23 część druga

1.1K 57 5
                                    

Avianna

Spacerowaliśmy wzdłuż leśnej ścieżki prowadzącej po całym lesie Leverton. Był to długi spacer, który prowadził sam Alfa. Devin nie zdawał się zbytnio przejmować, prowadzeniem członków watahy, a było ich naprawdę dużo. Do królewskiego spaceru mógł przyłączyć się każdy z mieszkańców Leverton, było to pierwsze zjednoczenie Alfy i jego watahy. Przyszło bardzo wiele wilkołaków, co sprawiało niesamowite wrażenie. Prawie wszyscy obecni, spacerowali w postaci wilka, starszyzna pozostała jednak z Carą i mną w ludzkiej postaci. 

Czułam się jak odmieniec, jak niepasujący puzzle i nieważne ile razy próbowałam sobie to wszystko poukładać w mojej głowie, nigdy nie dochodziłam do odpowiedzi. 

Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego jako jedyna z rodzeństwa nie przemieniłam się w dniu moich osiemnastych urodzin. To przecież nie miało sensu. Nawet gdyby gen mamy miał cokolwiek z tym wspólnego, to dlaczego żadne z mojego rodzeństwa nie posiada nawet wzmianki o nim? 

Poczułam spojrzenie brunetki na mojej twarzy i dopiero teraz zauważyłam, że miałam wypisany na niej wielki grymas. Szybko posłałam jej uśmiech, choć nie szczery, to wystarczająco przekonujący dla dziewczyny.  

Cara chwyciła mnie pod ramię i uszczypnęła żartobliwie w rękę, a ja odwdzięczyłam się jej tym samym. Byłam jej wdzięczna za towarzyszenie mi w spacerze w postaci ludzkiej, w końcu nie tego oczekiwała od niej rodzina. Wszyscy szli przodem w wilczych postaciach. 

Przed oczami mignęła mi czarna sierść, należąca do Devina.

- Nie pamiętam kiedy ostatnim razem spacerowaliśmy tą drogą. - zamyślona, starałam się jej posłać zaintrygowane spojrzenie, a dziewczyna widząc je, kontynuowała. 

- To święta droga, legendy mawiają, że poprowadziła nią pierwsza Alfa naszej watahy po wygraniu bitwy pod Leverton. 

- Nią? Alfa była kobietą? -nigdy wcześniej nie słyszałam o kobiecie, która była Alfą, dlatego tym razem szczerze zainteresowana - spojrzałam na brunetkę. 

- Tak przynajmniej mawiają nasze legendy, macie jakieś legendy tam skąd pochodzisz? - zwolniłam kroku, próbując się zastanowić. 

- Nie… nie wydaje mi się. - Cara wzruszyła ramionami i wbiła spojrzenie w dal. 

Moją głowę ponownie wypełniły myśli i dopiero teraz zaczęłam się zastanawiać, w jaki sposób odbiera mnie brunetka. W końcu byłam przeznaczoną jej brata, z którym ponadto ciągle się kłóciłam. 


* * *

Rozejrzałam się po wielkiej sali balowej, przyrządzonej w złotych barwach i zacisnęłam palce na kieliszku pełnym wina. Nie smakowało mi ani trochę, mimo to zapewniałam wszystkich dookoła, że jest wyśmienite. Nie, żebym się znała na winach. 

- Jest piękny. - głos Alvara dotarł do moich uszu, a mój wzrok przeniósł się z tańczącego Devina wraz z jego matką, na wysokiego bruneta. Zdziwiona na niego spojrzałam i otworzyłam usta, chcąc mu odpowiedzieć, lecz po chwili zastanowienia nie miałam pojęcia co. 

- Co takiego? - spytałam, udając że nie mam pojęcia, o czym mówi. Alvar posłał mi cwaniacki uśmiech, jakby doskonale wiedział, że kłamie i pokręcił głową na boki. Nie mógł mieć na myśli czegoś innego oprócz naszyjnika na mojej szyi. 

- Naszyjnik. - wskazał na naszyjnik, którego zdobiły duże zielone kamienie szlachetne. 

- Tak, dziękuje. - właściwie to nie wiedziałam, dlaczego go założyłam. Był piękny bez wątpienia, jednak podarował mi go Devin i dziwnie się czułam z tą myślą. 

VEINS  | REMONT |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz