Devin
Avianna siedziała na tronie przyozdobionym kwiatami, tak samo, jak reszta ogrodu, który znajdował się niedaleko za zamkiem. Po kolei przyjmowała podarunki i życzenia urodzinowe od wilkołaków, stojących w kolejce. Wydawała się spokojna, jednak sztuczny uśmiech widniejący na jej twarzy, ją zdradzał. Zdecydowanie za dużo się uśmiechała, co nie tylko ja zauważyłem. Riella siedząca niedaleko cynamonowo - włosej i rzucała jej zaniepokojone spojrzenie, lecz ona wydawała się to kompletnie ignorować. Dopiero teraz zauważyłem jej niemal idealną etykietę. Choć nie znałem jej dobrze, wiedziałem, że potrafiła być zadziorna, choć teraz po jej nieznośnych wybrykach pozostały tylko moje słowa. Grała swoją grę wyśmienicie.
Jej wyprostowane plecy, sprawiały, że wydawała się nieco wyższa, niż tak naprawdę była, a uniesiona broda świadczyła o jej brakującej pewności siebie.
Po tym, jak moja rodzina podarowała jej prezenty urodzinowe, naszła kolej na mnie, lecz zamiast podejść do niej i wręczyć mój podarek, najzwyczajniej ruszyłem za rodzeństwem. W pierwszym momencie zdenerwowałem się na samego siebie, karcąc to, że stchórzyłem, by stanąć z nią twarzą w twarz, lecz dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że to nie była wina tchórzostwa, ale własnego honoru. Po tym jak mnie odtrąciła kilka godzin temu, nie chciałem na nią patrzeć, a tym bardziej podarować prezentu ode mnie. Chciałem, by poczuła, że jest mi obojętna, nie patrząc na to, że wcale nie była.
Odwróciłem się, by poszukać mojej rodziny, którą kilka minut temu opuściłam, w celu poszukiwania czegoś do picia. Kiedy w końcu się ich zauważyłem, chwyciłem kolejny kieliszek z winem i ruszyłem w ich kierunku.
Gdy do nich dołączyłem, zaprzestali swoją rozmowę, a mama nerwowo się do mnie uśmiechnęła. Dopiero teraz zauważyłam, że nasz ojciec stał nieco obok ojca Avianny i żwawo o czymś rozmawiali.
- Devin! Dobrze się bawisz? - spytała, na co posłałem jej drwiące spojrzenie.
Moja matka była zbyt radosna, przez co wyczułem, że rozmawiali o czymś, czego nie miałem się dowiedzieć.Posłałem im wymowne spojrzenia, przez co każde z rodzeństwa zmarniało. Cara ścisnęła prawie niezauważalnie ramię Atlasa, który jedynie wbił spojrzenie w podłogę, za to Mason wydawał się zbyt pochłonięty w poszukiwaniach młodych, dobrze wyglądających kobiet.
Odchrząknąłem i jedynie przytaknąłem na pytanie matki, która nadal wyczekiwała odpowiedzi.
- Właśnie rozmawialiśmy o księżycu. Był niesamowity, wcześniej takich nigdy nie widzieliśmy - sprostowała Cara, chcąc rozluźnić atmosferę.
- Tak z pewnością - dodał Mason, a na jego twarzy pojawił się niewielki zadziorny uśmiech.
Doskonale wiedziałem, o co mu chodziło. Wilkołaki były pchane przez wiele impulsywnych emocji, które prowadziły głównie do bardziej intymnych czynności. Szczególnie męskie wilkołaki popadały w tę stany wobec swoich partnerek. Mason miał zwyczaj być napalony, nawet kiedy nie było pełni. To był bardzo specyficzny zwyczaj i raczej się już go nie praktykowało, jednak służył często jako wymówka do stosunku.
Przewróciłem oczami i spojrzałem kpiąco na brata, za to Cara pojmując, co Mason miał na myśli, spaliła buraka. Schowała się za burzą swoich brązowych loków i nerwowo zaczęła gnieść swoją suknię w dłoniach, za co skarciła ja moja matka.
Moja siostra odziedziczyła swoje brązowe włosy po naszej mamie, które zawsze niesfornie, dokładnie tak jak te Avianny, kręciły się wokół siebie. Była również bardzo gadatliwa, jednak odkąd przekroczyliśmy próg zamku, stała się nieco skryta w sobie, co prawdopodobnie również było sprawą naszej matki.
CZYTASZ
VEINS | REMONT |
WerewolfAvianna była najmłodszą z królewskiego rodzeństwa i zawsze żyła wobec swoich własnych reguł, lecz kiedy pewnego dnia przyszły narzeczony jej siostry Rielli pojawia się w jej rodzinnym zamku, dziewczyna zaczyna rozumieć, że słodkie dni jej idealnego...