~7~

2.2K 102 161
                                    

Łzy
Nawet tony łez, wylewających się spod moich powiek.
Dlaczego mi się to przytrafiło?
Jeszcze niedawno byłem uśmiechniętym Lee Felixem który cieszył się z życia, a teraz?
Teraz to ja nawet sam kurwa nie wiem kim jestem
Jestem okropny
Jestem beztalenciem
Jestem nikim
Jestem zwyczajnym idiotą
Nie zasługuje na moich przyjaciół
Niepotrzebnie ich wszystkich martwię
Chciałbym zwyczajniej w świecie zniknąć

Podszedłem chwiejnym krokiem do szafki przy łóżku i wyciągnąłem z niej małe pudełeczko. Przetarłem rękawem bluzy oczy i trzęsącą się dłonią wyjąłem srebrną żyletkę.
Tego dnia wydawała się jeszcze piękniejsza.

Może i nie powinienem tego robić, ale jest to dla mnie jak odskocznia od problemów.
Nie myśle wtedy o bólu psychicznym, ale fizycznym. Może i zwariowałem ale taka była prawda

Powoli przyłożyłem ostre narzędzie do mojej ręki będąc gotowym aby ujrzeć kolejny potok krwi, gdyby nie walenie do moich drzwi. Zaskoczony podskoczyłem na łóżku i spojrzałem na zegar zastanawiając się komu o 23:43 zachciało się do mnie przyjść.

Jeszcze raz przetarłem oczy rękawem mojej bluzy i wstałem z łóżka.
Opuściłem pokój schodząc po schodach wolnym krokiem i dopiero teraz zdałem sobie sprawie jak głośne było walenie do drzwi.

Moich rodziców nie było w domu co mnie właściwie cieszy. I tak zawsze mają mnie w dupie i nigdy nie przejmują się tym, co się ze mną dzieje. Matka siedzi zamknięta w szpitalu, na rzekomym odwyku od alkoholu.
Tak to już bywa kiedy jest się alkoholiczką.
A ojciec? On ma chyba wyjebane w nią jeszcze bardziej niż ona we mnie.
Co chwile jeździ w delegacje, aby zarabiać pieniądze na utrzymanie domu i co miesiąc wraca na jakiś tydzień aby odpocząć od roboty. Jednak wtedy moje życie zamienia się w jeszcze większy koszmar...

Otrząsnąłem się z myśli ogarniając, że stoję pod drzwiami a ktoś cały czas się dobija.
Wyjrzałem przez wizjer aby sprawdzić kto to taki

— Jisung? — zdziwiony odsunąłem się od drzwi o mało co nie dostając nimi w twarz. No tak, zapomniałem, że ma klucze do mojego domu.

— Dlaczego mi nie otwierałeś?! — spytał poddenerwowany po chwili przyciągając mnie do mocnego przytulasa, co odwzajemniłem.

— No nie wiem, może dlatego, że to nie jest zbytnio normalne jak ktoś ci się dobija do domu gdy jest prawie północ? — odpowiedziałem z obojętnością unosząc jedną brew ku górze.

— Okej wybacz, ale tak się o ciebie martwiłem. Prawie w ogóle nie dawałeś oznak życia i już się bałem, że coś sobie zrobiłeś.

Nie odpowiedziałem, zwyczajniej w świecie kiwałem głową iż po raz kolejny było mi głupio. Wiedziałem, że wszyscy się martwią ale nie umiałem nic z tym zrobić.
Nie umiałem nawet pomóc samemu sobie

— Więc? Co cię sprowadza do mnie o tej godzinie? — spytałem podając mu szklankę z wodą bo ten wyglądał jakby przebiegł jakiś maraton.

— Słyszałeś o imprezie urodzinowej Jeongina prawda?

— Trudno o niej nie słyszeć gdy każdy cały czas cię namawia do pójścia na nią.

— Bo idziesz na nią prawda? Ponoć nawet masz prezent.

— Taa — westchnąłem zastanawiając się nad jego słowami — nie wiem czy to dobry pomysł.

— Dlaczego nie? Będzie świetnie! Napewno trochę się rozluźnisz i zapomnisz o problemach! Poza tym, kto wie, może ktoś ci wpadnie w oko — uśmiechnął się do mnie zadziornie na co parsknąłem śmiechem.
Odkąd dowiedzieli się mojej orientacji co chwilę próbują mnie wyciągnąć do ludzi abym sobie kogoś w końcu znalazł, bo rzekomo będę szczęśliwszy.
A gówno prawda zazwyczaj to większość ludzi cierpi przez miłość, więc w moim przypadku pewnie byłoby tak samo.
Nie mam szczęścia w miłości.
— Proszeeee — zaczął mnie błagać robiąc swoje maślane oczka jakby myślał że to na mnie zadziała. Sorry Han, ale to nie ten Lee.

— Przemyślę to..

— No okej, ale jak nie pójdziesz to dopadnę cię i wyciągnę cię tam na siłę zrozumiano? - zagroził mi palcem a ja wywróciłem oczami kiwając głową — z resztą napewno chciałbyś poznać Hyunjina, jest nowy w naszej ekipie i myślę, że byście się polubili.

— Ten chłopak co jest miły dla wszystkich i zachowuje się jakby był promyczkiem słońca? Już to widzę prędzej zacznę żygać tęczą niż coś z tego wyjdzie.

Czy znam Hyunjina? Nie, ale z racji, że chłopaki dodali go do naszej grupy na Instagramie musiałem obczaić jego profil. Wszędzie były jego uśmiechnięte zdjęcia a opisy brzmiały jakby pisała je jakaś nadopiekuńcza ciotka. „Kochanie nie martw się wszystko będzie dobrze. Głowa do góry i uśmiechnij się!" albo „Nie poddawaj się, jesteś silny, wierze w ciebie". Nie będę kłamał, Hyunjin był przystojny, ale nie sądzę, że byśmy się dogadali.
Czy był on w moim typie? Raczej nie

— Oj nie bądź taki, Hwang jest naprawdę spoko gościem. Jak go poznasz, nie pożałujesz, mówię ci!

Słowa Hana były naprawdę przekonujące, ale niezbyt widziała mi się wizja siebie na imprezie. Nigdy nie lubiłem takich rzeczy jak i samego przebywania w dużym otoczeniu ludzi. Samo przebywanie z nimi mnie stresowało. Pewnie skończę w jakimś pustym pokoju pijąc soju lub na balkonie paląc papierosa. Szczerze bardziej widziała mi się ta druga opcja ale może być i jedno i drugie.

— No zgódź się!! To już za dwa dni i jak chcesz to wcześniej mogę nawet podejść po ciebie i pójdziemy tam razem, co ty na to?

Po chwili namysłu kiwnąłem powoli głową a Jisung zarzucił swoje ręce na moją szyją sprawiając, że ledwo mogłem oddychać.
Ten jak przytuli to porządnie.

— Już s-spokojnie, udusisz mnie..

— Ah tak wybacz — odsunął się ode mnie z uśmiechem na twarzy a ja mogłem już swobodnie oddychać.

— A jak tam z Minho? Zrobiłeś już jakiś krok do przodu?

Zaczynając ten temat wiedziałem, że nieźle się wpakowałem bo już chwile później Han zaczął chwalić go jaki to jest wspaniały i jak bardzo chciałaby go w końcu pocałować. Lubiłem słuchać jak się rozgadywał.
Cieszyło mnie to, że przynajmniej moi przyjaciele są szczęśliwi.

Zaproponowałem mu aby został na noc, na co ten odrazu się zgodził, dawno nie spędzaliśmy razem czasu a śmiem stwierdzić, że kiedyś byliśmy nierozłączni.

No cóż, zapowiada się ciekawa noc

Everything is a lie - HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz