Rozdział 35

395 19 0
                                    

- Szefie mamy coś. - dobiega mnie głos z prowizorycznego gabinetu tego karalucha. Wchodze do pomieszczenia i wyciągam rękę po niewielką jasną taczkę. Biorę ją do ręki i przeglądam jej zawartość.

- Sukinsyn. - warcze, zaciskając place na szorstkim materiale. W środku znajduje się kilkanaście fotografii, które przemawiają na moją niekorzyść. Jestem uchwycony w momencie przekazu narkotyków w niewielkiej walizce oraz w porcie, gdzie razem ze wspólnikami dogadywałem ostatnie szczegóły przerzutu na światową skale. Przeglądam pozostałe zdjęcia, które mogą mnie pogrążyć. Zuchwały skurwiel wykorzystał moją żonę, aby mnie szpiegować. Właściwie to ona sama mu się nawinęła, a ta policyjna szumowina wykorzystała tylko okazje.

- Zabierzcie komputer i opróżnicie sejf.- rozkazuje, zatrzaskując papiery. Przyciskam je do boku i wychodze na zewnątrz. Rzucam papiery na boczne siedzenie, siadam za kierownicą i czekam, aż moi ludzie się skończą. Uwijają się dość szybko. Zaledwie po kilku wszystko jest spakowane i możemy odjeżdżać. Ruszam jako pierwszy, a oni zaraz za mną.

Nie wróce dzisiaj do domu. Nie ma mowy. Musze przetrawić wszystko czego dopuściła moja ukochana małżonka. W samotności przeanalizować zdobyte przez Lopeza materiały na mnie, dlatego obydwa samochody skręcają na drogę prowadzącą do klubu. Samotność i butelka dobrej whisky to jest to, czego mi w tej chwili najbardziej potrzebna. Moi ludzie parkują na tyłach klubu, a ja zabieram dokumenty i niepostrzeżenie przedostaje się do środka.

- Reszte rzeczy zanieście Draco do jego sektora. - rozkazuje, zostawiając ich na jednym z opustoszałych korytarzy. Przechodze do głównej sali, a potem kieruje się schodami do góry. Zatrzaskuje za sobą drzwi i rzucam teczkę z dowodami na biurku. Z barku wyciągam butelkę bursztynowego alkoholu i szeroką szklankę, którą zapełniam do połowy. Siadam na swoim skórzanym fotelu i niewiele myśląc, otwieram zbiór obciążających mnie dowodów. Oprócz zdjęć jest tutaj kilka raportów, które zawierają bardziej obszerny opis wydarzeń.

"Severus Snape od kilkunastu lat podejrzany jest o przemyt narkotyków na światową skalę. Z dobytych przeze mnie materiałów wynika, że spotkał się z włoskimi przemytnikami w porcie i przekazał im w walizce niewielką ilość kokainy do tzw. testów.... "

Musze się tego pozbyć i to jak najszybciej. Wyciągam z kieszeni telefon i wybieram numer do blondyna, który w tej chwili pracuje nad rozpracowaniem komputera, dobraniem się do dysku i zaszyfrowanych dokumentów na pulpicie.

- Pracuje. - burczy oburzony.

- Wiem. - prycham. - Ten skurwiel dowiedział się o interesie z włochami. Po przełamaniu zabezpieczeń pozbądź się wszystkiego.

- Myślisz, że ma kopie?

- Jestem tego pewny, ale licze, że dogada się z komendantką i przekaże jej obciążające mnie dowody w zamian za czyste papiery i adres żoneczki.

- A jeśli nie? - To możliwe. Nie jestem pewny, czy dogada się z panią komendant. Jeśli nie przekaże jej zdobytych dowodów będę muszony zebrać swoich ludzi i wyruszyć na polowanie.

- Zapolujemy na niego. - unoszę kącik ust i upijam spory łyk alkoholu.

- Moglibyśmy użyć jego dzieci, jako przynęty. - proponuje chłopak po drugiej stronie.

- Nie. Mieszkają w innym kraju, a ściągnięcie ich tutaj zajęłoby za dużo czasu. - odrzucam natychmiastowo ten pomysł. Nie mam najmniejszej ochoty na pogoń za nieświadomymi dzieciakami, próbą ich porwania i sprowadzenia do ojca, z którym nie mają kontaktu od kilku lat. Obudziłbym wulkan, którego skutki nie byłyby dla mnie za przyjemne. - Wszystko rozstrzygnie się w ciągu dwóch dni.

Powiew Świeżości [Sevmione] 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz