— Czemu ci idioci już strzelają o tej godzinie! — wydarłem się ze stresu gdy niedaleko nas wystrzeliło kilka fajerwerk.
Tak, dziś był dzień na który tak bardzo czekałem ten cały przeklęty rok - sylwester.
Tylko, że dzień był w dosłownym tego słowa znaczeniu bo była dopiero 9:00 nad ranem.— Nie narzekaj tak, ponoć lubisz sylwestra — skomentował Han, który w przeciwieństwie do mnie cieszył się już widokiem kolorowych światełek na niebie.
— Bo lubię, ale jest zbyt wcześnie — westchnąłem, ziewając przeciągłe. Na dworze było -3 stopnie jak nie więcej i mimo ciepłej kurtki z futerkiem, byłem cały przemarznięty. Nie rozumiałem czemu w ogóle byłem teraz na dworzu — dobra wiewiór ale wytłumacz mi co my tak wcześnie robimy na polu.
— Jak ty mnie nazwałeś?! — uniósł się, patrząc na mnie zszokowany z rozszerzonymi źrenicami.
— Oh, nie przeżywaj już tak bo ci się kutas skurczy — wywróciłem oczyma, będąc jednakże dumnym z siebie kiedy przechodząca obok nas grupka chłopaków, zaśmiała się z tego co powiedziałem.
— Boże Felix, jak chciałeś zabłysnąć, to mogłeś się brokatem posypać, bo jedynie wstyd mi robisz — spuścił głowę w dół, chcąc ukryć swoje rumieńce — odpowiadając na pytanie, idziemy do fryzjera!
— Słucham? — spytałem unosząc brew ku górze — aahh umówiłeś się do fryzjera? Czaje bazę. Na jaki kolor farbujesz włosy?
— Na blond, ale nie tylko ja, bo ty też — uśmiechnął się niezręcznie.
— O to fajnie... słucham?! O nie nie nie, za nic w świecie nie przefarbuję moich czarnych włosków — odrazu wyparłem się tego pomysłu, zaczynając machać rękoma, tworząc znak X.
Przywykłem już do tego koloru, którego nie zmieniałem z dobre kilka miesięcy i nie chciałem nagle przechodzić na inny.— Daj spokój Lix, zapomniałeś tego powiedzenia? „Nowy rok, nowy ja", nie daj się prosić. Ta zmiana zrobi ci na dobrze — poklepał mnie po plecach i po chwili obydwoje znaleźliśmy się w przestronnym salonie fryzjerskim, który znałem aż za dobrze.
— Felix! Jak dobrze cię widzieć — słysząc ten miły głos, uśmiechnąłem się. Ostatnio nie mieliśmy czasu na widywanie się, a już samo spotkanie z nim mnie ucieszyło — ty też farbujesz włosy? — spojrzał to na mnie, to na Hana, ostatecznie przytulając mnie na przywitanie.
— Cześć Vernon, wychodzi na to, że tak.
Tylko szkoda, że dopiero teraz się dowiedziałem — spojrzałem z chęcią mordu na Jisunga, który zaśmiał się kierując się już na jakiś wolny fotel.— Chodź, pokaże ci jakie mamy farby do wybory — chwycił moją dłoń i razem udaliśmy się do oddzielnego pomieszczenia, utworzonego na rodzaj zaplecza, gdzie były najróżniejsze farby, szampony itp.
Nie ukrywałem swojego zdziwienia, widząc najróżniejsze kolory, a nawet po kilka ich odcieni. Wybór był zdecydowanie trudny, ale postanowiłem, że zaryzykuję, decydując się na zmiany.~~~
— Gotowy na efekt? — spytał Vernon, trzymając na mojej głowie ręcznik. Za moment miałem się przekonać czy będę żałował swojej decyzji, czy nie i nie powiem, ale stresowałem się.
— Dobra zdejmuj już ten ręcznik bo aż sam się zacząłem stresować! — skarcił go Han, który miał już włosy dawno pofarbowane. Bardzo ładnie było mu w blondzie i ciekawiło mnie jak zareaguje na mój kolor włosów.
Hansol roześmiał się i ściągnął z mojej głowy materiał, który jedynie zasłaniał już wysuszone, ułożone włosy. Przez moment zaniemówiłem, ale słysząc pisk wydobywający się z ust Hana, mogłem wywnioskować, że nie jest najgorzej.
— Lix, wyglądasz cudownie! — klasnął w dłonie podekscytowany — skąd pomysł, żeby akurat zrobić platynowe?
— Sam nie wiem, posłuchałem twojej rady i postanowiłem spróbować coś nowego.
— I wyglądasz świetnie — pracujący tu Koreańczyk uśmiechnął się do mnie, odwracając krzesło w ich stronę — wizyta za darmo dla moich drogich przyjaciół, ale mam nadzieję, że wieczorem uda mi się z wami wypić jakiegoś drinka.
— Pff... oczywiście, że tak, co ty se myślisz — Han wywrócił oczyma, wręcz odpowiadając za mnie i wziął swoją kurtkę z krzesła ubierając ją.
— Jeszcze raz dziękuje, hyung. Chyba będę częściej do ciebie przychodzić.
— Miałem nic nie mówić, ale jako twój bestie nie umiem trzymać języka na kłódkę.
Był tu Hyunjin i też farbował włosy, ale-— Naprawdę?! Na jaki kolor?
— Właśnie miałem mówić, że na jaki kolor to ci nie zdradzę — zaśmiał się widząc moją zawiedzioną minę — wierz mi wygląda świetnie.
— Oj wierzę — wziąłem od niego moją kurtkę, zakładając ją i gdy się pożegnaliśmy, opuściliśmy jego salon fryzjerski — to gdzie teraz?
— Teraz zakupy!
— Tak wcześnie?
— No a co? Lepiej być przygotowywanym, a jak dobrze mnie znasz, pewnie i tak czegoś zapomnę — szturchnął mnie ramieniem i resztę drogi zdecydowaliśmy już przejść w ciszy.
W Seoulu nawet z rana nie można było myśleć o spokoju, bo było to miasto które żyło 24/7, a o tej godzinie większość ludzi jechała do pracy, zakłócając przy okazji śpiewy ptaków, które tak bardzo lubiłem słuchać.
Czasem marzę o zamieszkaniu na wsi...***
part 1 🤌🏼
CZYTASZ
Everything is a lie - Hyunlix
FanfictionWedług wielu ludzi depresja, jest wymysłem danej osoby, której tak naprawdę nic rzekomo nie dolega. Że chce ona po prostu zwrócić na siebie uwagę będąc zdesperowanym. 20 letni Lee Felix jest wymęczony do granic możliwości i mimo wsparcia przyjaciół...