25

178 11 5
                                    

         Od rana był niezwykle zabiegany, wstając rano okazało się że powinien już od dwóch godzin siedzieć w swoim gabinecie zajmując się nową kupką dokumentów. Szczęście że nie miał dzisiaj umówionego żadnego spotkania czy inspekcji bo z pewnością byłby spóźniony. Podczas szamotaniny gdzie schodził po schodach jednocześnie próbując założyć spodnie i pozapinać pozostałe guziki pomarańczowej koszuli, omal nie spadł obijając sobie kości. 

Wpadł jeszcze do kuchni chcąc sięgnąć po jabłko na szybkie śniadanie i zaparzyć ukochaną kawę. Choć od dobrego tygodnia sypiał o wiele lepiej niż kiedykolwiek nie wyobrażał sobie dnia bez ciepłego brązowego naparu na biurku. Znajdującego się w lekkim odstępie od dokumentów, wolał nie ryzykować stawiania kubka gdzieś bliżej by przez przypadek nic nie zalewać. Brał pierwszy gryz czerwonego, dorodnego owocu trzymanego w dłoni kiedy w oczy rzuciła mu się kartka leżąca na blacie obok pojemnika z kawą. 

Uśmiechnął się delikatnie, Sasuke doskonale wiedział że choćby się paliło musiał napić się kawy na dobry początek dnia. Ładne, zgrabne w niektórych miejscach zdobione litery przedstawiały powód dlaczego nie zastał go po przebudzeniu w łóżku. Fakt, zauważył brak dodatkowego źródła ciepła jakim było drugie ciało. Z góry uznał jednak że ten udał się na zwiady po wiosce, czy gdzieś na wyłączonym z użytku publicznego polu treningowym właśnie ćwiczył. Prawdziwy powód był z goła inny niż zakładał, albowiem okazało się że Tsunade przyszła po niego z samego rana by następnie zabrać na zabieg do szpitala. Co stwierdził po spojrzeniu ówcześnie na zegarek, miało miejsce trzy godziny temu. Gdzieś tam w środku zrobiło mu się przyjemnie ciepło na myśl że zostawił tą wiadomość z myślą żeby nie musiał się martwić. Kolejny raz nie mógł uwierzyć we własne szczęście. 

W gabinecie pojawił się dwie minuty później ze zjedzonym w połowie jabłkiem w jednej dłoni, w drugiej trzymając kawę. Na twarzy miał ogromny uśmiech, z którego nawet nie zdawał sobie sprawy. To nie zmieniło się nawet kiedy słuchał kolejnego wykładu Shikamaru. 

***

Pomieszczenie w lekkim półmroku przypominało scenę niczym z horroru. Opowieści tej z typu o starym domu na przedmieściach w którym, według opowieści x lat temu zmarła standardowa rodzina; matka, nie pracująca zajmująca się domem, ojciec sławny lekarz przyjmujący w swoim domowym gabinecie, starszy brat, praktykant idący w ślady ojca i młodsza córka ubierającą się w różowe sukienki, ulubienica wszystkich. Przekładna rodzina, pomocna, miła nikomu nieprzeszkadzająca. Do dnia aż w niewyjaśnionych okolicznościach znikają z dnia na dzień, a noc przed dzień ich zniknięcia sąsiad słyszał odgłosy walki i jakieś krzyki. 

Nic więcej nie potrzeba by stworzyć taką historyjkę, ta przechodzi od staruszki do córki aż ta w przestrodze opowie o tym dzieciom a te jak wiadomo są bardzo szczere więc już kolejnego dnia wszyscy z wioski będą ją znać. Sam budynek będzie robił za swoisty dom strachu do którego jedynie chojraki w geście przypodobania się rówieśnikom udawały się w nocy. Choć i tak większość z nich ucieka z podkulonym ogonem gdy tylko usłyszy dźwięk łamania gałęzi, będąc przekonanym że to duch usłyszał jego kroki. W rzeczywistości to tylko sarna z lasu za nim, uciekła spłoszona obecnością człowieka. I tylko czasami zastanawiano by się co tak naprawdę przytrafiło się tej rodzinie, "a przecież tacy pomocni byli, dzieci zawsze się witały!". Wypowiedziane przez jedną ze staruszek przy popołudniowej herbatce. 

Nikt nigdy nie domyśliłby się prawdy. W której to małżeństwo postanowiło przenieść się do ciężko chorej matki, w spadku dostając dom dwa razy większy od swojego poprzedniego i po odbytej żałobie prowadzi szczęśliwe życie.  

Nowy Początek - SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz