Rozdział 48

441 19 0
                                    

Za nim poszedłem spać, postanowiłem się wykąpać. Musiałem zmyć z siebie wydarzenia ostatnich dni, cały ten stres oraz paraliżujących strach o kobietę, którą kocham najbardziej na świecie. Pod strumieniem gorącej wody spędziłem kilkanaście minut. Napewno więcej, niż trzydzieści, ale mniej niż godzinę. Stałem, a ciepła woda spływała po moim ciele i zmywała ostatnie krople krwi, które na nim zostały. Moje oczy natomiast utkwione były w wyłożonej połyskującymi kafelkami ścianie. Przez cały ten czas zastanawiałem się nad tym co się wydarzyło. Zastanawiałem się nad nami i doszedłem do wniosku, że dobrze wybrałem. Ona była, jest i będzie tą właściwą dla mnie. Kocha mnie, a ja kocham ją. Nic więcej nie jest nam potrzebne. Nasza miłość jest ważna i cholernie silna. Dodatkowo moja małżonka, jak przystało na panią Snape jest bardzo dzielna i wytrzymała. Nie siedziała bezczynnie. Próbowała się uwolnić i się jej udało. Walczyła o swoje  życie i z moją małą pomocą wygrała. Jestem z niej cholernie dumny, a w środku potwornie zadowolony. Kobieta ideał. Po długich rozmyślaniach o niej i zasypaniu ją masą komplementów w swojej głowie postanowiłem w końcu wyjść. Zakręciłem kurek, wytarłem ciało białym ręcznikiem, ubrałem bokserki i położyłem się spać. Na drugi dzień czuwałem przy jej łóżku szpitalnym i czekałem, aż się obudzi. Nie obudziła się. W kolejny również tego nie zrobiła. Martwiłem się, dlatego udałem się na rozmowę z jej lekarzem prowadzącym. Specjalista zapewnił mnie, że mój anioł otworzy oczy za kilka dni. Rzeczywiście miał racje. Brunetka obudziła się piątego dnia. Ujrzałem jej piękne oczy i zaniemówiłem. Nie wiedziałem co powiedzieć, dlatego z oczarowaniem spoglądałem jak świdruje wnętrze. Pojęcie gdzie się znajduje zajęło jej kilka minut, a kolejne zrozumienie kto czuwa przy jej łóżku. Gdy zrozumiała, że to ja jej usta delikatnie uniosły się do góry. Nie trwało to jednak długo. Po chwili na jej twarzy nie było widać żadnych emocji, jedynie jej oczy iskrzyły delikatnym blaskiem i dawały złudną nadzieje, że wszystko jakoś się ułoży. Przez następne kilka dni, a dokładnie tydzień pojawiły się pierwsze objawy. Wymiotowała, miała zawroty głowy i silne bóle w klatce piersiowej. Dzięki szybkiemu wdrożeniu leków objawy złagodniały i stopniowo ustępowały. Jej twarz nabierała właściwych kolorów, a siniaki blakły. Dalej zdobiły jej piękną skórę, ale już nie tak bardzo jak wcześniej. Otarcia, rozcięcia na rękach i twarzy zamieniły się w zaschnięte strupy. Jeśli chodzi o rozcięcie na udach nie było tak kolorowo. Rana była widoczna i wciąż promieniowała ostrym bólem. Informację o możliwej bliźnie zostawiłem w rękach lekarza. Jej reakcja była żadna. Nie było wrzasków rozpaczy tylko bezgłośne przytaknięcie głową. Nawet jej oczy nie ruszyły się o milimetr. Moja żona nie reagowała. Nie chciała ze mną rozmawiać, przez co w mojej głowie zapaliła się ostrzegawcza lampka. Coś było nie tak. Coś wisiało w powietrzu, a ja nie miałem pojęcia co. Po kościach czułem, że to nic przyjemnego. Pociłem się, pocierałem nerwowo kark i zgniatałem palce, a ona zamiast szybko zakończyć moją mękę tylko ją przedłużała. Pod koniec tygodnia nie wytrzymałem. Ścisnąłem brwi, zacisnąłem zęby i gdy byliśmy sami wymusiłem na jej rozmowę.

- Powiesz o co chodzi czy będziesz mnie tak torturować do końca życia? - moje oczy pociemniały, a budzący gniew rozmył jej piękny obraz.

- Chce rozwodu. - oznajmiła wyprutym z jakikolwiek emocji głosem.

- Słucham? - wydusiłem zaskoczony. Zamurowało mnie. Tego się nie spodziewałem. Spojrzałem w jej oczy, ale nie ujrzałem w nich miłości. Jej wzrok był obojętny i zimny.

- Chce rozwodu. Już rozmawiałam z prawnikiem. - oznajmia, a mnie paraliżuje. Rozmawiała z prawnikiem? Kiedy? Od początku byłem tutaj cały czas. Siedziałem przy jej łóżku dwadzieścia cztery na dobę w przeciągu dwóch tygodni. Kiedy z nim rozmawiała? Staram sobie przypomnieć czy wychodziłem stąd dłużej, niż na dwie godziny. Raz zostawiłem ją na cały dzień. Musiałem zakończyć sprawę porządków i transportu. Kokaina bezpiecznie dotarła do Hiszpanii, trzy ciała zostały zmielone przez płomienie, a czwarte zostało przetransportowane do zakładu pogrzebowego jednego z moich wspólników i czeka na swoją kolej. Jeszcze nie zdecydowałem się co z nim zrobie i przez najbliższe kilka dni też nie zdecyduje. Jaki kurwa rozwód? Czy ona zwariowała? Oszalała do reszty?

Powiew Świeżości [Sevmione] 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz