★ happy christmas times! ★ (dodatek)

590 41 22
                                    

Ludzie mawiają, że gdy jesteś zaburzony, a nagle zaczyna robić się dobrze, oznacza to, że twoja choroba uderzy jeszcze mocniej za jakiś czas. Tak było również w moim przypadku.

Z Hyunjinem jesteśmy małżeństwem od prawie dwóch lat i przyznam się szczerze, że nie mogłem sobie wyobrazić lepszej drugiej połówki. Wspierał mnie w najcięższych dla mnie momentach w życiu i rozumiał bez słów. Nigdy nie zawiódł mojego zaufania, dlatego o wszystkim mu mówiłem. No... prawie wszystkim.

16 listopada roku 2030.
Przygotowywania do świąt szły nam gładko i sprawnie. Dom był udekorowany tak, jak obydwoje sobie wymarzyliśmy, a w salonie stała prawie 3 metrowa choinka z czarno złotymi dekoracjami. Na poręczy przy schodach był ułożony busz ze sztucznym śniegiem, który ciągnął się do drugiego piętra, na którym stała kolejna, już mniejsza choinka. Wszystko mieliśmy dobrane kolorystycznie do siebie, przeważały głownie złoty, czarny, biały i gdzieniegdzie czerwony.
Obydwoje zgodnie stwierdziliśmy, że nasz dom wygląda pięknie. Było po prostu idealnie.
Co takiego mogłoby się stać?

18 listopada roku 2030.
Stałem w kuchni zajęty robieniem mojego słynnego brownie, kiedy Hyunjin wraz z Chanem wybierali jakiś świąteczny film do obejrzenia. Zaprosiliśmy całą ekipę, żeby spędzić razem czas, tak jak to kiedyś mieliśmy w zwyczaju. Kontakt nigdy nam się nie pogorszył i cały czas super się dogadywalismy, ale przez dużo pracy, nie mogliśmy pozwolić sobie na codziennie spotkania.

— Wszystko okej, Felix? — spytał Han, zauważając moje dziwne zachowanie. Czy ja byłem okej? Z dnia na dzień czułem się coraz gorzej, komfort znajdując jedynie w za dużych na mnie ciuchach, włosy potrafiły wypadać mi garściami, a paznokcie same się łamały.
Czy ja byłem okej? Czy warto mówić prawdę?
Kłam a będzie ci dane.

Oczywiście, że tak! Jestem chodzącym promyczkiem słońca! Nigdy nie czułem się lepiej — uśmiechnąłem się do niego, nie wiedząc kogo okłamuję.

22 listopada roku 2030.
Stoję przed lustrem i brzydzę się samym sobą.
Jestem obrzydliwy, gruby, nic nie warty.
Nie mam już nawet chęci na kochanie się z miłością mojego życia.
Boje się, że mnie opuści.
Dotykam swoich wystających żeber i drżę czując je przez cienką warstwę skóry.
Czemu jesteś taki gruby?
Łzy spływają po moich policzkach.
Chce znów być normalny.

26 listopada roku 2030.
Okrutna data, okrutna godzina.
Siedzę w toalecie opierając się rękoma o sedes.
Wymiotuję. Znowu.
Nie wiem co się ze mną dzieje.
Chce znów być normalny.

1 grudnia roku 2030.
Boję się. Czemu oddychanie tak boli?
Chce komuś powiedzieć o tym jak się czuję, ale się boję. Czemu to znów wróciło? Wszystko było tak idealnie. Chce żyć normalnie.

Lix? Wszystko w porządku? Jest 2:00 w nocy, proszę, wracaj do łóżka — usłyszałem błagalny głos Hyunjina pod drzwiami łazienki. Sen sprawiał mi coraz większy problem, bałem się nawet spać z myślą, że mogę się nie obudzić.

Czy to znak, żeby zacząć mówić prawdę? Chcę żyć normalnie i cieszyć się każdą chwilą spędzoną z moimi bliskimi.

Czuję zapach czarnych chryzantem... chryzantemy...

Hyunjin... — wyszeptałem opierając głowę o drzwi łazienki.

— Tak, słońce? — odpowiedział przejęty.
Martwił się o mnie. Może i udawałem, że wszystko ze mną okej, ale on wiedział, że nie było okej.
Nie bez powodu ukończył studia psychologiczne.

Everything is a lie - HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz