37

2.2K 80 10
                                    

Pov. Ania

- Alleluja i do przodu!- krzyknęła Olka ścigając się ze mną na koniach.
Przejechałyśmy wokół jeziora i przez pół lasu.
- Mój koń potrzebuje przerwy- odparłam i zwolniłam tępo.
- No dobra to staniemy tutaj. Od razu się napiją, a my pogadamy.
Zeszlysmy z koni i przypiełyśmy do drzewa. Usiadłam na ławce ściągając z siebie kask.
- Chłodno dzisiaj- odezwałam się pierwsza.
- Dziwne, w końcu mamy grudzień idiotko- walnęła mnie w czoło- jak tam z Alex?
- Wydaje mi się, że jest dobrze. Odkąd zaczęła chodzić do terapeutki więcej ze mną rozmawia, opowiada o tym czego pragnie, nauka jej lepiej wchodzi. Jeszcze teraz w styczniu będzie miała studniówkę.
- A ty jak się czujesz siostrzyczko?- przytuliła mnie do siebie.
- Ja? Wspaniale. Dostaje od niej więcej miłości niż mogłabym się spodziewać. Codziennie robi mi obiady, rozumiesz? Nawet jej o to nie prosiłam.
- Czyli jednym słowem rozpieszcza Cię. Boże, czemu mój Wojtek jest taką ciamajdą? On nawet garnek z wodą potrafi spalić. Ej a w ogóle nie chciałabyś się podzielić tymi obiadami? Bo wiem, że Alex zdrowo gotuje, a wiesz ślub tuż tuż.
Zaśmiałam się- nie ma takiej opcji. Catering sobie wykup i przestań podjadać bo nic z tego nie będzie.
- Normalnie jakbym słyszała Alex. Ona siedzi Ci w głowie? Pokaż!- zaczęła mi grzebać we włosach.
- Głupia - odsunęłam ją od siebie- jak przebywasz długo z jakąś osobą to czasami niektóre nawyki od niej kopiujesz. Tak samo jak ty z Wojtkiem. Obydwoje macie manie rozrzucania ciuchów po całym domu.
- Oj dobra dobra, ty tam się za dużo nie wymądrzaj. Co robimy w sylwestra?! Bo to już niedługo, a my zero planów!
- Sorry siostra, jedziemy z Alex do Pragi i zostajemy tam do nowego roku.
- Ej no weź! Siostrę tak zostawiać? Nie możemy z wami jechać? Wiem! Zadzwonię do Alex bo z Tobą nie ma co gadać!
- Czekaj, co?! Nie dzwoń do niej!- próbowałam wyrwać jej telefon ale tym razem okazała się silniejsza.
- Cześć szwagierko. Słyszałam, że bezczelnie chcesz mnie zostawić samą na sylwestra! Nie wybaczę Ci tego!.. Co z tego, że Wojtek będzie ze mną ale ja potrzebuję was, moje kochane siostrzyczki.
- Nie słuchaj jej Alex!- odezwałam się tak żeby było mnie słychać.
- Nie będziemy wam przeszkadzać, przecież wiesz, oj no proszę, prośbuje Ciebie...dobra z nią to będzie szybka piłka, dzięki buźka, paaaa- rozłączyła się.
- Więc?- podniosłam prawą brew do góry.
- Powiedziała, że jak ty się zgodzisz to ona też się zgadza. Pantoflarz pierdolony- zakpiła.
- Ale ja się nie zgadzam- powiedziałam poważnym tonem.
- No ale Anka, nie rozpierdalaj mi świąt. Nie bądź taka dla siostry.
- Sylwester to nie święta.
- Ale 1 stycznia już tak!
- Tylko kalendarzowo.
- Nie czepiajmy się szczegółów, okej? Suka z Ciebie.
- Tak mówią- uśmiechnęłam się- a tak na poważnie to byliście już wliczeni w ten wyjazd. Wojtek o wszystkim wie.
- Ty...ty...- macha palcem- ty dziadu pierdolony ty. Ja się tak płaszcze przed Tobą, a ty masz ze mnie niezły ubaw!
Zaczęłam się śmiać w niebo głosy- masz zajebisty wyraz twarzy w tej chwili. Szkoda, że się nie widzisz.
- W tej chwili obrażam się na Ciebie i tupie nogą- wstała i podeszła do swojego konia- nawet się do mnie nie odzywaj.
- Pierwsza się odezwiesz bo nie wytrzymasz długo bez gadania- złapałam swojego konia i wsiadłam na niego- No Cezary jedziemy- powiedziałam do konia i powoli ruszaliśmy w stronę stajni.
Olka dogoniła mnie i widziałam po jej minie, że chciała coś powiedzieć więc nic się nie odzywałam.
- Dawno tego nie robiłyśmy co nie?- pokazała zęby.
- Nawet pięciu minut nie wytrzymałaś ale tak, to prawda. Czasami żałuję, że mam tak mało czasu. Cezar już się postarzał ale dalej jest taki piękny i przystojny. Jedyny mężczyzna, którego kocham nie licząc ojca.
- Zimą tutaj zawsze jest taki urok. Normalnie jakby zła królowa wróciła na swoje miejsce- pokazała na mnie.
- Widocznie takie klimaty się mnie trzymają. Na twoim miejscu bym się bała, że zamienię Cię w sopel lodu.
- Mi nic nie zrobisz.
- Elsa z krainy lodu też nie chciała zrobić nic swojej siostrze, a tu ups- złapałam się za usta- z Tobą może być podobnie.
- Suka- zgromiła mnie wzrokiem- Wojtek, już jesteś?- zwróciła się do stojącego koło stajni mężczyzny.
- Zapraszam Panie na gorącą czekoladę i pierniczki- odsłonił za sobą tackę z łakociami.
-Mmm kochanie rozpieszczasz nas- dała mu buziaka w policzek.
- No widzisz, a tak na niego narzekasz- zaczęłam się śmiać.
- Że co proszę?- odkasnął.
- Nie słuchaj jej. Pierdoli trzy po trzy. Kocham Cię- przytuliła go i poczęstowała się czekoladą i pierniczkami. Zrobiłam to samo i usiadłam na krześle w ganku.
- Muszę niedługo wracać. Mam sprawdziany do sprawdzenia, a jest ich naprawdę sporo.
- Spokojnie, odwieziemy Cię. Prawda kochanie?- Ola zrobiła słodkie oczka do swojego narzeczonego.
- Pewnie, nie ma sprawy.

Gdy wróciliśmy do miasta kazałam Wojtkowi zatrzymać się przy sklepie niedaleko mojego domu bo musiałam kupić jeszcze parę rzeczy na śniadanie.
- Dobry wieczór Pani Profesor- zagaiła Karolina z Gośką.
- Dobry wieczór dziewczyny- uśmiechnęłam się i poszłam dalej ale one nie dały za wygraną.
- Mamy małe pytanko do Pani- odezwała się jedna z nich.
Przewróciłam oczami i odwróciłam się w ich strone- słucham, o co chodzi?
- No bo....- chwila ciszy- nie popychaj mnie Gośka- spojrzała na nią- chodzi o Alex.
- Domyśliłam się. Możesz szybciej bo nie mam zbytnio czasu- skrzyzowalam ręce pod biustem.
- Alex od kilku dni dostaje jakieś dziwne smsy od nieznanego numeru. Ignoruje je cały czas ale naszym zdaniem one są niepokojące" zajebie Cię ty szmato" albo " pożałujesz tego" albo " Będziesz miała za swoje. Niedługo się o tym przekonasz". Nie wiemy od kogo to są bo wielokrotnie sprawdzaliśmy ten numer. Nawet do niego dzwoniliśmy ale cisza. Mówiła coś o tym Pani?
- Pierwsze słyszę- odparłam zamyślając się.
- Może nie chciała Pani martwić. W każdym razie powinniśmy coś z tym zrobić, a nie czekać aż coś się stanie.
- Porozmawiam z nią na ten temat ale nic nie obiecuję, a teraz naprawdę spieszę się. Miłego wieczoru dziewczyny.
- Nawzajem Pani Profesor!- usłyszałam za sobą po czym od razu zapłaciłam w kasie samoobsługowej i skierowałam się do domu.

Weszłam do ciemnego domu. Przynajmniej tak mi się zdawało. Moim oczom ukazała się ścieżka ze świeczek i płatków róży, która prowadziła na piętro.
- Alex?- odezwałam się i powiesiłam płaszcz w przedpokoju i ściągnęłam buty. Nikt nie odpowiedział więc kierowałam się tą ścieżką. Weszłam do pokoju, a tam na łóżku było ułożone serce z płatków
- Odbiło jej- stwierdziłam i poszłam do łazienki, żeby umyć ręce. To co zobaczyłam w pomieszczeniu przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

Ten MomentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz