Ustawili wszystko zgodnie z ich planem i byli gotowi do bitwy ze stworem, którego nazwano demogorgonem. Anya do swojego kija przybiła gwoździe przez był dużo bardziej niebezpieczny.
Anya wzięła noże i podała reszcie.
- Prosto do pokoju Willa i żeby nie wpaść w pułapkę. - powiedziała Anya.
- Jo-jo się poruszyć i wtedy. - stwierdziła Nancy na co Jonathan odpalił zapalniczkę.
- Jeśli nie chcecie mogę tylko ja. - powiedziała do nich Anya.
- Zróbmy to. - odpowiedziała jej Nancy. Wyciągnęli dłonie i na trzy przecięli sobie na środku wewnętrznej dłoni. Krew poleciała bardzo szybko i mocnym strumieniem.
Opatrzyli sobie dłonie i czekali aż demogorgon się pojawi.
- Słyszeliście to? - zapytała Nancy rozglądając się.
- To tylko wiatr. - odpowiedział jej Jonathan. - Spokojnie. Mama mówiła, że światło się odzywa, gdy to się pojawia.
- Odzywa? - zapytała Nancy zdziwiona.
- Mruga. - wyjaśnił. - To rodzaj alarmu.
- Japier.... - Przeklęła Anya, kiedy podskoczyła z krzykiem na dziwek pukania do drzwi. - Zawału dostanę zaraz.
- Anya, jesteś tam?! - krzyknął głos zza drzwi. To był Steve. Dziewczyna spojrzała na parę siedząca na sofie i podeszła do drzwi niechętnie. - Chce pogadać!
- Nie otwieraj. - odezwała się szeptem Nancy, kiedy Anya złapała za klamkę.
- A co ma tam stać i czekać z nami na demogorgona? - zapytała sarkastycznie - Spłoszę go.
- Anya... - zaczął Steve, kiedy ta otworzyła drzwi po jego usilnym pukaniu.
- Steve, Boże... wyglądasz okropnie. - powiedziała do niego widząc jego posiniaczoną twarz - Nie ważne, musisz stąd odejść, teraz.
- Nie chcę się bić z twoim bratem, spokojnie. - powiedział.
- Nie obchodzi mnie to. - powiedziała stanowczo - Masz stąd odejść, rozumiesz? Nie chcę z tobą rozmawiać...
- Posłuchaj, to wszystko to moja wina... - mówił uderzając w drzwi. - Chcę cię przeprosić i... chcę wszystko naprawić. Proszę... Co ci się stało w rękę? - zapytał patrząc na bandaż cały we krwi. Nagle złapał ją za nadgarstek ciągnąc do siebie. - To krew?
- Robiłam sałatkę. - powiedziała wyrywając się - Wyjdź.
- Co się dzieje? - zapytał podejrzanie.
- Nic, Steve... Błagam cię.
- Słyszałem ostatnio, że twój ojciec wrócił. - odezwał się nagle jakby połączył fakty - On ci to zrobił?
- Nie. - powiedziała mocno trzymając drzwi, kiedy chciał wejść do środka. - Steve!
- Wpuść mnie, Anya! - krzyknął na nią przepychając się do środka. Spojrzał na Nancy i Jonathana. Rozejrzał się szukając Looniego, ale zobaczył tylko, że oni także mają zabandażowane nadgarstki i mnóstwo broni w środku. - Co jest...
- Steve, wyjdź natychmiast. - powiedziała łapiąc go za dłoń i ciągnąć w stronę drzwi, ale tylko się odbiła, bo on nawet się nie ruszył przez co wpadła na niego.
- Wychodź stąd. - powiedział do niego Jonathan. - To nie jest prośba!
- Steve! - Nancy zirytowana całą sytuacją wymierzyła w niego rewolwerem - Wynocha!
CZYTASZ
Nine • Steve Harrington • Stranger Things
FanfictionHawkins, miasto przeklęte, miasto szatana. Tak zwane miasto, już od lat 80 miało wiele wypadków. Nie wyśnionych wypadków, których nawet policja nie potrafiła logiczne wytłumaczyć. A to wszystko zaczęło się od zaginięcia pewnego chłopca. Willa Byersa...