02.07.1979 r.- noc/03.07.1979 r.- rano

668 37 4
                                    

Potter pociągnął go za dłoń i wyszli z pokoju życzeń, włóczyli się po korytarzach i zgodnie z planem starszego zbliżali się do wejścia wieży astronomicznej. Gdy przechodzili przez korytarz na ósmym piętrze, usłyszeli czyjeś rozmowy. Regulus z przyzwyczajenia pociągnął chłopaka do szerokiej okiennicy, gdzie mogli się ukryć, w ogóle nie myślał o pozwoleniu wypisanym przez samego dyrektora, które spoczywało w jego kieszeni. Obok nich przeleciała Szara Dama, a za nią podążał - składający obietnice dozgonnej (o ironio) miłości - Krwawy Baron. Duchy nawet na nich nie spojrzały, za to Regulus wykorzystał moment i przyciągnął Jamesa do kolejnego czułego pocałunku. W porównaniu do ostatniego złożonego w pokoju życzeń ten był długi i delikatny, Regulus rozpływał się pod dłońmi Jamesa, które coraz odważniej gładziły jego tors i ramiona. Po dłuższej chwili młodszy oderwał się od ust Pottera, aby zaczerpnąć oddechu, nie odsunął się od niego, a oparł swoje czoło o czoło nieco niższego Jamesa. Ten uśmiechnął się do niego rozbrajająco i pogładził po policzku.

- Też będę Cię kochać już zawsze - wyszeptał James uśmiechając się do młodszego.

- „Zawsze" jest bardzo złudne - Regulus spojrzał na niego. - Perspektywa „zawsze" rozleniwia, kusi, by popaść w rutynę, przestać się starać. Ja chcę, żebyś był moim kaprysem, a ja twoim, żebyśmy się o siebie starali każdego dnia coraz bardziej. Kaprys jest ulotny, a przez to nie chcesz go stracić, a gdy masz kogoś na zawsze, to już ci nie zależy, już go masz.

- Jestem tylko kaprysem?

- Aż kaprysem, bo jedyną różnicą między wieczną miłością, a kaprysem jest to, że kaprys trwa odrobinę dłużej, jak mówił lord Henryk Wotton. - James patrzył na niego z niezrozumieniem - chcę cię kochać dłużej niż zawsze James.

Straszy pokręcił głową stwierdzając, że to kolejny moment gdzie młodszy wybiegł w rozważaniach dalej, niż Potter chciałby spróbować, co przypomniało mu przemyślenia o nihilizmie. Skradł krótki pocałunek Blackowi i pociągnął go w kierunku wejścia do wieży. Po chwili ruszyli schodami, ścigali się na ich szczyt. Regulus wygrał, a Potter był jedynie trzy schodki za nim.

- To dlatego, że masz dłuższe nogi!

- Mówisz tak, bo mi ich zazdrościsz! - Zripostował Black. Jednak James jedynie mu przytaknął.

- Wiesz co? - James niespecjalnie czekał na odpowiedź. - Jeśli mnie teraz nie pocałujesz, to rzucę się w przepaść z tej wieży, bo bez twojej miłości umieram!

James przywołał ich wspomnienie z ostatniej wspólnej imprezy z czasów gdy obaj byli uczniami. Różnica była taka, że teraz się uśmiechał i mówił to w pełni przekonany, że Regulus spełni jego żądania. Trzy lata temu wykrzykiwał to za nic mając Filcha, który może się tu pojawić, a młody Black był dla niego pokusą, zagadką i skrywaną fantazją o wspólnym szczęściu. Reg nie zmarnował ani chwili, dopadł do chłopaka i ponownie złączył ich usta. Gdy przerwali ten pocałunek, Potter przywołał koc nie zastanawiając się, do kogo ten należał. Rozłożył go na kamiennej posadzce i pomógł się rozsiąść młodszemu i samemu do niego dołączając. Trzymali się za dłonie i przez chwilę milczeli. Regulus podziwiał otaczający go widok, który za każdym razem robił na nim ogromne wrażenie. Patrzył w rozgwieżdżone niebo i bezkresną czarną toń lasu, a James podziwiał Regulusa, który siedział nieruchomo niczym idealna rzeźba.

- James... - Młodszy odezwał się po kilku minutach gonitwy myśli. - Myślisz, że wyjdziemy cało z tej misji?

- Nie ma innej opcji. Gdybym podejrzewał, że może być inaczej, nie zgodziłbym się, byś brał w tym udział.

- Nie bardzo miałeś wybór... ja też... - Głos Regulusa lekko zanikał, jakby ten nie miał siły mówić dalej.

- Dumbledore cię zmusił? Zawsze możesz się wycofać. Pamiętaj, że nie podlegasz mu w żadnym stopniu. - James szybko wypluwał z siebie kolejne zdania.

W słuszną stronę - JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz