47

2.1K 83 6
                                    

Jak co roku w obojętnie jaki weekend grudnia wybieram się z moimi rodzicami na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie. Tym razem wzięłam ze sobą moją ukochaną, która jeszcze ani razu tam nie była.
- Zobaczysz, spodoba ci się- przytuliłam ją do siebie.
- Aniu, od razu mówię, że pijemy podwójnego grzańca, a te małolaty niech się zachwycają swoją gorącą czekoladą - spojrzała na mnie i na ojca.
- Gorąca czekolada to jest najlepsze co mogłoby Cię spotkać Kochanie ale ty wolisz jakieś badziewie- odparł ojciec.
- Oj nie zgodzę się z tym badziewiem. Grzaniec to tradycja- odezwała się moja ciemnooka.
- Widzisz?! Przynajmniej druga córka jest po mojej stronie.
- Każdy weźmie co będzie chciał, jeny o co tyle szumu. Pierniki żądzą!- podniosłam ręce do góry.
- Następna nawiedzona- powiedziała zrezygnowana matka i włączyła w radiu piosenki świąteczne ze Spotify.
Każdemu udzieliła się atmosfera i śpiewaliśmy same przeboje.

Po dość długiej i męczącej podróży dojechaliśmy do hotelu, który wcześniej został zarezerwowany przez mamę.
- Za godzinę widzimy się w holu dziewczyny. Nie spoznijcie się- pomachała nam i poszła do swojego pokoju.
- No to zostalysmy same- położyłam się na łóżku i przymknelam oczy.
- Dzwoniłam do rodziców. Pytali czy na pewno spędzamy osobno wigilię.
- I co powiedziałaś?
- Nic bo już sama nie wiem.
- Jeśli chcesz możemy iść i tu i tu. Tylko dobrze by było ustalić odstępy czasowe żebyśmy się wyrobiły.
- Na pewno chcesz te święta spędzić ze mną?- usiadła na krawędzi łóżka.
- Hej, co się dzieje?- przysunelam się do niej tak, że miałam ją pomiędzy nogami i przytuliłam ją od tyłu.
- Po prostu te święta będą inne. Już nie będzie głupich komentarzy po tytułem gdzie masz swojego faceta, kiedy dzieci tylko będzie szok, że jestem lesbijką. No wiesz sama dobrze o czym mówię.
- Wiesz, u mnie cała rodzina wie o mojej orientacji. Jeśli ty nie jesteś na to gotowa to wcale nie musisz mnie przedstawiać jako swojej dziewczyny tylko na przykład jako przyjaciółkę.
- Chce żeby wiedzieli, że jesteś moja. Mam w dupie ich zdanie. Jestem szczęśliwa przy Tobie. Kocham Cię- odwróciła się w moją stronę i złożyła pocałunek na moich ustach.
- Ja Ciebie też, a teraz może przebierz się na coś cieplejszego bo zmarzniesz mi tam.
Nie komentując kobieta spełniła moją prośbę i już po chwili była przebrana. Wyszliśmy wszyscy razem z hotelu, który był niedaleko jarmarku. Złapałam kobietę za ręke i szłyśmy przytulone.
- Czekaj Tomasz, trzymaj mi torebkę bo muszę zrobić zdjęcie naszym dzieciom. Dziewczyny odwróćcie się.
Wykonalysmy polecenie rodzicielki i przytulone stanelysmy do zdjęcia.
- No i świetnie. Będzie wspaniała pamiątka. Zobaczcie- pokazała nam wykonane zdjęcie.
- Faktycznie bardzo ładne. Proszę mi je przesłać to ustawie sobie na tapetę.
- Już, a teraz chodźmy na tego grzańca- mama pociągnęła Anię ze sobą, a ja zostałam sama z ojcem.
- To co?- zapytałam.
- My w swoją stronę- powiedział z dumą i ruszyliśmy na gorącą czekolade.

---------

- Myślisz, że mama wie?- zapytałam ojca.
- O czym?
- No wiesz....że to nie jest sama gorąca czekolada.
- Dodatkami nie trzeba się chwalić. Twoja matka nie wie co to zioło i tak ma zostać.
- Ale Ania wie. Od razu się domyśli jak zobaczy nasze oczy.
- Oj nie przesadzaj. Nic złego nie robimy.
- Ta, tylko siedzimy na bujanej ławce zjarani. Masz rację nikt się nie skapnie.
- Mam wrażenie, że trochę przegieliśmy córeczko z ilością.
- Dlaczego?
- Bo widzę dwie złe kobiety, które idą w naszą stronę.
- Czas uciekać.

Pov. Ania

- Zawsze to samo. Pójdą gdzieś, nawet nic nie powiedzą, a później trzeba ich szukać- odezwała się matka Alex- zwariuje zaraz.
- Mówili, że idą na gorącą czekoladę więc może są tam?
- Oj dziecko. Jeszcze musisz się wiele nauczyć. Oni myślą, że ja jestem głupia i nie wiem co oni robią.
- A co robią?
- Założę się, że siedzą gdzieś upaleni i nie kontaktują ze światem.
- Upaleni?
- Niestety jedno i drugie ubójstwia palenie trawki, zioła i tym podobne. Jednakże zawsze wcześniej przychodzili. Więc czas na poszukiwania.
- Myślę, że nie musimy daleko szukać- odparłam widząc obijających się o siebie ojca i córke- wygląda na to, że próbują wiać.
- Jak dzieci- chodźmy zanim zrobią sobie krzywdę.
Podeszlysmy do nich, a oni udawali, że nas nie widzą.
- No niemożliwe. Gdzie ta Alex. Przepadła jak kamień w wodę- odzywam się pierwsza patrząc na dziewczynę.
- Chyba nas nie widza- szepnela dziewczyna do ojca.
- Poczekamy chwilę i zaraz zmieniamy lokalizację.
- No nie wierze. Tomasz ogarnij się. Co się z wami dzieje?- odezwała się Agata.
- Chyba zostaliśmy zdradzeni przez nich- wskazali na krzaki.
- Alex, spójrz mi w oczy- podniosłam jej podbródek- proszę.
Dziewczyna zrobiła to o co ją poprosiłam. Miała bardzo rozszerzone źrenice tak samo jak jej ojciec.
- Konkretnie zjarani- stwierdziłam- zaraz będą mieli gastro. Rozumiem, że to następny punkt programu?
- Zgadza się- wzięła Tomasza pod rękę- chodźcie nasi dzielni wojownicy. Trzeba was nakarmić- zaczęła się śmiać.
- Kotek, chodź idziemy- złapałam ją za rękę i pomogłam wstać.
- Kocham Cię, wiesz?- przyłożyła mi dłoń do policzka- Chce spędzić z Tobą resztę życia.
- Ale ty bredzisz jak jesteś zjarana.
- Ania- stanęła w miejscu- ja nie żartuje. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Jesteś moją stabilizacją, moją ostoją, skarbem. No dosłownie wszystkim ale nie chcę Cię chować. Chce się Tobą chwalić, że mam taką piękną dziewczynę. Zgodzisz się być ze mną?
- Kochanie ale my już jesteśmy razem- powiedziałam zrezygnowana.
- Poważnie?- popatrzyła zszokowana- to świetna wiadomość!- podniosła mnie do góry i pocałowała.
- Puść wariatko bo jeszcze nas policja zatrzyma. Pierniki czekają. Chodź- pociągnęłam ją za sobą.

Pov. Alex

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu z cicho grającą muzyką. Byłam w samej bieliźnie  przykryta cienką kołdrą. Zanim dotarło do mnie gdzie jestem, otworzyły się drzwi, a w nich stanęła moja brunetka.
- Wody...- wydusiłam z siebie i podniosłam rękę.
Kobieta podała mi pół litrową wodę ze stolika. Od razu wypiłam duszkiem i położyłam spowrotem głowę na poduszkę.
- Jak bardzo mamy przesrane?
- Myślę, że wasz stan jest odpowiednią karą. Idź weź prysznic i wychodzimy na śniadanie.
- Nie możemy zostać w pokoju? Nie mam siły.
- Trzeba było wcześniej myśleć, a teraz zapraszam do lazienki- ściągnęła ze mnie kołdrę i chwyciła za ręce- no już.
Bez marudzenia wstałam i po drodze zaczęłam ściągać bieliznę. Po orzeźwiającym prysznicu ubrałam się w czarną koszulę i czarne jeansy i zeszlysmy na dół do jadalni.
- Dzień dobry- powiedziałam do rodziców i usiadłam koło taty.
- Dzień dobry skarby. Jak się spało?- odpowiedziała mama.
- Znakomicie- pokazałam zęby w uśmiechu.
- Myślę, że temat wczorajszego incydentu nie musi zostać poruszony. Za to dzisiaj idziemy do opery. Bez dyskusji- popatrzyła na mnie i na tatę.
- Ale..- powiedzieliśmy razem.
- Skoro twoja mama mówi, że idziemy do opery to tak właśnie się stanie. Na pewno wam nie zaszkodzi- uśmiechnęły się zadziornie.
- Świetnie...- spojrzałam na tatę zrezygnowana i już wiedziałam, że mamy takie samo nastawienie.

Zjedliśmy obficie śniadanie. Tym razem postawiłam na naleśniki z serkiem i nutellą. Tak wiem ale potrzebowałam tych pustych kalorii.
Po posiłku uznaliśmy, że pójdziemy do jacuzzi, który był w hotelu.
Nim się obejrzeliśmy był już wieczór i trzeba było zbierać się do opery. Standardowo obowiązkowym strojem był styl elegancki więc postawiłam na czarne cygaretki i białą koszulę.
- Mucha albo krawat. Wybieraj- Ania trzymała w ręce te rzeczy.
- A muszę cokolwiek?- wskazałam na krawat.
- Rozmawiałyśmy na ten temat. Musimy pasować do siebie idealnie- zaczęła mi go wiązać na szyji.
- Idealna to jesteś ty- złapałam ją za gołe pośladki i przyblizylam do siebie- uwielbiam Cię w samej bieliźnie. Musisz tak częściej chodzić po domu- pocałowałam ją w szyję.
- Tak jak ty w samym staniku sportowym i bokserkach?- przygryzła wargę.
- Dokładnie- chciałam ją pocałować ale położyła mi palca na ustach.
- E E E makijaż- pokazała na siebie- gotowe- ułożyła mi ładnie krawat i podeszła do szafy żeby wyciągnąć z niej biało- czarną sukienkę do kolana. Prosta ale seksowna- pomożesz mi zapiąć?
- Oczywiście- podeszłam do kobiety, powoli zapiełam sukienke i pocałowałam ją w kark- gotowe.

Przyglądałam się uważnie kobiecie, która dokonywała jeszcze parę przeróbek w makijażu. Gdy wybiła odpowiednia godzina, wyszłyśmy z pokoju i razem z rodzicami skierowaliśmy się do pobliskiej opery na Don Giovanni Mozarta.

Obym tylko nie zasnęła...

Ten MomentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz