~30~

1.9K 95 500
                                    

rozdział zawiera sceny przemocy, itd.
czytasz na własną odpowiedzialność (po chuja to pisze bo wiadomo, że każdy przeczyta XDDD)
______________________________~

— Co to za laska, której odpowiedziałeś na komentarz — spytał Changbin unosząc jedną brew ku górze, gdy już wszyscy zamówili to co chcieli do jedzenia i jakieś napoje.

— To moja kuzynka — odpowiedział spokojnie Seungmin — a co? Już zarywać chcesz?

— Niee... ja mam kogoś na oku — szepnął, bardziej do siebie, co jednak usłyszałem bo siedziałem obok niego, ale wolałem narazie nie pytać o to.

— Nie mówiłeś nam, że masz kuzynkę — Chan spojrzał na niego trochę wymownym wzrokiem.

— No ale dlaczego tak na mnie patrzysz! Ja się niedawno dowiedziałem, że Felix ma siostrę!

— FELIX MA CO?! — krzyknęła większość z nich wstając z miejsca, a mi się zapaliła czerwona lampka, gdy większość osób w restauracji spojrzała w stronę naszego stolika.

— Jezu spokojnie... za moment nas wywalą z tej restauracji przez was — pociągnąłem Changbina za rękaw bluzy aby usiadł, widząc, że tylko on jeszcze stoi

— Dlaczego nam nie mówiłeś? — spytał Hwang. No sorry, ale tobie to już bym z pewnością nie powiedział.

— A czy to ważne? Po co rozmawiać o naszej rodzinie i rodzeństwie? — westchnąłem na wspomnienie o mojej rodzinie. Tak naprawdę Olivia była jedyną normalną osobą, z którą jeszcze miałem kontakt, ale ona niestety była w Australii.

— Ja tam prawie nic nie wiem o twojej rodzinie i o samym tobie wiem mało.

— I uwierz, że nie chcesz wiedzieć.

— Okej... co dziś ciekawego porabialiście? — zapytał Han, czując, że atmosfera robi się troszeczkę napięta.

Każdy z nich opowiadał co dziś robili a ja siedziałem patrząc się tępo w stolik, myślami odlatując gdzieś. Minho i Sung cały czas się przytulali nie odsuwając się od siebie na centymetr, Seungmin i Changbin czymś się zajmowali na jednym telefonie, śmiejąc się co chwila, a reszta rozmawiała ze sobą.
W pewnym momencie przyszło dwoje kelnerów.

Jeden przyniósł nam sztućce, sosy i takie typowe rzeczy do pizzy, a drugi na tacy miał nasze napoje, które położył na stolik.
Odrazu upiłem łyka mojej fanty.

Wszystko w tej restauracji było całkiem ładne i zadbane. Wystrój zrobiony typowo pod lata 80-90, pełno lapeczek zwisających z sufitu i zmieszane z tym czerwone cieniutkie sznureczki które tworzyły coś w rodzaju firanki, ale jednak łatwo się przez nie przechodziło. W całym pomieszczeniu głównie przeważał kolor czerwony i jego odcienie, co wyglądało naprawdę ładnie.

Sztućce tez były całkiem ładne.
Swoim srebrnym blaskiem aż mnie po oczach raziły i nie mogłem się powstrzymać aby nie wziąć noża do ręki.
Były na nim wyryte różne wzorki, w tym i wielki tygrys. Przejechałem ostrzem po moim palcu. Niezbyt ostry, ale kto wie gdyby przycisnąć do skóry mocniej...

— Lix co ty robisz? — spytał siedzący naprzeciwko mnie Minho, dostrzegając małą, krwistą ranę na moim palcu, wyrywając mi nóż z ręki. Wszyscy spojrzeli się na mnie, po tym jak ostre narzędzie zostało mi zabrane, jakby momentalnie wiedząc co się stało.

— Nic.

— Jak to nic? Widziałem co przed chwilą robiłeś, nie rób ze mnie idioty do cholery — odpowiedział nieco zdenerwowany Lee, a ja wręcz miałem wrażenie, że ten zacznie zaraz krzyczeć.
Nienawidzę, jak ludzie na mnie krzyczą.

Everything is a lie - HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz