Rozdział 2 Dziwadło na Maple Street

1.2K 39 5
                                    

- Mamo, śniadanie gotowe. - powiedziała Anya. Tym razem to ona zajęła się przyrządzeniem jajecznicy. Nałożyła na talerze i chciała położyć na stole.

- Nie, uważaj na plakat. - powiedziała Joyce łapiąc za papiery na stole. Anya spojrzała na swojego brata smutno czekając aż mama uporządkuję na stole i będzie mogła położyć talerze.. - Nie mogę jeść.

- Musisz, mamo. - powiedział Jonathan biorąc stronę siostry.

- Posłuchajcie. - zaczęła Joyce zmieniając temat - Punkt ksero otwierają za pół godziny.

- Wiem. - powiedziała Anya.

- Nie pójdziesz sama. - stwierdziła od razu.

- Jadę z Jonathanem. - oznajmiła jej starając się być łagodna. - Nic nam nie będzie.

- ...Karen was zawiezie. - Joyce kompletnie zignorowała słowa córki - ja będę tu czekała.

- Dobra. - Anya zgodziła się dla spokoju ducha mamy. Nie chciała jej jeszcze bardziej denerwować.

- Ile kopii? 200? 300? Ile kosztują?

- Mamo... - powiedział Jonathan podchodząc do niej z drugiej strony.

- 10 centów. Dziesięć centów... - Joyce zaczęła liczyć patrząc na pieniądze.

- Mamo! - Anya lekko podniosła głos trzymając ją za dłonie. - Spokojnie.

- Nie możesz się tak zachowywać. - uznał Jonathan delikatnie.

- Przepraszam.

- Już dobrze. - powiedział. W tym momencie od razu rozległo się pukanie do drzwi. Joyce szybko pobiegła w tamtym kierunku i otworzyła je Hooperowi.

- Czekamy od sześciu godzin. - powiedziała do niego na powitanie.

- Przyszedłem tak szybko, jak mogłem. - odpowiedział jej zamykając za sobą drzwi.

- Sześć godzin. - Joyce powtórzyła mu.

- Zaufajcie mi. Szukaliśmy całą noc aż do Cartersville.

- I?

- Nic. - Joyce na te słowa jęknęła i zakryła usta dłonią. - Flo mówi, że ktoś dzwonił.

- Tak. - Joyce zaprowadziła Hopa do telefonu. Spojrzał na praktycznie spaloną słuchawkę.

- Burza usmażyła telefon na cacy. - oznajmił Hooper.

- Burza? - prychnęła Joyce.

- A niby co?

- To nie wydaję ci się dziwne? - Joyce wskazywała na telefon.

- Owszem.

- Możecie namierzyć, kto dzwonił? - zapytała Anya patrząc na policjanta.

- To tak nie działa. - odpowiedział jej. - Jesteś pewna, że to był Will? Według Flo słyszałaś sam oddech.

- Tak, ale to był Will. - powiedziała pewna siebie. - Był przerażony, a potem to coś...

- Ktoś robił sobie żarty. - stwierdził Hop do płaczącej Joyce. - Próbował cię nastraszyć.

- Kto? - zapytał Jonathan.

- Było o was w tv. Różne świry chadzają po świecie. Fałszywe tropy, żarty...

- To nie był żart. - przerwała mu Joyce. - To był Will.

- Joyce...

- Może mi zaufasz? - zapytała go podnosząc głos - Uważasz, że zmyślam?

Nine • Steve Harrington • Stranger ThingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz