25.06.1979 r. - popołudnie

1.1K 73 4
                                    

- Gdybym wiedział, że to młodszy Black umie gotować, to po tym jak cię przygarnąłem Łapo, szybko bym cię wymienił na nowszy model. - Zażartował James, a Regulus w tym czasie zgarnął listy motywacyjne na jeden stos z prorokiem codziennym.

- Gdybym ja wiedział, że młody umie gotować po prostu bym go porwał ze sobą - zawtórował mu Syriusz. - Jak ci minął dzień braciszku?

- Ciekawie, przede wszystkim masz pozdrowienia od Andromedy i Nimfadory masz do niej napisać w sprawie spotkania...

- Gdzie ty je spotkałeś? Miała siedzieć w domu. Zresztą ty też powinieneś, śmierciojady na bank cię szukają! - Syriusz zbeształ go poważnym, niepasującym do niego tonem.

- Na Pokątnej, z resztą ona miała na sobie chyba czar rozpraszający, a ja tam byłem na chwilę po zakupy. Jamesie, czy ty jedynie objadasz Syriusza i Remusa? - Rogacz się tylko krzywo uśmiechnął i pokiwał wesoło głową. -W lodówce nie było nic czy można by was nakarmić po pracy. No a idąc dalej, to wcześniej chciałem zrobić zakupy w warzywniaku niedaleko, tylko nie przyjmowali płatności w galeonach.

Regulus zarumienił się, a dwóch chłopaków wytrzeszczyło na niego oczy.

- Reg, czy ty w mugolskim mieście chciałeś płacić galeonami zamiast funtami? - Syriusz zapytał bardziej rozbawiony niż zły.

- No bo nie miałem funtów, ale powiedziałem, że galeony to waluta Gruzji i uciekłem. Raczej weźmie mnie po prostu za czubka. - Wszyscy wybuchnęli śmiechem. - No i ostatni ważny punkt dzisiejszego dnia. Napisałem listy motywujące do ofert pracy, które wydają mi się ciekawe. Jutro je roześlę i jak dobrze pójdzie, już niedługo nie będę wrzodem na tyłku.

- Mogę przejrzeć? - Zapytał James.

- Tak pewnie. Zastanawiam się tylko czy wysyłać do Munga i sklepu ze składnikami eliksirów. Je wypatrzyłem już u rodziców i mogli znaleźć gazetę z zaznaczonymi ofertami.

- Lepiej nie. Ale serio myślisz nad zostaniem magomedykiem? - Syriusz zapytał.

- Um, chciałbym pomagać ludziom, nieźle sobie radzę z podstawowymi zaklęciami magomedycznymi i eliksirami też. Myślę, że to dobra droga. - Regulus z przyjemnością przyznał się do swoich cichych planów.

- To mam chyba sposób na ominięcie rodziców, a spełnienie twojego życzenia Reggie, jedynie musisz zrobić dobre wrażenie na doktor Miriam Strout, jest kierowniczniczką Aurorskiego Szpitala im. Michała Archanioła.

- Gdzie? - Zapytał Regulus

- Tam nie trafia nikt oprócz aurorów i mugoli poszkodowanych przez czarodziei. Dlatego nigdy o nim nie słyszałeś. Rodzice, ani śmierciożercy tam po prostu nie wejdą. Nawet gdyby potrzebowali pomocy, od tego jest oddział ratunkowy w Ministerstwie. - Zaznaczył James.

- Otóż to. Po obiedzie wyślę do Miriam sowę z prośbą o spotkanie z tobą.

Regulus prowadząc rozmowę już nałożył porcje na 2 talerze.

- Jeśli Reg będzie dalej nas tak karmić, to część zastawy z dołu będzie trzeba tu przenieść. - Syriusz spojrzał na nich. - Teraz po prostu pójdę po dodatkowe 2 talerze, to od razu wezmę też porcję dla Luniaczka, on wróci dopiero koło 18 z biblioteki.

James został sam na sam z Regulusem, spojrzał na niego znad listów.

- Jesteś zadowolony z dzisiejszego dnia? - Regulus skinął głową przypominając sobie swój wybuch poprzedniej nocy. - To się cieszę i myślę, czy nie chciałbyś się ze mną przejść później po miasteczku. Możemy złapać małe zakupy, żebyśmy mieli, co jeść nie objadając ciągle Łapy i Lunatyka. No i zerknąć do tego warzywniaka, czy pani na pewno uwierzyła, że galeony to waluta Gruzji.

W słuszną stronę - JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz