Rozdział 10:To naturalne

31 5 0
                                    

Mijały tygodnie, każdy był zajęty. Uczniowie UA mieli wyjazd, tylko tyle Izuku była w stanie się dowiedzieć, ponieważ procedury, liga etc. Więc nie pisała też z User123.

Wciąż nie wiedziała kim był, ale jakoś bardzo jej to nie przeszkadzało. Przez czas ich nieobecności zbliżyła się do paru osób ze swojej szkoły, a szczególnie do Lero.

Chodzili razem do klasy więc często wychodziło tak, że odrabiali u siebie lekcje. Było to dosyć efektywne jak i przyjemne. W wolnych chwilach rozmawiali o bohaterach jak i o tym co chcą robić w przyszłości.

Pewnego dnia Lero poruszył temat dziecięcych marzeń.
-A ty? Jakie było twoje marzenie z dzieciństwa, może nadal jest?- Zapytał leżąc na swoim łóżku bawiąc się długopisem. Izuku siedziała przy biurku - miała na sobie dość krótką spódniczkę więc nie wypadało rozwalać się na podłodze.
-Ah, kiedyś marzyłam by być bohaterem tak jak All Might- zaczęła, a chłopak wtrącił coś o jej pokoju na co się zarumieniła.
-Ale kiedy okazało się, że nie mam indywidualności uznałam, że trzeba trochę zmienić marzenie- tak naprawdę nie przyznała się dla wielu osób o tym, że nie ma quirku. Nie chciała by traktowali ją jak w gimnazjum, jednak ufała dla Lero dlatego był jednym z niewielu którzy to widzieli.

Ten pokiwał powoli głową.
-To by tłumaczyło dlaczego jesteś taka pomocna i pracowita- powiedział przyglądając się jej. Dziewczyna odbiła piłeczkę i również zapytała o to samo.
-Nah, kiedyś chciałem... a już nie pamiętam. Wiem tyle, że mój quirk mi to uniemożliwiał- westchnął sięgając po długopis, który mu wypadł przy zabawie.

Deku zaczęła się zastanawiać w jakim zawodzie poza oczywiście byciem bohaterem przeszkadzałaby wręcz fotograficzna pamięć. Postanowiła nie drążyć tematu i wrócić do lekcji. Gdy miała już wychodzić, chłopak wyglądał jakby chciał jej coś powiedzieć, ale się wahał.

Zignorowała to i się pożegnała. Choć odprowadzanie się nawzajem stało się swojego rodzaju tradycją, jednak dziś musiała pójść na drugi koniec miasta odebrać pare zamówionych przedmiotów. W drodze do punktu odbioru przeglądała najnowsze wiadomości.
/dziś powinni wrócić z tego wyjazdu/

Usłyszała zgiełk na pobliskim parkingu. Jej ciekawość wzięła górę i zbliżyła się do miejsca akcji. Wyglądało jak pobojowisko po ataku złoczyńców powywracane płonące samochody. Ranni, którym już udzielano pierwszej pomocy. Wyglądało jakby bohaterowie i złoczyńcy skończyli swoją robotę i zostało tylko ogarnąć bałagan.

Przyglądała się uważnie całej scenerii gdy usłyszała krzyk kobiety z opatrywaną nogą przez lekarza.
-Błagam pomóżcie, tam jest mój syn!- Krzyczała zrozpaczona. W pobliżu nie było żadnych bohaterów, a jej ciało zareagowało samo.

Pobiegła we wskazywanym kierunku i usłyszała cichy szloch dochodzący z samochodu przygniecionego innym. Na szczęście żaden z nich nie płoną. Zdała się na instynkt, w jej głowie nie było żadnych racjonalnych myśli. Wiedziała, że życie malca jest zagrożone więc musiała działać szybko. Użyła całej swojej siły by podnieść część wyżej leżącego samochodu na tyle by udało się wydostać chłopca.

Choć było to fizyczne niemożliwe, powoli podwozie się unosiło. Wręcz słyszała jak pękają jej kości, ale nie mogła przestać. Ostatkiem sił szeptała uspokajające słowa i starała się zrobić mu najlepszą drogę wyjścia. Nie wyglądał na rannego tylko przerażonego dlatego próbowała by jej głos był spokojny choć całe jej ciało krzyczało w agonii.

Wydawało jej się, że trwało to wieki, ale dziecku udało się wygramolić z pułapki. Gdy był już bezpieczny Deku opadła bez tchu i straciła przytomność.

- Gdyby Shinso nie zagadał do tego złoczyńcy, nie wiadomo jakby się to skończyło- stwierdził Kirishima odgryzając kawałek jabłka siedząc w pokoju wspólnym. Wczoraj późnym wieczorem wrócili z obozu, który został zaatakowany przez ligę złoczyńców. Co prawda nikomu nic poważnego się nie stało (z paroma wyjątkami), ale i tak nauczyciele kazali udać się do dormitoriów i nie wychodzić do odwołania.
-Pff mam być jeszcze wdzięczny? Nie prosiłem nikogo o pomoc, sam bym sobie poradził- prychnął i zajrzał na profil Deku.

Podczas obozu nie mogli korzystać z telefonów więc musiał wszystko nadrobić. Spostrzegł, że codzienne pojawiały się jakieś aktualizacje aż do wczoraj. Może nie było o czym pisać? Może była zbyt zajęta?

Wystukał krótką wiadomość. Oczywiście odpowiedź nie nadeszła. Przecież half and half i spółka przestali się wtrącać. Więc o co chodziło? Może faktycznie coś się stało? Jego rozmyślania przerwał podekscytowany głos Miny.
-Patrzcie! 'Zu jest w telewizji- faktycznie na ekranie wyświetlały się wiadomości. Właśnie była omawiana akcja i pokazywano amatorski filmik jak ktoś w tle krzyczy, a drobna zielonowłosa postać biegnie w stronę czegoś co wyglądało na dwa samochody leżące na sobie.

Dźwięk jak i obraz był naprawdę kiepskiej jakości, ale dało się dostrzec jak z pomiędzy blach wychodzi malutka postać. Nagranie się kończyło. Teraz wyświetlił się wywiad najprawdopodobnie matki dziecka z filmiku, ale Bakugo nie był w stanie przetworzyć co dokładnie mówiła.

Cały czas był w szoku po tym co zobaczył i miał mnóstwo mieszanych uczuć. Najpierw gniew, bo co ona sobie myślała? Czemu się pcha gdzie nie powinna? Tak jak było z maziowatym złoczyńcą jeszcze w gimnazjum. Nikt jej nie prosił, a i tak polazła choć w przeciwieństwie do teraz wtedy było więcej szkody jak pożytku. Potem strach, bo co jeśli stało się coś poważnego? Filmik kończył się w momencie gdy wszyscy byli cali i zdrowi, ale co się działo potem? Może te samochody się wywróciły, albo zapaliły? Następnie dziwnego rodzaju ulga, że to nie on skopał i dlatego nie odpisuje. I na końcu duma? Był pod wrażeniem, że mimo tego iż nie ma quirku i tak nie boi się stawiać życia na szali by ratować innych.

Dopiero po chwili zaczął przysłuchiwać temu o czym gadała reszta klasy.
-Midoriya leży w tym samym szpitalu co Momo i reszta, którzy zatruli się gazem. Może odwiedzimy ją tak przy okazji i zobaczymy co u niej?- Zaproponowały Policzki, a reszta przystała na ten pomysł. Kirishima odciągnął go na bok.
- Stary to twoja szansa, będziecie mogli pogadać i w ogóle - Eijiro szturchał go w ramię ze swoim rekinim uśmieszkiem.
-Odwal się nigdzie nie idę -odwarknął odpychając jego rękę i wracając na swoje miejsce.

Na pomysł zobaczenia nerda czuł motyle w brzuchu, ale na myśl zobaczenia Deku w szpitalnym łóżku czuł zawroty głowy. Wracały wspomnienia jak ją dręczył w gimnazjum. Jakim był idiotą. Teraz tak na dobrą sprawę był niewiele lepszy. Ukrywał się za jakimś ekranem i nie był w stanie porozmawiać z nią w cztery oczy. Żałosne.

Pomimo wiatru w oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz