05.07.1979 r. - dzień

514 29 9
                                    

Weszli do Biura Aurorów i zobaczyli, jak część pracowników ślęczy nad dokumentami i zeznaniami. Części osób nie było, mimo że była już 8 rano, więc większość powinna dopiero zaczynać zmianę. Poza aurorami byli tu też członkowie Zakonu Feniksa czy też departamentu tajemnic i przestrzegania prawa. Chłopcy skierowali się do pokoju 295 gdzie przypisane sobie biurka miał James, Syriusz, Moody i Dorcas. Gdy tam weszli, przywitał ich niemały tłum, przez który przebił się głos Remusa, który siedział na blacie biurka starszego Blacka.

- Panowie! Gdzie wy byliście gdy my pojmaliśmy samego Voldemorta? - Na twarzach wszystkich było widać wykończenie, jednak byli uśmiechnięci i wesoło rozmawiali. Na biurkach stały kubki z kawą i ciastka. James przywołał dwa kolejne kubki z napojem, a jeden podał młodemu Blackowi.

- Powiedzmy, że mieliśmy poboczne zadanie. - Odezwał się Potter wiedząc, że i tak nie wywiną się od odpowiedzi. - Najpierw wy opowiadajcie, co się działo!

- Zacznijmy od tego, że razem z Syriuszem i Mery sprawdzaliśmy w nocy ostatnie pustostany w wiosce - odezwał się Kingsley, który stał oparty o regał przy biurku Moodego, a sam Alastor huśtał się na tylnych nogach swojego krzesła. - Remus, Pandora i Ed - cała trójką była rozlokowana w pomieszczeniu Regulus zwrócił uwagę na to, że Ed i Pandora siedzieli blisko siebie. Ci jednak nawet nie trzymali się za dłonie. - Pomagali nam zbadać zebraną już biżuterię i później odnieść ją do odpowiednich domostw. Po kilkunastu minutach dołączył do nas też Dumbledore. Gdy znaleźliśmy w jednej z ruder, Albus zaczął się dziwnie zachowywać, tak jakby czuł cudzą obecność i wtedy znalazł pierścień. Od razu wiedział, że to jego szukamy. I wtedy zaczęły dziać się dziwne rzeczy w posiadłości tuż obok.

- Nad nią pojawił się mroczny znak - wtrącił się Syriusz, który z emocji zacisnął dłoń na udzie swojego chłopaka. - Wszyscy tam ruszyliśmy, a Mery wysłała wezwanie do wszystkich. Swoją drogą wściekła się, że cię nie było.

- To już mamy wyjaśnione - uśmiechnął się szeroko James.

- No więc otoczyliśmy tą posesję i to nie tylko aurorzy, ale też ludzie z Zakonu, innych departamentów, staliśmy dosłownie co kilkadziesiąt centymetrów, to musiało wyglądać jak ludzki mur. Mery zarządziła użycie zaklęcia de potentia focus in captanda hostibus.

- Nigdy go nie używaliśmy - odezwał się podekscytowany Potter.

- Tak i od kiedy przeszliśmy szkolenie, nie sądziłem, że kiedykolwiek się nam przyda, a jednak. Było nas chyba z dziewięćdziesiąt osób i moc nas wszystkich połączyła się i stworzyła barierę nad całym dworem. Voldemort i śmierciożercy zostali spętani łańcuchami, które pozbawiły ich magii. Nie mogli walczyć, po prostu ich schwytaliśmy. Wszystkich, którzy wtedy tam byli.

- Śmierciożercy od razu zostali wysłani do Azkabanu, tam też jest część naszych ludzi, jednak zgodnie z zaleceniami Harolda mają nie powstrzymywać dementorów przed wykonaniem pocałunku - odezwała się Dorcas.

- Bez wyroku? - Odezwał się Regulus z lekkim oburzeniem.

- No wiesz, okoliczności, w których zostali schwytani, były dość jednoznaczne.

- No ale...

- Reg, świat nie jest sprawiedliwy - odezwał się Syriusz. - Ważniejsze jest to, że Voldemort jest schwytany w biurze Ministra Magii i po dokładnym przesłuchaniu dementorzy mają wykonać swoją robotę i po pozbawieniu go duszy ma zostać wykonana ostateczna egzekucja.

- Szkoda tylko, że nie wiemy, o co chodziło z tym pierścieniem odezwał się Shacklebolt.

- To czas na naszą historię - odezwał się Regulus, który teraz już wygodnie siedział na kolanach Pottera podczas gdy ten rozsiadł się na podłodze, plecy opierał o ścianę, a dłonie złączył na brzuchu młodszego przytulając go.

W słuszną stronę - JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz