Rozdział 18

656 29 2
                                    

Następnie dni w niczym nie przypominały poprzednich. Od przerażającego porwania i wizyty byłej narzeczonej Severusa minęły dwa tygodnie. Rozwścieczona, jak stado byków kobieta nie pojawił się więcej w naszym domu, a właściwie w jego willi. Odpuściła i pozwoliła spędzić nam wspólnie miłe chwile. Czułam, że przez cały ten czas czarnowłosy próbował sprawić, aby zapomniała o tym, co mnie spotkało. Pragnął, abym zaznała u jego boku szczęściu i skrycie muszę przyznać, że mu się udało. Szczęście rozpierało moje wnętrze, a serce z każdym kolejnym dniem coraz bardziej szalało za tym czarnowłosym diabłem. Zakochiwałam się w nim. W jego czarnych jak noc oczach, gęstych włosach, pokrytym tatuażami ciału i pełnej mroku duszy. Byłam tego pewna tak samo, jak tego, że nie dam rady powstrzymać swojego pragnącego ognistej miłości serca. Już teraz mogę stwierdzić, że jest za późno i przepadnę prędzej czy później. W pewnym stopniu mnie to przeraża, ale z drugiej strony wiem, że będzie dla mnie dobry. Może nie cały czas, ale nigdy nie użyje wobec mnie wulgarnego wyzwiska i nie spróbuje siłą zamknąć w domu. On jest inny. Jest lepszy, niż Ron, który teraz pewnie gotuje się z wściekłości i wyrywa sobie wszystkie włosy z głowy. Rudowłosy w czasie naszego wspólnego życia nie chciał, żebym pracowała. Chciał, żebym siedziała w domu, sprzątała, gotowała pyszne obiadki, gdy wróci z pracy i urodziła mu gromadkę roześmianych dzieci, którymi zajmować miałam się oczywiście ja. Severus jest jego przeciwieństwem i dzisiaj się o tym przekonam. Musze z nim porozmawiać o czymś bardzo ważnym. Wpadłam na to w połowie pierwszego tygodnia i od tego czasu o tym rozmyślam. Rozważałam wszystkie za i przeciw a na koniec stwierdziłam, że bez rozmowy z nim nic nie wskóram. Muszę się z nim podzielić moim szalonym pomysłem i mam nadzieje, że zgodzi się mi pomóc w jego realizacji.

- Jesteś zajęty? - pytam, uchylając drzwi od jego gabinetu. Mężczyzna siedzi za biurkiem i stuka wielkimi palcami w klawisze na laptopie.

- Nie. - odpowiada, nie odrywając wzroku od urządzenia. Po cichu zamykam drzwi i podchodzę bliżej. Po jego prawej stronie dostrzegam rozsypany i znajomy biały proszek. Marszczę brwi, przyglądając mu się dłuższą chwilę.

- To kokaina. - objaśnia, unosząc leniwie głowę. - Czysta i dobrej jakości kokaina. - dodaję z zuchwałym uśmieszkiem. Obok proszku dostrzegam również porysowaną kartę kredytową, która od dawna pewnie nie działa.

- Wciągałeś? - pytam ze zmarszczonymi brwiami.

- Tak. To czysty towar. To mój towar, który nie wyrządzi mi krzywdy. - zapewnia mnie z diabelskim uśmieszkiem.

- Wiesz, że to niebezpieczne? - dopytuje, na co on tylko się śmieje. - Wiesz, że po zażyciu tego masz zwiększony popęd seksualny? - unoszę powoli brew i podchodzę bliżej. Strzepuje biały proszek razem z kartą na podłogę i siadam na jego miejscu. Czarnowłosy odstawia laptopa na bok i przysuwa się do mnie za pomocą obrotowego krzesła. Jego ręce lądują na moim udach, palcami podwija zwiewną sukienkę i dotyka opuszkami nagiej i wrażliwej skóry.

- To objaw, na który nie powinnaś narzekać. - śmieje się szatańsko i skrada długi pocałunek na moich ustach.

- Handlujesz tym? - pytam, a w odpowiedzi czarnowłosy kiwa głową.

- Gdzie?

- Gdzie się da skarbie. W klubach, w hotelach i w wielu innych miejscach.

- Przemyt? - mówił, że ma wielu przyjaciół spoza granic Hiszpanii. Do nich pewnie też trafia ten jego cudowny towar, a w zamian czarnowłosy przytula sporą ilość pieniędzy.

- Mhm. - mruczy, unosząc się. Całuje moją szyję, a drugą ręką odchyla głowę do tyłu, aby mieć lepszy dostęp.

- Czym jeszcze się zajmujesz? - pytam próbując powstrzymać jego wygłodniałe ręce, które pieszczą wszystkie zakamarki mojego ciała.

Powiew Świeżości [Sevmione] 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz