28

165 10 9
                                    

             Wszystko działo się tak szybko że nie był pewien czy gdyby nie rinnegan w jego prawym oku byłby wstanie wszystko dokładnie zobaczyć. 

Kiedy już miał doskakiwać do boku Naruto, rejestrując że stoi on właśnie przed ich nowym przeciwnikiem i mimo że nie typem wykrywającym czakry mógł stwierdzić że ten miał jej od groma. Słowa jakie zasłyszał od swojego przeciwnika były więc jak najbardziej prawdziwe. Dopiero po upłynięciu maksymalnie dwóch sekund zorientował się że młoda dziewczyna za nim, która chwilę temu była nieprzytomna właśnie wstawała i sądząc po jej minie chciała zrobić coś destrukcyjnego. Był zbyt wciąż zbyt daleko by użyć możliwości swojego fioletowego oka, nie był na tyle szybki by dobiec tam na czas. Już miał krzyczeć w jego kierunku kiedy uprzedziła go Sakura. 

Różowowłosa w pierwszej chwili spokojnie szła by zając się poszkodowanymi, walkę chcąc pozostawić blondynowi. Ona pierwsza zauważała co miała zamiar zrobić dziewczyna, szybko znalazła się przy nim by odrzucić go po za pora rażenia. Co w rezultacie skończyło cię uderzeniem plecami o mur. 

Sekundę później rozległ się wybuch, jaki odczuł nawet on stojąc kilakaście czy nawet kilkadziesiąt metrów dalej. Został uderzony zakurzonym, skondensowanym powietrzem. Musiał bardziej zaprzeć się na stopach by nie odlecieć w tył tak jak niektóre z gruzów. 

Kiedy wszystko opadło, zakaszlał kilka razy odganiając dłonią zanieczyszczone powietrze. W uszach wciąż czuł przeraźliwy pisk przez jaki niedługo później przedarł się znajomy krzyk. Zadziałało to na niego jakby został porażony piorunem, w mgnieniu okna jego zmysły na powrót się wyostrzył a on sam kompletnie zignorował sadzę na swojej twarzy oraz inne skutki niedawnej eksplozji. 

Zdziwiony zamrugał kilkakrotnie myśląc że obecnie jedynie śni, że własny umysł się z nim bawi a w rzeczywistości leżał głową na udach blondyna podczas gdy on przeglądał zwój jaki dzisiaj odnaleziono. Obraz jaki miał obecnie przed oczami wydał mu się tak bardzo nierealny że aż musiał uszczypnąć się dłoń. Odczuwany ból, przeczył wizje o śnie. 

Naruto klękał przed różowołosą kobietą, choć leprze byłoby stwierdzenie tego co z niej pozostało. 

Dziewczyna przypominająca wyglądem chłopaka którego samo jego imię budziło w nim jedynie pogardę, odrazę i wściekłość używając ładunków ukrytych pod płaszczem jak i tymi na ubraniu odebrała sobie życie wysadzając się w powietrze. Desperacki ruch przez który znaleźli się w tym miejscu. 

Mimo tego co widział wciąż był spokojny, po prostu nagle zaczął czuć się pusty. Nie tak jakby czegoś mu brakowało. Ani razu nie odczuwał względem Sakury większej sympatii niż do szczeniaka znalezionego na ulicy, którego podniósł, nakarmił a następnie zaniósł do domu wskazanego na zielonej obroży. Przez większość czasu zwyczajnie go irytowała lub byłą obojętna. 

Był moment podczas wielkiej wojny kiedy naprawdę myślał że jego dawna koleżanka z drużyny zmieniła się. Biła od niej pewność siebie i stanowczość. Koniec końców jednak nie wyleczyła się z obsesji do niego. Nie zależnie od tego została ona jego żoną, mają nawet córkę jaka odziedziczyła od niego oczu oraz większą część aspektów wizualnych. 

Ostatni czas również nie sprawił że cokolwiek względem tego mogło się zmienić bądź dać mu chociaż tą szansę. 

Jednak, pomimo tego nie chciał jej śmierci. Doskonale wiedział że Naruto uważał ją za przyjaciółkę. Była matką Sarady. Mimo wszystko spędzili ze sobą masę chwil, tych dobrych i tych znacznie gorszych. Znali się długo, widzieli jak zmieniają się z dzieciaków porywających się z motyką na słońce w nastolatków z okresem buntu dążących do siły jaka przysłużyła się do uratowania później świata. Aż po dzień dzisiejszy, gdzie byli już dorośli mieli rodziny i kiedy w reszcie przejrzał na oczy. 

Nowy Początek - SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz