- Mamo, śniadanie gotowe. - powiedziała Anya. Tym razem to ona zajęła się przyrządzeniem jajecznicy. Nałożyła na talerze i chciała położyć na stole.
- Nie, uważaj na plakat. - powiedziała Joyce łapiąc za papiery na stole. Anya spojrzała na swojego brata smutno czekając aż mama uporządkuję na stole i będzie mogła położyć talerze.. - Nie mogę jeść.
- Musisz, mamo. - powiedział Jonathan biorąc stronę siostry.
- Posłuchajcie. - zaczęła Joyce zmieniając temat - Punkt ksero otwierają za pół godziny.
- Wiem. - powiedziała Anya.
- Nie pójdziesz sama. - stwierdziła od razu.
- Jadę z Jonathanem. - oznajmiła jej starając się być łagodna. - Nic nam nie będzie.
- ...Karen was zawiezie. - Joyce kompletnie zignorowała słowa córki - ja będę tu czekała.
- Dobra. - Anya zgodziła się dla spokoju ducha mamy. Nie chciała jej jeszcze bardziej denerwować.
- Ile kopii? 200? 300? Ile kosztują?
- Mamo... - powiedział Jonathan podchodząc do niej z drugiej strony.
- 10 centów. Dziesięć centów... - Joyce zaczęła liczyć patrząc na pieniądze.
- Mamo! - Anya lekko podniosła głos trzymając ją za dłonie. - Spokojnie.
- Nie możesz się tak zachowywać. - uznał Jonathan delikatnie.
- Przepraszam.
- Już dobrze. - powiedział. W tym momencie od razu rozległo się pukanie do drzwi. Joyce szybko pobiegła w tamtym kierunku i otworzyła je Hooperowi.
- Czekamy od sześciu godzin. - powiedziała do niego na powitanie.
- Przyszedłem tak szybko, jak mogłem. - odpowiedział jej zamykając za sobą drzwi.
- Sześć godzin. - Joyce powtórzyła mu.
- Zaufajcie mi. Szukaliśmy całą noc aż do Cartersville.
- I?
- Nic. - Joyce na te słowa jęknęła i zakryła usta dłonią. - Flo mówi, że ktoś dzwonił.
- Tak. - Joyce zaprowadziła Hopa do telefonu. Spojrzał na praktycznie spaloną słuchawkę.
- Burza usmażyła telefon na cacy. - oznajmił Hooper.
- Burza? - prychnęła Joyce.
- A niby co?
- To nie wydaję ci się dziwne? - Joyce wskazywała na telefon.
- Owszem.
- Możecie namierzyć, kto dzwonił? - zapytała Anya patrząc na policjanta.
- To tak nie działa. - odpowiedział jej. - Jesteś pewna, że to był Will? Według Flo słyszałaś sam oddech.
- Tak, ale to był Will. - powiedziała pewna siebie. - Był przerażony, a potem to coś...
- Ktoś robił sobie żarty. - stwierdził Hop do płaczącej Joyce. - Próbował cię nastraszyć.
- Kto? - zapytał Jonathan.
- Było o was w tv. Różne świry chadzają po świecie. Fałszywe tropy, żarty...
- To nie był żart. - przerwała mu Joyce. - To był Will.
- Joyce...
- Może mi zaufasz? - zapytała go podnosząc głos - Uważasz, że zmyślam?
CZYTASZ
Nine • Steve Harrington • Stranger Things
أدب الهواةHawkins, miasto przeklęte, miasto szatana. Tak zwane miasto, już od lat 80 miało wiele wypadków. Nie wyśnionych wypadków, których nawet policja nie potrafiła logiczne wytłumaczyć. A to wszystko zaczęło się od zaginięcia pewnego chłopca. Willa Byersa...