25.06.1979 r. - ciągle noc

1.1K 65 27
                                    

- Reg! James!- Głos Syriusza przecinał poddasze. - Regulus, chodźcie! To ważne! - Przy drabince pojawiła się głowa starszego Blacka, która z wyczekiwaniem patrzyła na chłopaków wpatrujących się w siebie na tle okna i drobnych światełek tworzących intymną atmosferę.

- Już...

- Reg, nie mamy czasu - Syriusz podszedł, złapał go za nadgarstek i zaczął prowadzić w dół. - Wrócił Severus, a ja was już i tak długo szukałam. Ma też informacje o rodzicach... Wszyscy czekamy już tylko na was.

Regulus szybko poddał się i nawet nie patrząc na Pottera, wykorzystał moment i uciekł drabinką w dół jak tchórz. Słuchał głosu brata, ale kompletnie nie przyswajając treści, którą niosły słowa. Szedł w kierunku kuchni, gdzie było słychać zniecierpliwione głosy i górującego nad nimi Albusa Dumbledore'a, który kazał czekać w spokoju. W jego głowie jednak dudniły ostatnie słowa Pottera, czy mu wybaczy. On nie widział niczego do wybaczania lub nie, on nigdy nie widział siebie jako potencjalnego partnera Pottera. Nagle został wsadzony w rolę, na którą nigdy się nie przygotowywał. Czy ma odegrać odrzuconą dawno damę? Czy przyjąć postać dżentelmena, który jedynie czekał na pozwolenie? Miał ochotę rozpłakać się jak dziecko, które potrzebuje poprowadzenia przez życie za rękę, tak jak teraz Łapa bardzo dosłownie prowadził go swoim śladem. Z drugiej strony Regulus od dawna miał już dość poddawania się cudzym decyzjom, on sam stanowił o sobie i o swoim życiu. Wybaczenie to nie jest duża cena za fakt pojawienia się w jego życiu osoby, z którą może coś stworzyć. Ostatnie kroki pokonał niemal truchtem zatracony w swoich myślach.

- Znalazłem ich. - Odezwał się starszy Black.

- W takim razie możemy zaczynać. Severusie opowiedz, proszę, co się dzisiaj działo po ciemnej stronie? - Poprosił Albus.

- No to jak zdążyłem wspomnieć, dzisiaj był atak przeprowadzony też w drugiej lokalizacji. Był dowodzony przez Dołohowa i Bellatrix, a w którym brali udział Thorfinn Rowle, Igor Karkarow. Zaatakowany został dom Franka - Severus skinął głową w kierunku Logbotoma - na szczęście dom był pusty.

- Remusie, to dzięki twoim informacjom, jak tylko dostaliśmy patronusa każdy z nas zmienił lokalizację i to oddzielnie dla zwiększenia ochrony. - Smutno uśmiechnął się Frank poprawiając opadającą grzywkę.

- Podziękuj Regulusowi, to on był moim informatorem. - Remus wskazał na chłopaka, który nadal stał z nieobecnym wzrokiem i wpatrywał się w przestrzeń.

Longbottom podszedł do młodego i go objął ramieniem jeszcze raz dziękując. Ta informacja uratowała zarówno jego samego jak i jego rodziców.

- Nie, nie dziękuj. Każdy by tak zrobił. - Młodszy lekko zaskoczony bezpośredniością niezgrabnie oddał uścisk.

W tym czasie Alicja objęła go z drugiej strony, wiedząc, że bez Regulusa straciłaby narzeczonego, z którym planowała swoją przyszłość, ale też ojca jeszcze nienarodzonego Nevilla. Black lekko się zarumienił czując, że nie powinien być obiektem podziękowań.

- Strażnik jest kretem? - Zapytała cichym głosem Pandora, a wszyscy spojrzeli na Dumbledore'a, który jako jedyny znał jego personalia.

- Wątpię, ale to zweryfikuję. - Wszyscy w ciszy przytaknęli, a narzeczeni wypuścili z objęć Regulusa.

- Więc dom został spalony, nie radzę wracać tam, prawdopodobnie na miejscu zostało rzucone zaklęcie wykrywające waszą obecność. - Kontynuował Snape.

- Napisz do rodziców, przygarniemy ich na ile będzie trzeba. Ty też potrzebujesz domu. - Odezwał się Fleamont Potter.

- Frank i tak miał się przeprowadzić do mnie - odezwała się Alice, a jej narzeczony przytaknął i z wdzięcznością przyjął papeterię od Euphemii.

W słuszną stronę - JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz