21 - część pierwsza

1.9K 62 2
                                    

Avianna

Minął kolejny dzień, odkąd przyjechałam do Leverton i powoli zaczynałam się przyzwyczajać do tego miejsca.
Wbrew pozorom nie było wcale tak źle, a z każdą godziną tutejszego pobytu, czułam się lepiej. Coraz więcej czasu spędzałam z siostrą Devina, Carą, która nie wydawała się taka wkurzająca, jak wspominał blondyn.

Dzisiaj po raz pierwszy spędziłam noc sama. Devin musiał wraz z Alvarem "pozałatwiać kilka spraw ", więc wreszcie miałam, choć odrobinę czasu dla siebie.

Niestety ranek już nie był taki spokojny.

- Pośpiesz się Via, nie mamy czasu! - usłyszałam zza drzwi, do których bez przerwy dobijał się Devin.
Westchnęłam i przerzucając moje włosy na plecy, ruszyłam w stronę drewnianych drzwi. Zamachnęłam się i żwawo je otworzyłam, widząc centralnie przed sobą blondyna.

Opierał się o ich framugę, trzymając swoje dłonie w kieszeniach spodni.
Wyglądał dzisiaj dokładnie tak samo, jak naszego pierwszego spotkania.
Schludnie i elegancko, włosy miał zaczesane do tyłu, a jego broda była ogolona. Pachniał również typowym dla niego zapachem drogich perfum, co automatycznie sprawiło, że był jeszcze bardziej atrakcyjny.

Nie chciałam w ten sposób o nim myśleć, lecz czasem sama się na tym przyłapywałam.

- Jesteś niesamowicie irytujący, równie dobrze mógłbyś iść sam. - oświadczyłam i zamknęłam za swoimi plecami drzwi.

- Chyba nie muszę tłumaczyć, że jesteś moją przeznaczoną, a już niedługo Luną tego stada, czy tego chce, czy nie, muszę na ciebie czekać. - przewrócił oczami i ruszył za mną.

- Doliczę to do listy twoich personalnych problemów. - przystanęłam i posłałam mu sztuczny uśmiech.

- Jasne i to ja jestem irytujący. - odburknął i jednym ruchem chwycił mnie za rękę, ciągnąc dalej.

Kroczyliśmy niemal krok w krok korytarzem, a omegi stojące co kilka metrów po obydwóch stronach kłaniały się nam równo. Czułam się niekomfortowo, widząc, jak wielki respekt budziłam w omegach, albo jaki Devin budził respekt w omegach, jednak myśląc o tym teraz, zdawało mi się, że będzie tak nawet lepiej.

W końcu miałam teraz wszystko, czego pragnęłam pod ręką.
Nie brakowało mi niczego, poza rodziną.

- Kiedy przekroczymy te drzwi, udajemy, że wszystko między nami jest cudownie, no wiesz uśmiechy i miłosne spojrzenia, a tak najlepiej to... załóż go. - zatrzymał mnie przed wejściem do jadalni i chwycił za dłoń. Drugą ręką wyjął niewielkie pudełeczko z kieszeni i je otworzył, ukazując zniewalający pierścionek.

- Wsadź se go w dupę. Udawanie to jedna sprawa, ale pierścionek? Tak, od razu zapewnij wszystkich, że ze sobą sparowaliśmy. - prychnęłam pod nosem i wyrwałam moją dłoń z jego większej, nieco szorstkiej dłoni.

Blondyn przewrócił oczami i szybko schował pierścionek do kieszeni kurtki.

- Ale ty jesteś romantyczny. - dodałam z odczuwalną ironią w głosie. Nie dość, że zgodziłam się dać temu wszystkiemu szanse, to on oczywiście musi to wszystko wykorzystywać.

- Myślałem, że się dogadujemy. - przemówił z przekąsem.

Och jak ja lubiłam nasze przekomarzanki.

- Z jakiegoś powodu tu jednak jestem. - tupnęłam niczym mała dziewczynka, co dopiero po chwili pojęłam i natychmiast cofnęłam się o krok do tyłu.

Może Devin jednak miał racje z tą rozwydrzoną dziewczynką?

- Avianna nie denerwuj mnie, bo uwierz mi, jak tylko zostaniemy sami to -

VEINS  | REMONT |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz