James wszedł do sali, gdzie jeszcze były Miriam i Anne. Widział, że medyczka wpisała ostatnie informacje na karcie, którą powiesiła na ramie łóżka. Pielęgniarska sprawdzała funkcje życiowe. Wszystkie się ustabilizowały i mieściły w normach dzięki pracy trzech medyków.
- Za ile się obudzi?
- Eliksir żywej śmierci przestanie działać za półtorej godziny, znieczulający powinien przestać działać za pięć godzin, może być szybciej, bo widzimy, że jego organizm szybko metabolizuje ten wywar. Wtedy zamienimy go na przeciwbólowy. - Odpowiedziała Miriam.
- Rozumiem, będziemy też musieli zebrać od niego zeznania - James starał się zachować spokój, gdy to powiedział. - Kiedy będzie mógł rozmawiać?
- Najszybciej za dwie godziny, żeby eliksir zdążył połączyć kawałki kości na stałe, teraz trzyma je tylko zaklęcie, przez które cała żuchwa jest unieruchomiona. Po dwóch godzinach przyjdę sprawdzić, czy będziemy w stanie zrezygnować z zaklęcia. Po tym jak je usuniemy, będzie mógł mówić. - Do pokoju wszedł Syriusz.
- Cześć. Co z nim. - Patrzył z bólem w oczach na brata przykrytego białą pościelą, widział w nim dziecko, które przychodziło do jego łóżka gdy śniły mu się koszmary.
- Może wyjdziemy na korytarz? Przekażę wszystko. - Zaproponowała Miriam sugestywnie patrząc na Jamesa.
- James jest bliżej z Regiem niż ja, ma wiedzieć o wszystkim. Mów, tylko błagam, mów prostymi słowami i bez pomijania czegokolwiek. - Black patrzył na nią tak intensywnym wzrokiem, że niemal nie cofnęła się o krok.
Powoli i bardzo dosadnie Miriam przekazała wszystkie informacje medyczne oraz wyniki z obdukcji, podkreśliła obrażenia gardła oraz brak fizycznej agresji w dolnych częściach ciała. Zarówno Rogacz chciał fizycznie się na czymś wyżyć, bo był przytłoczony emocjami i informacjami. Personel medyczny po przekazaniu wszystkiego wyszedł z sali. W drzwiach zatrzymała Anne, którą znali ze szkoły - była o rok starszą gryfonką. Poprosiła, aby uspokoili swoją magię, bo przypadkiem mogą jeszcze bardziej skrzywdzić Regulusa.
- Wiedziałem o tym. - Odezwał się Black. - Dowiedziałem się jakiś kwadrans, zanim mnie tu wezwałeś. Przesłuchiwałem go. Przyznał się, nawet nie potrzebowaliśmy veritaserum. - Zacisnął pięści i wbijał paznokcie we wnętrze dłoni. - Był dumy z tego jak sprowadził go na kolana, jak mógł go fizycznie zdominować. - Ściszył głos. - Alastor zablokował drzwi, a ja... wyżyłem się na nim jak na śmieciu. - James podszedł do ściany i uderzył w nią tak, że zdarł skórę z kostek. - Dobrze, że cię tam nie było Rogaczu, zareagowałbyś gwałtowniej ode mnie. Regulus by tego nie chciał, nawet moja reakcja by była dla niego zbyt mocna. - Oboje skinęli głowami wiedząc, jak bardzo młodszy brzydzi się przemocą. - Teraz przesłuchuje go sam Moody. Nie wrócę tam. Zabiłbym go, a tego nic mnie nie usprawiedliwi. - kontynuował Black. - Ty też tam nie pójdziesz. Alastor się nim zajmie i ostatecznie gnój trafi przed dementora. My zostaniemy przy Regulusie. Jasne?
James nie odpowiedział, zbliżył się do łóżka i złapał dłoń młodego Blacka, przywołał krzesło z korytarza i usadowił się na nim. Położył głowę na materacu przy ich splecionych dłoniach, zamknął oczy i skupił się na tej bliskości. Dotyk, bezpiecznego już, Regulusa uspokajał go. Dawał poczucie sprawowania nad nim opieki. Łapa usiadł na podłodze w sali, bardzo podobnie do tego jak wcześniej siedział James na korytarzu.
Syriusz zatopił się we własnych myślach. Zastanawiał się jak by sobie poradził gdyby to nie spotkało Regulusa, a jego Remusa. Czy wtedy byłby w stanie się powstrzymać przed zabiciem tego potwora? Czy nie powinien znowu porozmawiać z Remusem o ograniczeniu jego roli w Zakonie Feniksa? Już nie raz prowadzili takie dyskusje. Black zawsze podkreślał, jak bardzo boi się o Lunatyka.
CZYTASZ
W słuszną stronę - Jegulus
Fanfiction"Miejsce jest nieważne, mój dom jest tam, gdzie twoje serce." Jest już druga część - W różne strony Opowiadanie będzie zawierało fragmenty 16+, dość dokładne opisy brutalnych scen, fragmenty dotyczące molestowania seksualnego. Historia dzieje się...