Rozdział 5 ⭐

1.1K 43 3
                                    

- Dziewczyny tutaj.. - zaczęłam, ale głos stanął mi w połowie drogi. Nie mogłam znaleźć słów, aby opisać nasz pokój.

- Są zajebiście wielkie łóżka. - piszczy podekscytowana Ginny i rzuca się na jedno z nich. Dziewczyna szczerzy się zadowolona. Jej swoboda i wolność wpędzają mnie w zazdrość. Też chciałabym się tak czuć. Niczym nie zaszczuta i żywa.

- Właśnie. - mamrocze, odwracając od niej wzrok. Zajmuje się wnętrzem, aby pozbyć się tego paskudne uczucia. Zazdrość wobec własnej przyjaciółki to nic dobrego.

Dwa łóżka są przysunięte do siebie, a trzeci umieszczone zostało bliżej okna. Okno ciągnęło się z jednego końca ściany, aż do drugiego. Było ogromne, ale nie powinno mnie to dziwić. Wszystko tutaj jest wielkie i majestatyczne. Po prawej stronie znajdowały się drzwi od łazienki, a przy nich niewielki stolik z fotelem. Największym bajerem jednak były lampki, które zwisały nad łóżkami z długich sznurków.

- Łazienka! - pisnęła Pansy, biegnąc w jej kierunku.

- Oh... - zaparło mi dech w piersiach. Na wprost znajdowała się podwieszana szafka, na której zamontowana była zaokrąglona umywalka. Nad nią znajdowało się wielkie lustro, a po jego stronach dwa kolejne w kształcie wąskiego prostokąta. Tuż za drzwiami znajdował się automat i toaleta, a po przeciwnej stronie kabina prysznicowa.

- Kurwa! - dokończyła rudowłosa za moimi plecami.

- Można się tu bzykać.

- Jesteście okropne. - oznajmiałam, nie mogąc tego słuchać. Wróciłam do pokoju, a razem ze mną ciemnowłosa.

- Zamówie wino. - oznajmiła, wyciągając z kieszeni telefon. Wystarczył jeden krótki telefon, aby nasza butelka po kilku minutach została dostarczona pod same drzwi. Otwieram je, a przede mną stoi młody mężczyzna ubrany w firmowy garnitur. Kiwam głową w ramach podziękowania, odbieram wino i uśmiecham się na pożegnanie.

- Zależy wam na konkretnym łóżku?

- Jeszcze się pytasz. Biore to przy ścianie. - wtrąca się ruda, owinięta w puchaty ręcznik.

- Ja też!

- Czyli dla mnie zostaje to przy oknie? - dopytuje, widząc ich nieugięte miny. - Niech wam będzie. - macham ręką, łapiąc za swoją torbę. Wyciągam wszystkie rzeczy i układam je do szafy. Wszystkie rzeczy odruchowo składam w kostkę.

- Go tutaj nie ma. - doskakuje do mnie Pansy i wytrąca mi z ręki ubrania. Wrzuca je niedbale do środka. Jedno na drugie, nie zawracając sobie głowy estetyką. - Ogarnij się. Nie będziemy cię rozliczać z takich gówien.

- Przepraszam. - spuszczam wzrok i jednocześnie zaciskam usta. To wszystko przez niego. To on mnie tak zaszczuł, że teraz boję się własnego cienia, a zwłaszcza bycia ocenianą przez wszystkich dokoła.

- Masz. - podaje mi kolejną rzecz.

Łapie ją i unoszę na nią wzrok.

- Nie patrz się tak, tylko tym rzuć. - zachęca mnie.

Robię to. Za jej namową. Rzucam kolorową bluzkę na resztę moich ubrań i czuje ulgę. Niewielką, ale jednak ulgę.

- Zrób to samo z resztą. - rzeczywiście. Po zrobieniu tego nieziemskiego bałaganu, czuje się o wiele lepiej. Bardziej pewna siebie, a moje usta rozciągają się w radosnym uśmiechu.

- Doskonale, a teraz wypij to. - podaje mi lampkę pełną czerwonego wina. Bez oporów biorę spory łyk, a zaraz po nim dopijam resztę duszkiem.

- Moja krew! - wiwatuje z łóżka ubrana w bieliznę ruda.

Powiew Świeżości [Sevmione] 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz