka. Naprawia mi rure w garażu bo pękła. Chodź- weszła z powrotem do środka.
- Dobra przepraszam- poszłam za Anią i ściągnęłam buty.
- Co ty tu robisz?- obróciła się w moją stronę ze złożonymi rękoma.
- Chciałam Ci tylko dać to- skierowałam kwiatki w jej strone- no i liczę na małego buziaka.
- Dziękuję ale to jest niepotrzebne. Chyba powiedziałam jasno, że między nami koniec.
Podeszłam blisko niej i przyparłam do blatu.
- A ja ci powiedziałam, że nie pozwolę żebyś się ode mnie oddaliła. Kto wygra?- położyła dłoń na mojej klatce piersiowej żebym nie przysunela sie bliżej.
- To była chwila słabości Alex. Nie można tak.

Ten MomentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz