- Jonatanie?! Jezu, co się stało? - Joyce wpadła na komisariat razem z Hopem i od razu podeszła do swoich dzieci.
- Pani... - zaczął jeden z policjantów.
- Wszystko gra. - powiedział Jonathan.
- Czemu jest skuty? - zapytała Joyce.
- Pani syn uderzył policjanta. - wyjaśnił policjant.
- Rozkuj go. - rozkazała Joyce.
- Nie mogę tego zrobić...
- Rozkuj go!
- Słyszałeś, Rozkuj go. - powiedział Hooper mając dość tej kłótni.
- Wiem, że wszyscy są zdenerwowani, ale musi pan coś zobaczyć. - powiedział policjant do Hopa. Wyszli na chwilę z komisariatu i bardzo szybko wrócili kładąc na stole karton z ich rzeczami z bagażnika.
- Co to? - zapytała Joyce wpatrując się w rzeczy.
- Zapytaj sowich dzieci, było w ich wozie. - oznajmił Hop patrząc na rodzeństwo.
- Co? - zapytała w szoku.
- Przeszukaliście mój wóz? - Zapytał Jonathan.
- Myślisz, że możesz o to pytać? Pogadamy w moim gabinecie. Anya ty też. - powiedział Hop. Jonathan od razu wstał, ale Anya siedziała.
- Nic nie powiem bez mojego adwokata. - oznajmiła ale jeden z policjantów wziął ją za ramiona i pomógł jej siła wstać. - Dobra, dobra, już. Ale i tak to strata czasu. Nie uwierzycie nam.
- To się okaże. - odpowiedział Hooper.
Weszli do gabinetu i Jonathan wszystko wytłumaczył razem z Nancy pokazując zdjęcie jakie zrobił.
- Krew przyciąga to coś? - zapytał Hop przyglądając się fotografii.
- Nie wiemy. - oznajmił Jonathan.
- To tylko teoria. - pokiwała głową Nancy.
- Przepraszam, mamo. - powiedział Jonathan spoglądając na kobietę, kiedy zostali sami z rodzicielką.
- Przepraszam? - zapytała przerażona - To nie wystarczy.
- Wiem.
- To za mało nawet na początek.
- Chcieliśmy ci powiedzieć, ale... - wtrąciła się Anya.
- A gdyby was też porwało? - zapytała Joyce. - Ryzykowaliście życiem, swoim i Nancy.
- Myślałam, że uratujemy Willa. Wciąż tak myślę. - wyjaśniła Anya.
- Nie możecie tego robić sami. Zachowujecie się jakbyście byli sami, ale nie jesteście. - powiedziała Joyce ledwo wstrzymując drgania w głosie. - Nie jesteście sami.
- Wiem... - odpowiedział szeptem chłopak.
- Cholera. - Przeklęła w głos i mocno przyciągnęła do siebie dzieci tuląc mocno.
- Żądam przeprosin! - krzyknął ktoś w głównej sali.
- Za co?
- Gdzie komendant? Chce z nim rozmawiać!
- Zostańcie tutaj. - powiedział Hop przechodząc obok nich.
Podjechali pod dom Nancy razem z Hopem i przyglądali się jak wyciągając różne kartony z ich domu.
- Muszę wracać do domu. - powiedziała Nancy.
- Nie możesz. - zaprzeczył Hop.
- Moi rodzice tam są!
CZYTASZ
Nine • Steve Harrington • Stranger Things
FanfictionHawkins, miasto przeklęte, miasto szatana. Tak zwane miasto, już od lat 80 miało wiele wypadków. Nie wyśnionych wypadków, których nawet policja nie potrafiła logiczne wytłumaczyć. A to wszystko zaczęło się od zaginięcia pewnego chłopca. Willa Byersa...