18

178 10 5
                                    

                Brunet chodził zaniepokojony wokół drzewa, Naruto już dawno powinien był się pojawić jednak wciąż go nie ma. Słońce powoli zaczynało pojawiać się na horyzoncie, nie spał całą noc coś nie dawało mu spokoju i miał co do tego złe przeczucia. Znał naturę blondyna i wiedział że ten mógł zwyczajnie zasnąć nad papierami, wiedział że z pewnością nie zapomniałby o ich spotkaniu. O wielu rzeczach i wydarzeniach mógł zapomnieć, ale z pewnością nie o tym. Przez te kilka miesięcy jeszcze nigdy nie miało to miejsca, zawsze się pojawiał czasami nawet kiedy już spał, co tylko potęgowało jego niepokój. 

Dopiero gdy słońce wniosło się w górę zastępując księżyc przestał krążyć, zamiast tego przystaną biorąc kilka głębszych oddechów. Musiał się uspokoić bo nie przyniesie to nic dobrego. W końcu postanowił, jeśli do wieczora nic się nie zmieni i nie dostanie jakiejś informacji wraca do wioski. 

Póki co nie ma powodów do paniki, coś jednak nie dawało mu spokoju a myśl że stało się coś złego nieodzownie zapanowała w jego umyśle, mimo to zepchnął ją na dalszy plan. Z natury nie należał do osób impulsywnych, choć w kwestii tego blondyna mijało się to z prawdą

***

               W tym samym czasie w szpitalu wiosce liścia panował zamęt, trzy kobiety będące jednocześnie najbardziej utalentowanymi lekarzami walczyli o życie ich przyjaciela, przywódcy, ucznia. Ich pracy nie ułatwiał fakt że najpewniej przez truciznę wysokiej klasy, przepływ czakry w jego ciele ustał. Nic, kompletnie. Jakby te wielkie pokłady za równo jego, jak i Kyuubiego nie istniały. Zbudzony w środku nocy przez jednego z ANBU Shikamaru przejął stołek głównodowodzącego, Hinata i dzieciaki rzecz jasna również zostały poinformowane. Teraz przesiadywali już kolejną godzinę siedzieli na krzesłach. Mała Himawari spała w objęciach siedzącej mamy na której twarzy wciąż widać były ślady na policzkach zostawionych przez łzy i przekrwione oczy,  dłonie którym ją obejmowała trzęsły się. Boruto chodził w kółko po korytarzu nerwowo przygryzając paznokcie. 

- Boruto!!! - Krzyk rozniósł się po korytarzach, nie zwiastował on z pewnością niczego dobrego. Już chwilę później mogli ujrzeć wściekłą Saradę podążającą w ich kierunku. - Czemu nie przyszedłeś na spotkanie! Mieliśmy dokończyć dzisiaj mi...sje - Przerwała kiedy ich oczy się spotkały. Rozejrzała się i zobaczyła również pozostałą dwójkę członków rodziny Uzumaki. 

- Sarada spokojnie, Boruto z pewnością ma dobre wytłumaczenie - Powstałą cisze przerwał Mitsuki posyłając w stronę wspomnianego chłopaka uśmiech. Stanął obok koleżanki z drużyny uważnie się wszystkiemu przyglądając. - Co się stało, dlaczego płakałeś? - Ton jego głosu przybrał zmartwiony wyraz.

- W cale nie płakałem! - Oburzył się mierząc go zdenerwowanym spojrzeniem, nie komentując że i tak doskonale widać było że kłamie. 

- Boruto! Obudzisz siostrę! - Posłała synowi karcące spojrzenie, blondyn od razu przestał się wykłócać. Nikt z nich nie mógł zasnąć gdy otrzymali wieści, wspólnie więc postanowili że zamiast bezczynnie czekać w łóżkach będą czekać pod salą, granatowłosa mocno przejęła się stanem ojca wypłakując się przez kilka godzin w ubranie mamy. 

- Co się stało? - Tym razem odezwała się czarnowłosa której złość wyparowała gdy zobaczyła przyjaciela. 

- Ojciec, on.....on jest operowany już szóstą godzinę. - Przełknął ślinę i spuścił głowę, nie chciał być widziany w takim stanie. - Został odtruty jakimś specyfikiem blokującym przepływ czakry a później zaatakowany przez podmienione dokumenty sterowane przez kogoś - Wszystko powiedział na jednym wdechu. 

Nowy Początek - SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz