~131~ ★ happy new year ★

1.1K 82 63
                                    

— Czemu ci idioci już strzelają o tej godzinie! — wydarłem się ze stresu gdy niedaleko nas wystrzeliło kilka fajerwerk.
Tak, dziś był dzień na który tak bardzo czekałem ten cały przeklęty rok - sylwester.
Tylko, że dzień był w dosłownym tego słowa znaczeniu bo była dopiero 9:00 nad ranem.

— Nie narzekaj tak, ponoć lubisz sylwestra — skomentował Han, który w przeciwieństwie do mnie cieszył się już widokiem kolorowych światełek na niebie.

— Bo lubię, ale jest zbyt wcześnie — westchnąłem, ziewając przeciągłe. Na dworze było -3 stopnie jak nie więcej i mimo ciepłej kurtki z futerkiem, byłem cały przemarznięty. Nie rozumiałem czemu w ogóle byłem teraz na dworzu — dobra wiewiór ale wytłumacz mi co my tak wcześnie robimy na polu.

— Jak ty mnie nazwałeś?! — uniósł się, patrząc na mnie zszokowany z rozszerzonymi źrenicami.

— Oh, nie przeżywaj już tak bo ci się kutas skurczy — wywróciłem oczyma, będąc jednakże dumnym z siebie kiedy przechodząca obok nas grupka chłopaków, zaśmiała się z tego co powiedziałem.

— Boże Felix, jak chciałeś zabłysnąć, to mogłeś się brokatem posypać, bo jedynie wstyd mi robisz — spuścił głowę w dół, chcąc ukryć swoje rumieńce — odpowiadając na pytanie, idziemy do fryzjera!

— Słucham? — spytałem unosząc brew ku górze — aahh umówiłeś się do fryzjera? Czaje bazę. Na jaki kolor farbujesz włosy?

— Na blond, ale nie tylko ja, bo ty też — uśmiechnął się niezręcznie.

— O to fajnie... słucham?! O nie nie nie, za nic w świecie nie przefarbuję moich czarnych włosków — odrazu wyparłem się tego pomysłu, zaczynając machać rękoma, tworząc znak X.
Przywykłem już do tego koloru, którego nie zmieniałem z dobre kilka miesięcy i nie chciałem nagle przechodzić na inny.

— Daj spokój Lix, zapomniałeś tego powiedzenia? „Nowy rok, nowy ja", nie daj się prosić. Ta zmiana zrobi ci na dobrze — poklepał mnie po plecach i po chwili obydwoje znaleźliśmy się w przestronnym salonie fryzjerskim, który znałem aż za dobrze.

— Felix! Jak dobrze cię widzieć — słysząc ten miły głos, uśmiechnąłem się. Ostatnio nie mieliśmy czasu na widywanie się, a już samo spotkanie z nim mnie ucieszyło — ty też farbujesz włosy? — spojrzał to na mnie, to na Hana, ostatecznie przytulając mnie na przywitanie.

— Cześć Vernon, wychodzi na to, że tak.
Tylko szkoda, że dopiero teraz się dowiedziałem — spojrzałem z chęcią mordu na Jisunga, który zaśmiał się kierując się już na jakiś wolny fotel.

— Chodź, pokaże ci jakie mamy farby do wybory — chwycił moją dłoń i razem udaliśmy się do oddzielnego pomieszczenia, utworzonego na rodzaj zaplecza, gdzie były najróżniejsze farby, szampony itp.
Nie ukrywałem swojego zdziwienia, widząc najróżniejsze kolory, a nawet po kilka ich odcieni. Wybór był zdecydowanie trudny, ale postanowiłem, że zaryzykuję, decydując się na zmiany.

                                        ~~~

— Gotowy na efekt? — spytał Vernon, trzymając na mojej głowie ręcznik. Za moment miałem się przekonać czy będę żałował swojej decyzji, czy nie i nie powiem, ale stresowałem się.

— Dobra zdejmuj już ten ręcznik bo aż sam się zacząłem stresować! — skarcił go Han, który miał już włosy dawno pofarbowane. Bardzo ładnie było mu w blondzie i ciekawiło mnie jak zareaguje na mój kolor włosów.

Hansol roześmiał się i ściągnął z mojej głowy materiał, który jedynie zasłaniał już wysuszone, ułożone włosy. Przez moment zaniemówiłem, ale słysząc pisk wydobywający się z ust Hana, mogłem wywnioskować, że nie jest najgorzej.

— Lix, wyglądasz cudownie! — klasnął w dłonie podekscytowany — skąd pomysł, żeby akurat zrobić platynowe?

— Sam nie wiem, posłuchałem twojej rady i postanowiłem spróbować coś nowego.

— I wyglądasz świetnie — pracujący tu Koreańczyk uśmiechnął się do mnie, odwracając krzesło w ich stronę — wizyta za darmo dla moich drogich przyjaciół, ale mam nadzieję, że wieczorem uda mi się z wami wypić jakiegoś drinka.

— Pff... oczywiście, że tak, co ty se myślisz — Han wywrócił oczyma, wręcz odpowiadając za mnie i wziął swoją kurtkę z krzesła ubierając ją.

— Jeszcze raz dziękuje, hyung. Chyba będę częściej do ciebie przychodzić.

— Miałem nic nie mówić, ale jako twój bestie nie umiem trzymać języka na kłódkę.
Był tu Hyunjin i też farbował włosy, ale-

— Naprawdę?! Na jaki kolor?

— Właśnie miałem mówić, że na jaki kolor to ci nie zdradzę — zaśmiał się widząc moją zawiedzioną minę — wierz mi wygląda świetnie.

— Oj wierzę — wziąłem od niego moją kurtkę, zakładając ją i gdy się pożegnaliśmy, opuściliśmy jego salon fryzjerski — to gdzie teraz?

— Teraz zakupy!

— Tak wcześnie?

— No a co? Lepiej być przygotowywanym, a jak dobrze mnie znasz, pewnie i tak czegoś zapomnę — szturchnął mnie ramieniem i resztę drogi zdecydowaliśmy już przejść w ciszy.
W Seoulu nawet z rana nie można było myśleć o spokoju, bo było to miasto które żyło 24/7, a o tej godzinie większość ludzi jechała do pracy, zakłócając przy okazji śpiewy ptaków, które tak bardzo lubiłem słuchać.
Czasem marzę o zamieszkaniu na wsi...




***
part 1 🤌🏼

Everything is a lie - HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz