~20~

1.8K 94 81
                                    

Dwie butelki soju, papierosy, świeże powietrze, drzewo i ja.
Lepiej spędzić tego wieczoru chyba nie mogłem.

Wykorzystując nieuwagę Hwanga, zwiałem od niego wychodząc z domu. Nie wiem co on się tak uwziął aby mnie pilnować.
Nie jestem małym dzieckiem które zrobi sobie jakąś krzywdę zostając samym.

A teraz? Siedzę na dworzu plecami opierając się o drzewo i wypalając kolejnego papierosa. Przynajmniej nie skończyłem w rowie, tak jak wcześniej przypuszczałem.

I szczerze wrzucając zdjęcie na instagrama, nie sądziłem, że rozpętam tak dużą drame w komentarzach, bo wychodziło na to, że wszyscy mnie szukali, ale w tym momencie się tym nie przejmowałem.

Nie przejmowałem się niczym, nawet gdy słyszałem całkiem znajome mi głosy wołające moje imię. Życie jest krótkie, więc po co marnować czas, jak można próbować wszystkiego? Jak to mówią; żyje się na przypale, albo wcale.

— Felix do cholery! Gdzie ty jesteś?! — niezbyt wyraźnie słyszałem głos tej osoby, ale brzmiał całkiem podobnie do Hyunjina. Naprawdę nawet w tej chwili musiał tu być?

A ja cały czas go ignorowałem, każde nawoływanie miałem głęboko w dupie. Alkohol mi się skończył, co było wielkim minusem, a w paczce pozostał jeden papieros, którego niechętnie wziąłem do ręki.

Cały świat wirował mi przed oczami przez co sam nie ogarniałem zbytnio co się dzieje.

Znajomy głos stawał się coraz głośniejszy więc byłem gotowy na to, że zaraz mnie znajdą. Może mógłbym się schować w innym miejscu, ale ilość spożytego alkoholu w żadnym stopniu mi na to nie pozwalała.
Kilka razy próbowałem się podnieść, co oczywiście kończyło się niepowodzeniem i się wywracałem.

Po raz kolejny w ciągu kilku dni wyglądałem jakby całe życie ze mnie uciekło.
Włosy rozwiane we wszystkie strony świata, przekrwione oczy, rozmazany makijaż spowodowany ciągłym tarciem oczu, a przede wszystkim wory pod oczami które ukazały się gdy łzy zaczęły spływać po moich policzkach.

Ah i zapomniałbym o tych butelkach obok mnie jak i papierosie w buzi.
Niekiedy przechodzili obok mnie jacyś ludzie co nawet z początku pamiętam gdy jeszcze w miarę kontaktowałem. Każdy wyraz twarzy kierowany w moją stronę był pełen obrzydzenia.
Co na to ja? Nic
Patrzyłem się na nich tępo bez żadnych emocji na twarzy, zastanawiając się, jaki ci ludzie mają do mnie problem.
Jakby nigdy nie widzieli pijanej osoby.

Czasem zdarza mi się też płakać bez powodu. Mój psycholog - gdy jeszcze do niego chodziłem - mówił mi, że to nie dlatego, że jestem słaby, ale dlatego, że przeżyłem dużo w moim życiu i jestem wyniszczony psychicznie.

Nigdy nie wierzyłem w te słowa i zawsze mnie to bawiło iż nie umiałem do siebie dopuścić informacji, że coś może być ze mną nie tak i mogę na coś chorować, co jak się okazało z początku było dystymią a później wyszło na to, że to jednak depresja.
Osobiście zacząłem to zauważać gdy było już rzekomo "za późno".
No ale ja tam nie wiem, jeszcze żyję.

— O kurwa, Lix! — spojrzałem z przymrużonymi oczyma na tą osobę czując jak papieros zostaje mi zabrany i zgaszony gdzieś z boku.

— Ej... no co ty rrrobisz

— Ludzie znalazłem go! — krzyknął machając do kogoś — boże wyglądasz jak wrak człowieka.

— Zostaw mnie, Hyunjin — szepnąłem zabierając jego rękę z moich włosów przez co jego usta opuściło westchnienie.

Nawet nie wiem dokładnie kiedy, znalazło się obok nas kilka osób, które rozpoznałem jedynie po głosach.

— Felix coś ty zrobił? Co się stało, że znowu doprowadziłeś się do takiego stanu?!

Everything is a lie - HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz