25.06.1979 r. - późny wieczór

1.1K 64 51
                                    


Wylądowali tuż przed furtką gdzie Regulus, śmierciożercy i reszta usłyszeli głos Remusa.

- Witam w Dolinie Godryka, ul. Chrobotków 18. - W tym momencie czar Fideliusa odsłonił przed nimi duży, piętrowy dom pomalowany na biało z dużym gankiem do którego prowadziły 3 schodki. od furtki była wysypana ścieżka z drobnych kamyczków, po dwóch stronach był wypielęgnowany ogród pełen różnych krzewów i pięknych kwiatów. James ruszył przodem trzymając za ramiona Lucjusza i Rudolfa, za nim ruszył Syriusz z Alecto i Yaxleyem, jako ostatni ruszyli Regulus i Evan. Remus zamknął za nimi furtkę i przy okazji sprawdził bariery przeciwko aportacji, nie mogli pozwolić na ucieczkę śmierciożerców znających adres Siedziby Głównej Zakonu Feniksa.

Potter otworzył drzwi ,i zanim wepchnął śmierciożerców, zawołał.

- Wróciliśmy z balastem! Mamo, otwórz piwnice.

Regulus uświadomił sobie, że jest w domu rodzinnym Potterów. Domyślał się, że rodzice chłopaka są w zakonie, jednak nie sądził, że poświęcili własny dom dla organizacji, jednak zdjęcia 3-letniego Jamesa na dziecinnej miotełce wiszące obok szafki na buty przy wejściu były jednoznaczne. Zauważył, że samo wejście było bardzo przestronne i przytulne, domyślał się, że sporo osób tu się kręci, więc pomieszczenia były powiększone magicznie. Jednak ilość szydełkowych serwetek i wydzierganych koców na różnych powierzchniach była imponująca.

- Jamie, możesz ich zaprowadzić... oh, witajcie chłopcy. Nie spodziewałam się was tak dużo. Syriusz, rozumiem, że zejdziesz razem z Jamesem.

Euphemia Potter - kobieta w wieku około 50 lat stanęła w drzwiach do kolejnego pomieszczenia i przyglądała się zbiorowisku w przedpokoju. Widziała jak jej 2 najbliższych sercu synów - jeden rodzony, drugi przygarnięty - prowadzi czwórkę skutych śmierciożerców do piwnicy. Westchnęła głęboko, nie takiego losu chciała dla swojej rodziny. Piwnica powinna być na przetwory, a nie morderców, tak jak dzieci miały beztrosko poznawać życie, a nie o nie walczyć. Poczuła, gdy mąż za nią stanął i położył dłoń na jej ramieniu. Razem się przyglądali, jak Syriusz rzuca ostatnie bariery deportacyjne i wzmacniające na drzwi.

- Nie sądziłem, że tak szybko się znów zobaczymy synku - odezwał się Fleamont Potter.

- Uwierz tato, że też tego nie planowałem. Zaatakowali nas jak tylko deportowaliśmy się w Foxley Wood. Na szczęście Regulus nie spał i szybko zareagował i dalej już w 4 sobie poradziliśmy. - James złapał Regulusa i przyciągnął go do swoich rodziców z szerokim uśmiechem.

- Dzień dobry państwu. - Młody Black skinął głową. - Nazywam się Regulus Black, mają państwo piękny dom. - Wypowiedział formułkę bezmyślnie, mimo że uważał dom za piękny, to samo stwierdzenie było wyuczone. Zawsze musiał się tak przedstawiać gdy poznawał nowe arystokratyczne rody.

- Witaj kochany, dziękujemy, że uratowałeś nasze dzieci - kobieta omiotła wzrokiem całą trójkę. W życie Syriusza miała realny wkład gdy ten uciekł z domu, Remus często bywał u nich w czasie ferii lub wakacji. Euphemia wszystkich znajomych Jamesa traktowała jak kolejne dzieci, a młode osoby z zakonu same się wpisywały w te role. - Wchodźcie do kuchni, zostało jeszcze kilka osób.

Fleamont się odsunął, a James popchnął Regulusa w głąb pomieszczenia. Młody Black był pewny, że w tym momencie usłyszał głos Fleamont mówiącego do Euphemii, że ich James przyprowadził im przyszłego zięcia do domu. Regulus nie miał chwili, by się nad tym zastanowić, bo wpadł na postawnego mężczyznę w skórzanej kurtce. Ten gdy się odwrócił, spojrzał na niego jednym małym czarnym oczkiem i drugim - sztucznym - jasnoniebieskim.

W słuszną stronę - JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz