Devin
Skanowałem każdy ruch Cary, chodzącej w kółko po komnacie. Ciągnęła nerwowo za swoje jasne brązowe loki, mrucząc co chwile pod nosem jakieś niewyraźnie słowa, wchodząc mi tylko na nerwy.
Wziąłem głęboki wdech i oparłem dłonie o krawędzi parapetu, czując mocny zapach wanilii i czereśni wypełniający całe moje drogi oddechowe. Nie byłem już pewny, czy zapach należał do Avianny, czy do jej mocnych perfum, lecz wiedziałem, że powoli doprowadzał mnie do szału. Był słodki, tak bardzo, że kiedy poczułem cokolwiek innego, zapach ten wydawał mi się gorzki.
Nerwowo zagryzłem dolną wargę, czując kolejną falę ciepła, kiedy tylko mój umysł odpływał myślami do brunetki. Właściwie, teraz kiedy o tym myślałem, Avianna wcale nie była całkowitą brunetką. Kolor jej włosów był nietypowy, dokładnie tak samo, jak kolory włosów jej rodzeństwa. Był brązowy owszem, ale był również rudawy, co pasowało idealnie do jej bladej cery.
Westchnąłem głośno i pokręciłem głową, próbując nie myśleć o dziewczynie.
Szczęście, które czułem jeszcze kilka godzin temu, wyparowało tuż po tym, jak bezczelnie dostałem w twarz z jej małej dłoni. Czułem złość na nią i na wszystkich. Nie tak powinno to wszystko wyglądać. To ona powinna mi się rzucić w ramiona, przepełniona szczęściem, a nie spierdalać przede mną i rozwalać sobie przy tym głowę.
Usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi i odwróciłem moje spojrzenie od widoku z oknem.
Do środka weszła moja matka, a tuż za nią Atlas i Mason, cała trójka miała podobnie jak Cara poważne wyrazy twarzy. Matka nie starała się zatuszować zażenowanej miny, kiedy mnie ujrzała.
- Gdzie jest tata? - Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, uprzedziła mnie Cara, podbiegająca do kobiety.
- Rozmawia z ojcem Avianny. - Bardziej zwróciła się do mnie nasza matka. - Muszą uzgodnić co... co w takiej sytuacji należy zrobić.
- Jak to co? - spytałem. Wydawało mi się to oczywiste, że to Avianna, a nie Riella wróci z nami do Leverton.
- Devin nikt nie był na to przygotowany, w dodatku księżniczka jest poturbowana i nie mówię tu tylko o jej głowie - syknęła w moją stronę.
Dzięki mamo czuję się znacznie lepiej.
Poczułem gulę w gardle. Jeżeli Król i Królowa pomyślą, że to ja okaleczyłem jej ciało, jak najbardziej nie pozwolą, bym ją zabrał.
Wszystko jeszcze bardziej zaczynało się jebać.Zerknąłem na moją matkę spod byka i przejechałem dłonią po moich włosach, próbując się uspokoić.
Już jutro miały odbyć się osiemnaste urodziny księżniczki Avianny i gorzko żałowałem, że przyjechaliśmy wcześniej, by w nich uczestniczyć. Gdyby nie to, cały ten teatrzyk być może nawet by się nie odbył. Avianna dostałaby swoje wilcze wcielenie i również czułaby się do mnie przywiązana.
- Jutro wszystko się okaże - oznajmiła moja matka. - Jeżeli i ty jesteś jej przeznaczony... jeżeli nie... - Nie dokończyła.
Kolejna fala ciepła przypłynęła niczym wielkie fale, kiedy ponownie poczułem mocny zapach wanilii i czereśni. Poirytowany przewróciłem oczami i powróciłem do mojego powszechnego miejsca, tuż przy parapecie. Za oknem rozciągał się widok wielkiego królewskiego ogrodu, gdzie przesiadywała Riella i jej matka. Kobieta pocieszała dziewczynę i, mimo że siedziały bardzo daleko, słyszałem płacz Rielli bardzo wyraźnie.
Zraniłem dzisiejszego dnia dwie kobiety, które o bogini miały należeć do mnie.
Oparłem się wygodniej i wsłuchałem w ich rozmowę, z której tak naprawdę nic nie wynikało. Dopiero po chwili zauważyłem ją. Wyglądała tak samo jak kilka godzin temu, tylko bardziej zdruzgotana. Szła powoli, potykając się o zieloną suknię, obejmowała się rękoma, z czego wnioskowałem, że było jej zimno. Tuż za nią szła kobieta, której nie znałem, lecz była ubrana znacznie skromniej, więc domyśliłem się, że to była jej omega. Pomagała jej z haczącą o krzewy suknią, po czym zarzuciła jej na ramiona narzutę, a Avianna jej grzecznie podziękowała.
Uśmiechnąłem się, widząc dziewczynę taką spokojną i przez chwilę przebiegła w mojej głowię myśl, żebym do niej poszedł, lecz szybko ją odgoniłem. Zapewne skończyłoby się to kolejną kłótnią.
Avianna ostrożnie zbliżyła się do siostry. Rozmawiały, nie długo, zanim padły w swoje ramiona. Obydwie płakały, kurczowo trzymając siebie najbliżej, jak tylko potrafiły.
Jak najbardziej czułem się za to odpowiedzialny. Mój gniew na dziewczynę zniknął, a zastąpiło go poczucie winy.Wychyliłem się jeszcze dalej zza okiennic i gdyby nie moje wilcze wcielenie zapewne nie zauważyłbym, jak Riella głaska siostrę po posiniaczonym przedramieniu.
- Devin... - Poczułem dłoń mojej matki na moich plecach.
Kobieta również wyjrzała zza okna, znajdując mój obiekt zainteresowania i westchnęła.
- Najlepiej będzie, jak poczekamy do jutra. Nie szukaj jej już dzisiaj. Obydwoje musicie ochłonąć.
Skinąłem, odchodząc od okiennic. Wszystkie dotychczasowe przemyślenia skutecznie odgoniłem, do momentu, w którym przypomniał mi się jeden wielki problem.
Jutro miały odbyć się jej urodziny, a ja nawet nie miałem dla niej podarunku.
Wiedziałem, że moi rodzice podarują jej prezent, lecz miał być on od nas wszystkich.
Nie mogłem nie dać jej niczego, tym bardziej nie po dzisiejszym dniu.
Choć tyle jej się należało.
CZYTASZ
VEINS | REMONT |
WerewolfAvianna była najmłodszą z królewskiego rodzeństwa i zawsze żyła wobec swoich własnych reguł, lecz kiedy pewnego dnia przyszły narzeczony jej siostry Rielli pojawia się w jej rodzinnym zamku, dziewczyna zaczyna rozumieć, że słodkie dni jej idealnego...