1

6.5K 173 9
                                    

Prolog:

Mama zawsze opowiadała mi przed snem o wilczych legendach. Było ich wiele i każda z nich w jakimś stopniu się ze sobą łączyła. Moją ulubioną była ta o „Jedynym prawdziwym celu wilkołaka", a było nim odnalezienie swojej bratniej duszy, podarowanej nam przez boginie księżyca Selen. Od małego czekałam na swoją własną bratnią duszę w nadziei, że dokładnie tak jak moja mama znajdę w niej miłość. Lecz kiedy niedoszły narzeczony mojej ukochanej siostry Rielli, przekroczył wrota naszego zamku, całe moje marzenia pękły niczym bańka mydlana, a ja doznałam na własnej skórze, że nie wszystkie historie kończą się tak, jak tego pragniemy.

Pięć dni przed urodzinami Avianny:

Głosy zza drzwi mojej komnaty stawały się głośniejsze i głośniejsze, aż w końcu usłyszałam wielki huk i odwróciłam się wystraszona w ich stronę. Kurczowo chwyciłam się ramy łóżka, jakby to miało mi w jakikolwiek sposób pomóc, lecz udawałam, że właśnie tak jest.

Moim oczom ukazał się Kieran, mój najstarszy z całej szóstki rodzeństwa brat.
Mężczyzna wypuścił z siebie wdech i spojrzał się na mnie z politowaniem, przeczesując swoje jasne, opadające na czoło włosy. Był bardzo podobny do naszego dziadka, posiadał jasne blond włosy i zielone oczy, które powalały nie jedną dziewczynę na kolana.

- To, że niedługo będziesz pełnoletnia i zostanie ci podarowane wilcze wcielenie, nie znaczy, że nadal nie będziesz księżniczką Avianno. - Poprawił swoją koszulę i przepuścił Melody, która z koszem pełnym sukienek i spódnic wparowała do mojej komnaty.

Kieran był najstarszy i był w przygotowywaniach do objęcia tronu naszego królestwa, dlatego zawsze i wszędzie zachowywał się bardzo oficjalnie.

- Odkąd odrobina prywatności to coś złego, a tak na marginesie, to nie musiałeś od razu wyrzucać drzwi z zawiasów. - Wskazałam w stronę potrzaskanych drzwi, na które on tylko machnął ręką, a zza jego pleców wyjawiły się dwie omegi, które natychmiast zajęły się drzwiami i wyniosły je z mojej komnaty.

Kieran zignorował moje słowa i wzruszył ramionami.

- Obeszłoby się, gdybyś otwierała, kiedy Melody o to prosi. - Wskazał na kobietę krzątającą się po pokoju i kontynuował. -  Masz lekcje tańca, której nie możesz opuścić, pamiętasz? - Jego wzrok wylądował na mojej skrzywionej w grymasie twarzy, po czym jedynie pokiwał głową w rozczarowaniu.

Tygodniami całe królestwo przygotowywało się do każdych urodzin mojego rodzeństwa, były to zazwyczaj najpiękniejsze z dni w całym roku, kiedy się bawiło i tańczyło całymi nocami. Moje urodziny przypadały na ostatnie w roku, bowiem były one pod koniec lata, wtedy kiedy każde z mojego rodzeństwa świętowało już swoje urodziny.
Warto by było również wspomnieć, że byłam najmłodsza, a to oznaczało, że były to ostatnie osiemnaste urodziny tej generacji, co było wielkim świętem dla naszej watahy. Zdaniem moich rodziców był to nowy początek.

Kieran pstryknął palcami tuż przed moimi palcami, wyprowadzając mnie z moich przemyśleń. Poczułam, jak materac się pode mną ugina, z czego wywnioskowałam, że brat musiał obok mnie usiąść. Zerknęłam w jego stronę, nadal nie odwracając twarzy w jego kierunku i spokojnie czekałam, aż jego głos ponownie wypełni ściany mojej komnaty. Zamiast tego poczułam jego dłoń na mojej zabrudzonej, żółtej sukni i stłumione parsknięcie.

- Jak ty w ogóle wyglądasz Avianno?

Zażenowana poprawiłam suknię, starając się jak najlepiej zatuszować plamę czekoladową, którą kilka minut wcześniej wielkimi kęsami pochłaniałam.

Kieran nic więcej nie powiedział, za to wstał z mojego łóżka i powoli ruszył w stronę drzwi, a raczej pozostających po nich zawiasów. Odwrócił się po raz ostatni i zawiesił swoje spokojnie zielone oczy na mnie, posyłając mi słaby uśmiech.

VEINS  | REMONT |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz